Slaby, zenujacy film. Zaczynajac od tego, ze nie rozumiem jak mozna mieszac powazna,
straszna tematyke depresji, oraz innych chorob psychicznych z zartami. Film jest stworzony tak,
jakby jego celem bylo parodiowanie tych wszystkich problemow. Te idiotyczne przerywniki,
zatrzymania w czasie, pokazywanie jakis pseudo smiesznych rzeczy bylo niestosowne do
tematyki. Druga sprawa jest brak realizmu filmu, chlopak sam sie zglasza do psychiatryka, w
ktorym razem z doroslymi ludzi oraz JEDNA nastolatka sobie wesolo mieszka. Po 5 dniach
spedzonych w placowce zakochuje sie na zaboj w dziewczynie, ktora przebywa tam poniewaz
sie tnie. Wszystko fajnie, ale na swiecie tna sie miliony osob I nie jest to powod do
umieszczania ich w takim miejscu, ktore jest juz OSTATNIA deska ratunku, dziewczyna nie
dosc ze nie wspomniala dlaczego to robila ( co moglo byc usprawiedliwieniem dla jej pobytu
tam) to nawet nie specjalnie wygladala na kogos z takimi problemami. Totalnie nie rozumiem
o co chodzilo z tata glownego bohatera, dlaczego nie wspomnial ani razu nikomu o
molestowaniu? Po obejrzeniu filmu czuje wielki niesmak, mam wrazenie, ze tworcy filmu
zakpili sobie z tematu.
On nie był molestowany:) Tylko mówił, że chciałby to tym usprawiedliwić.
Sama historia rzeczywiście infantylna i nierealna jak wspominasz, ale mnie mimo wszytko dobrze się ten film oglądało.
a czy w mojej wypowiedzi umieściłam zdanie do którego analizowania potrzebne jest przejście Depresji?
"Zaczynajac od tego, ze nie rozumiem jak mozna mieszac powazna,
straszna tematyke depresji, oraz innych chorob psychicznych z zartami"
czyli Twoim zdaniem depresja jest śmieszną chorobą? Moja koleżanka miała depresję, próbowała się 2 razy zabić i jakoś nie było mi do śmiechu. Film ukazujący takie problemy jako komedię mnie rani i degustuje.
Też znam problem niejako "od środka". I nie jest to wyłącznie jedna długa linia płaczu, żalu, nienawiści itd. Zgodzę się, że błędem w przypadku tego filmu było postawienie tylko i wyłącznie na komedię, ale nie można mówić, że taka osoba nie może się nawet uśmiechnąć.
Zresztą depresja to choroba jak każda inna. Równie dobrze możesz narzekać, że kręcą komedie o osobach chorych na raka.
Nie chodziło mi o to, że osoba się uśmiechała, bo oczywiście, że może i zdecydowanie to robi, tylko o ogólną otoczkę filmu, o idiotyczne wstawki i przedstawienie tematu infantylnie i pobłażliwie. Znasz komedię o chorym na raka? Bo ja nie.
Dodam do tego "50/50" a argument, że film jest nierealny jest z dupy. Równie dobrze można powiedzieć, że Fight Club jest nierealny i co z tego?
Ludzie z zaburzeniami psychicznymi przechodzą czasem momenty, w których całe życie jawi się im komedią, jakby ich cierpienie zostało zaplanowane, by dostarczyć komuś rozrywki, bo wieczny splot negatywnych wydarzeń razi wręcz iracjonalnością. Trudno to wytłumaczyć.
nie uważam żeby ten film W JAKIKOLWIEK SPOSÓB wyśmiewał osoby cierpiące na depresję. Kiedy ja byłam w dołku (mimo że nie próbowałam się nigdy zabić, co wydaje mi się uważasz za obowiązkowy punkt depresji) ten film podniósł mnie na duchu, bo właśnie o to tu chodzi. Według mnie gdyby reżyser filmu wziął sobie do serca twoje uwagi to wyszedłby z tego ch*jowy, deprymujący, dołujący, ponury i smutny film na końcu którego wszyscy by umarli, a ludzie którzy mają depresje jeszcze bardziej by się zdołowali i może nawet próbowaliby się zabić.
Kompletnie się z Tobą nie zgadzam. Uważam, że ten film ma pewnego rodzaju drugie dno. Moim zdaniem ukazuje on poważne problemy takie jak m.in. wymieniona tutaj depresja z dystansem i w zabawny, lekki sposób, dzięki czemu w pewnym sensie zmusza do refleksji. Przynajmniej u mnie tak było. Film specjalnie zrobiony w taki sposób, aby nie był on za ciężki dla odbiorcy, ale jednak poruszał poważną tematykę. Najwyraźniej oceniłaś dosłownie, a nad niektórymi filmami trzeba się zastanowić. Moim zdaniem osobom naprawdę cierpiącym na depresje mógłby w jakiś sposób pomóc.
zgadadzm się z Tobą, czy każdy trudny temat trzeba ujmować w jeden sposób- poważny i smutny? Nikt tu z nikogo się nie naśmiewał, a ukazał problemy ludzi bardziej widoczne.
Cóż, dla mnie film sam w sobie był średni (nie przepadam za tego typu amerykańskim humorem) ale nie zgadzam się z twoim postem. Po pierwsze nie wiedzę nic złego w komedii, która opowiada o depresji czy innych poważnych problemach. Ba, chciałabym więcej właśnie takich połączeń bo jest to lżejszy do strawienia sposób opowiadania trudnych sprawach. Co innego byłoby gdyby się wyśmiewali z osób chorych czego w tym filmie nie robią. Kto powiedział, że na dołujące tematy można tworzyć tylko dołujące filmy? I po co? Żeby bardziej się zdołować? Po drugie faktycznie, realizm nie jest mocną stroną tego filmu- jak i 90% innych produkcji, ale szczerze mówiąc ja osobiście mogłam się utożsamić z częścią "odczuć" głównego bohatera. Po trzecie, masz chyba błędne wyobrażenie o depresji czy chorobach psychicznych skoro mówisz, że dziewczyna nie wyglądała na kogoś kto się tnie..a jak wygląda ktoś kto się tnie? (pomijając fakt ze nie jestem fanką Emmy Roberts, która w tym filmie po prostu była,nie grała) Ludzie mogą mieć poważne problemy ze sobą a otoczenie może postrzegać ich za zupełnie normalnych i szczęśliwych.
Dziękuję Ci mądry głosie tej dyskusji :) Żyj nam 100 lat i dalej napełniaj mądrością filmwebowe komentarze ;)
Przepraszam, moja wypowiedź była napisana niedokładnie. Oczywiście, że nie chodziło mi o to, że dziewczyna nie wygląda na kogoś kto się tnie. Doskonale wiem, że takie osoby wyglądają zupełnie tak samo jak inne, bez tego problemu. Chodziło mi o to, że w psychiatrykach (mówię tutaj o problemach związanych z autoagresją) umieszcza się raczej osoby, które są na skraju głębokiej depresji (a w takiej sytuacji już widać, że dana osoba jest chora) w filmie pokazali blizny i na tym zamknęli temat dziewczyny. Dla mnie było to bardzo nierealne i rażące biorąc pod uwagę fakt, że była bohaterką drugoplanową.
Co prawda nie pamiętam czy w filmie akurat było powiedziane, że ona się cięła ale przecież mogła trafić tam po próbie samobójczej a nie dlatego, że się cięła- stąd uzasadnione przyjęcie, lub też stanowiła dla siebie zagrożenie- nie wiesz w jakim stanie była gdy ją przyjmowano i ile już tam siedziała do tego BĘDĄC SZPRYCOWANA LEKAMI. To też warto wziąć pod uwagę, że człowiek po lekach jest otumaniony zachowuje się inaczej.
PS. Choć mówiąc tak naprawdę szczerze w tym filmie nierealne zachowanie bohaterki to głównie wina Emmy Roberts, która rzadko kiedy potrafi odzwierciedlić jakieś emocje, zazwyczaj beznamiętnie coś recytuje i jeśli na jej twarzy pojawi się jakas mimika to sztuczna i prawdopodobnie nieadekwatna do sytuacji.
to, że film jest o chorobach umysłowych nie znaczy, że nie może być pokazany właśnie w takim klimacie. To zależy tylko od wizji reżysera, oraz (jak w tym wypadku) autora książki. A jeśli chodzi o realizm to musiałaś spojrzeć na całość zbyt powierzchownie. Po pierwsze on nie zgłosił się do szpitala. Wyraźnie powiedział, że nie chce tam zostawać, po prostu szukał pomocy bo nie radził sobie ze swoimi problemami. W samym szpitalu było więcej dorosłych ponieważ ( z tego co pamiętam) to oddział młodzieżowy/dziecięcy był w remoncie czy coś takiego. Poza głównym bohaterem Noelle znajdowało się tam więcej nastolatków tylko nie grali oni istotnej roli w filmie. Właśnie na temat Noelle bardzo mało było powiedziane, więc nie możesz stwierdzić co kryło się za jej osobą. Poza tym nie było jasno powiedziane, że się "cięła". Fakt blizny były pokazane, ale mogły być one np. skutkiem próby samobójczej, która mogła być powodem pobytu dziewczyny w szpitalu. Nie możesz stwierdzić, że nie wyglądała na osobę z "takimi problemami" bo, po ludziach NAPRAWDĘ chorych często tego nie widać, a jeśli już wspominasz o "milionach osób", które się tną, to wiedz, że większość z nich, chce tylko zwrócić na siebie uwagę wymyślając problemy. A uwierz, mam w tym temacie doświadczenie. Tę tematykę porusza również film. Pokazuje, że częstym powodem depresji jest zwyczajnie błędne podejście i jeśli ono się nie zmieni to żadne leki nie pomogą.
Oczywiście szanuje twoje zdanie i sposób w jaki ty odbierasz ten film. Każdy ma inne spostrzeżenia i dla każdego ma on inne znaczenie.
to nie o to w tym filmie chodzilo ! film ma sklonic do refleksji. chlopak trafia do miejsca w ktorym przebywaja chorzy ludzie. jemu samemu wydawalo sie ze jest chory ale wcale nie byl ! poprostu stracil sens. i beda wsrod tych wszystkich ludzi zrozumial, ze on jest normalny. ze on moze normalnie zyc, bo nie jest chory. tylko wszystkiego sie boi. przedstawia to np scena na sali gimnastycznej. facet mowi chclopakowi, ze nie rozumie w czym problem. on na jego miejscu mogloby normalnie zyc, oddal by za to wszystko. film mial sklonic do refleksji nad wlasnym zycie, nad tym aby otworzyc sie na swiat i chwytac dzien. i jak najwiecej sie usmiechac