Gdy usłyszałem "Heil Hydra" nie wytrzymałem a raczej nieczęsto śmieszy mnie coś na ekranie ;)
Bez obrazy, ale twoje życie musi być bardzo smutne jeśli nie zauważyłeś w tym nic śmiesznego ;)
Zastanawiam się czy się czy nie karmie przypadkiem trolla ale to i tak ostatnia odpowiedź. Widzisz byli kiedyś źli panowie (i panie też) którzy uwierzyli w głupotę innego złego głupola, od tego czasu pozdrawiali się oddając cześć jego nazwisku "Heil Hitler". Przez całe lata od tamtych wydarzeń całe masy matołów popuszczają na wspomnienie tego pozdrowienia, na swoich wydumanych wiecach i potajemnych spotkaniach przyzywają tego żywego trupa. Tymczasem tu mamy grupę naukowców quasinazistów którzy z równie wielką powagą wykrzykują Heil Hydra, na tle historycznych wydarzeń to zdanie jest po prostu zabawne, tym bardziej że atakuje z zaskoczenia.
Przenikanie się ogromnej ludzkiej krzywdy z komiksową rzeczywistością superbohaterów, spłycanie zbrodni przy pomocy oficera z czerwoną czaszką na miejscu głowy, podsumowane pozdrowieniem Heil Hydra.
Tylko, że oni pozdrawiali się słowami Heil Hydra bo wierzyli w Hydrę, nie w Hitlera? Uważali, że Hydra zostanie, gdy Hitlera już dawno nie będzie? To nie tak, że wszyscy naziści się pozdrawiali w ten sposób...
Oczywiście że nie, ja w 100% łapie tę konwencję, ale rozśmieszyło mnie to głównie przez atak z zaskoczenia. To jest po prostu tak głupie że aż śmieszne, ale komiksy zazwyczaj nie powinny być zbyt poważne.