Widzę w tym filmie pewien potencjał, ale reżyseria/scenariusz go zmarnowały. Niestety jest to bolączka Polskiego Kina.
1) Nie podeszła mi ta musicalowa forma. Film z dwoma/trzema piosenkami byłby wystarczający do zachowania tego "szalonego klimatu".
2) Sama tematyka syren robiących w showbiznesie, jest jak najbardziej ok. Trochę mi to przypominało ten stary serial z Zig Zapa "H20 wystarczy kropla" ( czy coś w ten deseń).
3) Zupełnie nietrafione Trailery... Gro osób poszło do kina spodziewając się filmu o dzikich i kolorowych imprezach z lat 80-90 z Frankiem Kimono w tle. Z kolei tacy jak ja lubiący filmy z tematami nadprzyrodzonymi w naszej polskiej rzeczywistości olali go ciekłym moczem.
4) Aktorstwo jak na Polskie warunki "ok". Nie było aż tak "teatralnie" co jest kolejnym grzechem naszej polskiej kinematografii.
5) Fabuła... duże przeskoki czasowe i niedomówienia mi nie przeszkadzały (Chociaż konia z rzędem temu, kto i odpowie na kilka pytań:
- Czy to w co wkładał paluchy szef klubu (na początku) to rzeczywiście była " kobieca szparka", "brodawka płciowa" czy coś jeszcze innego?
- Duża plama krwi na basiście to był "okres" srebrnej czy pooperacyjny defekt?
- Dlaczego "rodzinka" zaćpała po wyrzuceniu dziewczyn do Wisły?
Bardziej przeszkadzały mi te muzykalne wstawki i niekonsekwencja bohaterów. Zakończenie było jak najbardziej w porządku.
7) Muzyka na minus. Nie gustuje w tych klimatach, a do ucha wpadła mi tylko jedna piosenka (Ostatnia)
Innymi słowy zła promocja sprawiła, że film trafił do innego grona odbiorców niż zamierzono. Sam jednak film ma trochę wad utrudniających odbiór.
Jak dla mnie typowy średniak. Ciekawe jak w stanach go ocenią.