- córeczka prezydenta to księżniczka
- troskliwi rodzice którzy są nadopiekuńczy
- córeczka nie ma wolności
- córeczka chce mieć przyjaciół
- zjawia się książę z bajki
- córeczka się zakochuje
- wszystko kończy się amerykańskim happy-end'em.
Czyli generalnie to samo w każdym filmie.
Takie odmóżdżacze nie są tworzone po to, żeby wnieść coś nowego, nie wiesz o tym? To są tylko dość kiepskie, aczkolwiek przyjemne filmy mające na celu zrelaksować kobietę, tak jak science-fiction mężczyznę. Rzecz jasna od reguły ZAWSZE są wyjątki, ale te córki i księżniczki z pewnością się do nich nie zaliczają :)
jasne że o tym wiem. Ale słitaśne psiapsióły lakiujące Dżastina Bibera, piszą o tych filmach tak kiczowato że chce się żygać tęczą!
To już jest kwestia gustu i młodości - niewiedza. Minie parę lat, zaczną analizować, co widzą i im się polepszy. Albo i nie, bo choć polskie szkolnictwo w tej akurat kwestii doskonale się sprawdza, niektórzy po prostu albo są leniwi, albo tych klocków nigdy nie ogarną. Nie ma co ich za to winić, bo to trochę tak, jakbym teraz wymagała od Ciebie wiedzy o fizyce kwantowej, którą ma profesorek dyslektyk niewidzący różnicy między Warholem a Canaletto.