Jedno z tych "arcydzieł" które zdecydowanie nie dorastają do swojej legendy.
Gdyby nie wspaniałe zdjęcia byłby to jedynie sentymentalny obrazek o sympatycznych łobuzach przystojniakach, których nie da się nie lubić.
Newman i Redford mieli ogromną charyzmę i zabójczą aparycję ale jakiejś szczególnej głębi w ich rolach trudno dostrzec – po prostu solidna aktorska robota (co też trzeba docenić).
Po kilku minutach popisów Newmana na rowerze zaczynasz się rozglądać za pilotem – jedna z bardziej żenujących sekwencji w historii "arcydzieł".
Mimo wszystko warto obejrzeć bo kilka niefortunnych scen psujących rytm (i sens) nie powinnno przesłonić faktu, że to solidna robota w starym dobrym stylu.