Filmy końcu świata w mniejszym lub większym wymiarze na swój użytek nazywam "zagładkowymi". W takich filmach najważniejsza jest atmosfera i to, jak pięknie kończy się świat, w mniejszym lub większym wymiarze. W tym filmie i jedno i drugie jest na poziomie. A, że w wielu szczegółach trąci brakiem logiki, niemożnością zaistnienia, to już nie ma większego znaczenia. W końcu w horrorach wampiry fruwają jak pershingi i szybciej od nich, a jak wiadomo, jeśli nawet wampiry istnieją, to nie są szybsze w locie od pershingów :-) I ko mu to w takich filmach przeszkadza?
To nie film historyczny, gdy np. T-35 robią za Tigery, albo żołnierz pod Berlinem napiedziela do Niemca z AK47 :-D