Captain America niezyje
przykra sprawa. zginal po koniec lat 80-tych. stukneli go polscy sekciarze.
z niewielkimi problemami. mieli przewage liczebna, byli nacpani prochami i
sterydami. chemia byla oczkiem w glowie wladz prl - wziac troche tanich
zielonych glutow, zamieszac, wstrzyknac w zyle, stuknac kapitana ameryke
- misja zakonczona pelnym sukcesem! polscy sekciarze to polglowki ale po
prochach byli w stanie przezucic przez 4-pietrowy blok mieszkalny motorynke
komar. no i stukneli go. jak zginal? jesli ktos jest ciekawy to niech obejrzy
"Lost Action Hero" a konkretnie scene koncowa z tego filmu - naprawde
niezakonczyla sie happy endem - to nie film... czyli zginal z wielka dziura
w klatce piersiowej po kuli, strasznie krwawiac, z niezmaconym do konca
optymizmem. co ciekawsze - za prl-u w polsce studiowala cala masa studentow
z iraku. pare lat pozniej na scene wkroczyl saddam husein - z mocno chemicznymi
ciagotkami - amerykanie po wejsciu do iraku przeszukali wszystkie fabryki broni
chemicznej. ciekawe - prawda? do dzis czuje sie nieswojo jak sobie to
przypominam. wtedy to byl szok od ktorego czlowiek chwial sie na nogach -
myslalem ze facet jest niesmiertelny. zreszta kazdy wtedy tak myslal. no coz...
co do redskulla to w filmie jest uosobieniem zla, ucisku, chaosu i bezkompromisowej
rozwalki... w rzeczywistosci bylo to po prostu dwoch superbohaterow ktorzy
staneli po przeciwnej stronie barykady bo los tak chcial. obaj byli wyznania
lucyferanskiego. w zasadzie byli troche podobni. zreszta wystarczy popatrzec na
obecne pomysly redskulla aby zrozumiec ze jego postac w filmie jest mocno
przerysowana. bo redskull przezyl zimna wojne - mieszka gdzies w rosji, ma
wojskowa emeryture. ostatnio chcial zmienic nazwe swojego kraju z WNP na
WSPOLNOTA EMIRATOW ROSYJSKICH... samorealizuje sie tez we wspolczesnej popkulturze
rosyjskiej - wplywy wschodnio-indyjsko-chinskie w sztuce rosyjskich artystow to
jego pomysl... niezle jak na tepego i agresywnego osilka ze schizem na twarzy...
no - zycie to nie film... przezylem w zyciu kilka razy naprawde wielki szok...
pierwszy raz kiedy odkrylem ze swiatem rzadza cwoki i ze oni moga bez problemu w kazdej
chwili odkryc ze ja to odkrylem a chwile pozniej ponioslem konsekwencje, drugi kiedy zginal
kapitan ameryka - koszmary snily mi sie potem 10 lat, i trzeci kiedy przesluchiwali mnie
polscy sekciarze - to naprawde bolalo - niby to dobrze, co mnie niezabije - jak ostatnio
przesluchiwala mnie policja to to byl jak delikatny wietrzyk po pierdniecu, podczas gdy
przesluchanie sekciarzy bylo jak ukrecajacy glowe huragan - czlowiek ma spora praktyke...
a co robie teraz ja
http://polakpotrafi.pl/projekt/black-arrow
niezle jak na sidekicka... przynajmniej tak mi sie wydaje...