Obleśne, infantylne i bezsensowne filmidło. Typowo usaowska idiotokomedia dla niewybrednych. Wszyscy tu to ćwierć mózgi, dlatego ich perypetie są głupawe i alogiczne. Coś w stylu Benny Hill czy Mr. Bean. Głównym tematem są: sex, szybkie maszyny i gejowatość, a drugoplanowym: jednocyfrowy poziom IQ policji i agentów w USA. Moim zdaniem trzeba się urodzić w USA by się pośmiać, zamiast mieć mdłości.