Daję 5/10 , bo szczerze uwielbiam ekranizacje komiksowe , ale ten film praktycznie niczym mnie nie zachwycił, mało tego bliżej jest mu do tego by ze szczerym sumieniem powiedzieć , że po prostu mi się nie podobał :/
A mnie się tam podobał:).NIe czytuję komiksów,ale ekranizacja Kapitana Ameryki na pewno bardziej mi się podobała niż ekranizacja Thora,a oba filmy są z tej samej "stajni",że tak powiem:).Czasami jest dobrze obejrzeć sobie taki film,żeby uciec od tej szarej rzeczywistości i popatrzeć jak naziści dostają bącki od amerykańskiego herosa:).W momencie dobierania sprzętu dla Kapitana poczułem się tak jak bym oglądał Jamesa Bonda,kiedy to agent jej królewskiej mości wybierał sobie ekwipunek.Ja polecam.Film dobry na długą,zimową noc,tak żeby się rozerwać;)
Dla mnie szczerze Thor był o niebo lepszy :) ale kwestia gustów oczywiście :) Chociaż Twoja ocena 6/10 nie jest dużo wyższa od mojej 5/10 :P Pozdrawiam
Fajnie oceniacie, bo także uważam Thora za lepszy film, ale ... Thor ma u mnie 4/10 :D
Co za istoty na tym filmwebie:) oba filmy nie zachwycaja ale żeby pisac że o niebo lepszy jest Thor to trzeba mieć umysł 7latka...
Umysł 7lataka trzeba mieć żeby pisać tak o innych ludziach nawet ich nie znając , także nie kompromituj się dalej swoimi wypowiedziami :]
Też dałam 5, bo nie dość, że film średni (jak to mówią "dupy nie urywa"), to jeszcze zrobili z tego Steve'a nie wiadomo co. Nie wiem jak było w komiksie, ale tutaj jak dostał mięśni to nagle znał wszystkie świetne chwyty, umiał się bić i robić uniki, jeździć na motorze i latać samolotem. Sorry, ale nie kupuję tego.
Wiem, że to bajka, ale kurde, trochę logiki w tym wszystkim i już by się lepiej oglądało. :)
No fakt Gati, żeby jeździć na motorze i umieć się bić, trzeba się uczyć całymi latami. A samoloty w czasie drugiej wojny nie były jakąś kosmiczną technologią, którą byle żołnierz nie potrafił się rozbić. Jeżeli nie macie choć trochę wyobraźni, to nie oglądajcie takich filmów.
Film powalający nie jest w porównaniu do innych adaptacji komiksów Marvela, ale jego akcja toczy się w czasie II wojny. Dobrze dobrani - Hugo Weaving, doskonały do grania czarnych charakterów oraz Tommy Lee Jones w roli pułkownika.
Spora część wydarzeń została pominięta, ale cieszę się, że twórcy nie ciągnęli zbyt długo wątku romantycznego.
7/10
Latami to może nie trzeba się uczyć, ale w 5 minut też nie zostaniesz mistrzem sztuk walki. :) Może motorem umiał wcześniej jeździć, w to nie wnikam, ale nie mów mi, że umiał się bić, bo jakoś jak go gościu w alejce okładał to nawet uniku nie raczył zrobić. (Co mnie szczerze zdziwiło, bo skoro chciał do wojska to czemu nie ćwiczył?)
Tak szybko to się uczyli tylko w matriksie, a więc nie w czasie drugiej wojny. ;)
Ja się tutaj absolutnie nie czepiam komiksu, tylko filmu, bo komiksu nie znam.
Pozdrawiam
Wdg mnie, w alejce, Roger był za słaby żeby się obronić. Skura i kości, aż dziw, że nic mu nie złamał. Później żadnym mistrzem nie został, bił tylko ludzi tarczą. Poza tym wspomnieli, że serum zmieni jego psychikę.
w końcu to sci-fi
mnie też film nie powalił ale przyjemnie mi się oglądało dlatego dałem 7 (w końcu chyba chodzi o przyjemność z oglądania)
czekam na Avengersów! :D
Nie jest tak źle, jest znośny. Hugo Weaving jako Red Skull, bardzo udana kreacja. Ogólnie jest to czego można się spodziewać po takiej produkcji. Typowy film akcji, wybuchy, strzelanina. Całkiem fajnie skonstruowany motyw tego jak Kapitan Ameryka zostaje hero. Zaczyna od tułania się po scenie i kabaretów, to na +. Żadna rewelacja, ale też nie beznadzieja. Przyjemnie się ogląda. Całość wrażenia popsuło mi zakończenie. Jest naciągane i trochę niedorzeczne. Przez 70 lat nie byli w stanie odnaleźć swojego bohatera w samolocie wielkości boiska, a klejnot Odyna odnaleźli bez problemu. Naciągane.
Zgadzam się że jedynka, to dno. Jeden wielki schemat, a red skull w tym filmie, to największy cienias ze wszystkich komiksowych antagonistów. Cały film dostawał w dupę, nawet przez chwilę nie osiągając przewagi nad KA. Nawet superman miewał chwile słabości. I masa innych rzeczy które tylko drażnią zamiast zapewniać rozrywkę.
jak na nie polubienie filmu to 5/10 to dość wysoka ocena. ja dałam 3, ale tylko ze względu na postać głównego bohatera (za to, że się nie poddawał do końca i wierzył czasami w rzeczy które innym się tylko śniły), aktora ktory go odgrywał a no i bezapelacyjnie za Stanleya Tucci, ktory w każdym filmie miażdży. Reszta filmu to dno bez ciekawie przedstawionej fabuły. Cały czas liczyłam na to, że może zrobią tego Kapitana Amerykę w teraźniejszych czasach.. zawiodłam się, ale to nie koniec świata :)
Hmm... Myślę , że 5/10 które dałem było uczciwą oceną, bynajmniej jeżeli o mnie chodzi :) Właśnie nawet chociażby za aktorów Evansa (w Avengers Captain America mi odpowiadał bez zarzutu , jak cały film był super) , Tucciego itp. Nakręcony był także fajnie, trochę żartu było ;) bo aż boje się pomyśleć ile filmów jest dużo dużo gorszych od Kapitana Ameryki - Pewnie brakło by skali i trzeba by było zejść poniżej zera :) Pozdrawiam.
Ależ ja nigdzie nie napisałam, że nie była uczciwa. Napisałabym raczej, że dopadło mnie zdziwienie. Ale w sumie tak uzasadniłeś swą ocenę, że i ja powinnam nieco zmienić swoją ;-) Ale jestem chyba zbyt leniwa na to - tak jak osoby odpowiadające za wyreżyserowanie kiepskiego filmu z dobrym motywem przewodnim. Również pozdrawiam :)