Captain America: Pierwsze starcie

Captain America: The First Avenger
2011
6,7 193 tys. ocen
6,7 10 1 193348
6,2 44 krytyków
Captain America: Pierwsze starcie
powrót do forum filmu Captain America: Pierwsze starcie

Argumenty (żebym nie był przysłowiowym trollem):
- rażący kiczem
- rażący brakiem realności
- rażący żałosnym aktorstwem
- kicz, kicz, kicz w każdym wydaniu (najbardziej żałosne są momenty, które chyba miały w domyśle być patetyczne)

Zwyczajnie w głowie mi się nie mieści, że ktoś może wydawać grube pieniądze na taki shit. Tak samo w głowie nie mieści mi się, żeby Tommy Lee Jones zniżał się do takich produkcji. Tym bardziej że może to się podobać.

Ja rozumiem, że czasem fajnie ogląda się film, przy którym nie trzeba myśleć. Ale ten i filmy jego pokroju zwyczajnie są chyba robione po to żeby odmóżdżać........ Dzieciom bym tego nawet nie puścił.

ocenił(a) film na 8
stev1989

Brak realności? To jest film s-f na podstawie komiksu, czyli z założenia nierealny.

PS. oceniłeś Intercepcje na 10/10 tam nie zauważyłeś "rażącego braku realności"?

ocenił(a) film na 1
float

Incepcja dotykała umysłu i jego tworów. Snu. snu we śnie, świadomości i podświadomości kreującej obraz świata. Incepcja była genialna na wielu poziomach.

W tym filmie (chociaż był na bazie komiksu czy też gatunkowo s-f) raził mnie kicz, sztuczność. Koleś w kiczowatym stroju, w kiczowatym połączeniu tarczy i broni z czasów 2 wojny światowej szarżujący na nazistów. Czy też powracający do obozu z jeńcami. W tle rzekomo patetyczna muzyka (rzeczywiście tragiczna), wymuszony okrzyk "cheer for captain america".. Prawie jak "charyzmatyczna" przemowa Jessici Alby w filmie Maczeta.. (kolejne mistrzostwo kretynizmu). Wszystko takie sztuczne.. Dla mnie było to zwyczajnie tragiczne i tyle. Sin City które o ile mnie pamięć nie myli też jest adaptacją komiksową Marvela w żaden sposób podobnym shitem nie zalatywało.

ocenił(a) film na 6
stev1989

Może guwno ale takie filmy też sa potrzebne.

ocenił(a) film na 7
stev1989

głupiś, jeśli nie widzisz różnicy w założeniach pomiędzy sin city a kapitanem ameryką.

to jest najzwyczajniejszy superbohaterski marvel. są auta, są panie, jest WSZYSTKO, czego oczekuje widz, który wybiera sie na ten film świadomie.

brak realności wraź sobie gdzie ci się żywnie podoba, nawet samolot jest odwzorowany dokładnie tak jak w komiksie (śmigła+odrzut), nie wydaje ci się, że idea superczłowieka sama w sobie jest nierealna? podaj przykłady braku aktorstwa, wyjaśnij co w tej muzyce było takiego żałosnego, albo przestańże chrzanić, bo takich krytyków, jak ty, to w internecie jest na pęczki, film o kapitanie ameryce, żałosny, za to incepcja genialna, gdyż sen we śnie = głębokie, cudowne kino, co za absurd. jeden i ten sam hollywood, ani jedno ani drugie to cud.

ocenił(a) film na 1
ovis

Krytyk ze mnie jak każdy inny. Mam prawo mieć własne zdanie. Przynajmniej potrafie je uzasadnić. Nikt nie musi się ze mną zgadzać ani z moimi argumentami.

I nie jestem z tych, którzy chcą się wpasować w trend, stereotyp czy mode. bo nie chcą być postrzegani jako "inni". Kochamy Avatara, Incepcje, Harry'ego Pottera! To ja też musze! Tak więc jeżeli taki miałeś cel zestawiając mnie z pęczkiem innych podobnych krytyków to sorry ale Ci się nie udało.

stev1989

Wg mnie zdecydowanie najgorszy film Marvela z tych przygotowujących do "The Avengers".

Kolejny argument przeciwko oglądaniu Avengersów w kinie.

Największy absurd, jaki chyba w tym filmie był, to scena, kiedy Kapitan Ameryka leci odbić jeńców (samotnie) i oczywiście urągając elementarnej logice zamiast postarać się, żeby być choć trochę in cognito to paraduje po obozie z wielką amerykańską flagą na plecach. Kretynizm.

Argument "bo to na podstawie komiksu, więc może być debilne" obalają takie filmy jak The Dark Knight i Iron Man (jedynka). Niestety, po 2008 roku jest równia pochyła, jeśli chodzi o gatunek z niewielkim wzlotem w okolicach Thora. Na szczęście już niedługo TDKR.