Tak właśnie tak - może gdzieś być (było?) w alternatywnym uniwersum, why not? Zabawa formą, na którą czekało Polskie Kino od lat (a nie tylko ponure-nieraz-intrygujące filmy Królikiewicza) : ożywcze, całkiem całkiem sensualne (brawo dziewczyny Syreny!), w dodatku polane nieprzeciętnymi melodiami słabo śpiewających (paradoxxx!!) pań z zespołu Ballady i Romanse. Tu forma wcale nie przygniotła treści. Mały wyczyn. Jaki będzie teraz ten jakże trudny Drugi Film Smoczyńskiej?