PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=4380}

Bunt na Bounty

Mutiny on the Bounty
7,5 4 227
ocen
7,5 10 1 4227
Bunt na Bounty
powrót do forum filmu Bunt na Bounty

Film z 1962, nakręcony na 70mm taśmie w formacie takim jak choćby Ben-Hur prezentuje się imponująco od strony technicznej (szkoda że już jakość blu-ray za Ben Hurem zostaje sporo w tyle), piękne widoki, ładne zdjęcia, robiące wrażenia ujęcia morskie, w tym te z wykorzystaniem efektów specjalnych, jest na co popatrzeć; zresztą film z 1984 też nie budzi zastrzeżeń pod tym względem. Są jednak dośc istotne różnice między "Mutiny on the Bounty", a "The Bounty". Wydarzenia przedstawione w filmach opierają się na faktach, z tym że film z Gibsonem jednak jest tym faktom zdecydowanie bliższy. Obydwaj głowni bohaterowie przedstawieni są w odmienny sposób, a i relacje między nimi zachodzące w jednym i drugim filmie to zupełnie inna bajka.

Kapitan Bligh AD 1962 to typowy czarny charakter, od początku do końca przedstawiany jako okrutnik mający gdzieś wszystko i wszystkich poza własnymi celami, natomiast Bligh-Hopkins to po prostu człowiek, którego okoliczności stopniowo zmuszają do sięgnięcia po nieco bardziej radykalne metody postępowania, aż w końcu zachodzi trochę za daleko. Również Fletcher-Brando i Fletcher-Gibson to dwie różne postacie. Pierwszy jest wyższy rangą niż drugi, a i charakter ma nieco odmienny, z początku luzacki wręcz, żartujący, po buncie wpada w strasznego doła. Gibson jednak bardziej przekonująco wyraża emocje (scena konfrontacji z kapitanem podczas buntu jest nimi mocno naładowana), no ale w wersji z 1984 roku Bligh i Christian to niemal przyjaciele, którzy znali się już wcześniej, a których okoliczności stawiają przeciwko sobie, w poprzedniej wersji poznają się dopiero na pokładzie i od początku nie pałają ku sobie sympatią. Wątek romansowy wypada zdecydowanie na korzyść wersji z Gibsonem. Fletcher-Brando nie wydaje się w ogóle być specjalnie zakochany, kobietę zostawia bez problemu, a gdy ma okazję do niej wrócić siedzi w swojej kajucie mając wszystko w dupie, aż ona sama do niego przychodzi potem narzucając się by ją zabrał ze sobą. Gdy potem w końcu stwierdza że ją kocha, adekwatnym komentarzem wydaje się być: "serio?".

Obydwa filmy lubię, ale nowszą wersję bardziej. Szczególnie ze względu na ciekawiej w niej zarysowane relacje między bohaterami, którzy nie są jednoznacznie źli/dobrzy.

Wersja nowsza to w tym wypadku wersja lepsza.


PS. jest jeszcze wersja z 1935 z Clarkiem Gable, ale nie widziałem (lub widziałem zbyt dawno by coś z niej pamiętać, więc się o niej nie wypowiadam).

Dzięki za analizę. Zastanawiałem się właśnie którą wersję obejrzeć i Twój komentarz bardzo się przydał.

ocenił(a) film na 8
Kulasek

proponuje obejrzeć obie wersje, nie które różnice warto sobie porównać. (np postać kapitana zupełnie inna jak już zresztą opisał to Gieferg, ale obie kreacje naprawdę ciekawe)

ocenił(a) film na 8

Ja widzialam wersję tylko z Brandonem i bardzo mi się podobała.

ocenił(a) film na 8
Sinead86

Obejrzałam wersję z Gibsonem i zdecydowanie wolę wersję z Brando - wszystko jest w niej lepsze, gra aktorów, scenariusz, rozwijająca się akcja, widoki.

ocenił(a) film na 8
Sinead86

Mam podobne zdanie. Chociaż Hopkins zapisał się nad wyraz pozytywnie w mojej pamięci.

Obydwa bardzo dobre, ale wolę jednak starszą wersję.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones