Najwyraźniej jest to druga najdokładniejsza obserwacja (łącznie z wnioskami) buntu jako takiego w historii. Nie ma tu narratora czy kogoś kto wyjaśnia widzowi te czy inne niuansy zachowania się trójki bohaterów (czemu Jim krzywi się gdy słyszy „Kocham Cię” od Judy. Nie jest powiedziane wprost, że nienawidził tych słów przez większość życia, bo rodzice go nim oszukiwali). Nie ma nikogo, kto rozwinie skróty jakimi się posługują („Nie jesteś moim ojcem!” nie było oskarżeniem tylko zarzutem).
Jest to jednak równoważone – emocjami. Cały film jest nimi naszpikowany. Sprzeczność, kłótnia, wszystko. W zachowaniu każdej postaci widać, że wie kogo gra. Wszyscy są świadomi, co znaczą. Twarz, ruchy, głos, i dialogi (fenomenalna scena z rodzicami Starka zaraz po wyścigu!!). Z tych elementów można dopowiedzieć sobie sporo rzeczy. Nie wszystkie, i to chyba jeden z dwóch minusów, jakie ma ten film. Drugim jest płaczliwy Sal Mineo. To tyle.