Po obejrzeniu drugiego filmu pana Gensa pasuję. Nie dlatego że jego filmy są bardzo złe, ale dlatego że są bardzo nijakie. Epatowanie okrucieństwem już nie robi wrażenia, postaci są nakreślone prosto jak pajacyki, pomysł z serii: Znacie? - Tak! To posłuchajcie! ", scenariusz alogiczny, aktorzy udają, że się przejmują... Krótko mówiąc - filmowe ADHD.