Już wiele lat temu powiedziałem sobie i się tego trzymam, że nie chodzę do kina na mainstreamowe filmy polskiej produkcji, po traumatycznych doświadczeniach z kilku projekcji. Nie zmienia to faktu, że śledzę w miarę uważnie nowości i muszę powiedzieć, że jestem nieodmiennie zadziwiony wiarą branży filmowej w naiwność, wręcz głupotę polskiego kinomana. Kolejny twór, który na pierwszy rzut oka wydaje się durny i bez sensu, mimo to reklamowany jest jako niemal wydarzenie roku, prawie na równi z premierą Star Wars. I regularnie te polskie filmy, po wszystkim okazują się strasznymi gniotami i następnie za miesiąc czy dwa historia się powtarza. Dziwne to, ale widać komuś się to jednak opłaca.