Bardzo lubię kino akcji oparte na komiksach, a w związku z premierą Avengers postanowiłem nadrobić braki. Szczerze, zawiodłem się na tym filmie, o ile aktorstwo, odzywki i smaczki (początek, gdy Red Skull kpi z Hitlera, ze ten szuka artefaktów na pustyni, oczko w kierunku Indiany Jones'a) było na poziomie dobrym lub bardzo dobrym (Tommy Lee Jones FTW), to warstwa fabularna oraz montaż woła o pomstę do nieba. Tak jak inni zauważyli film robiony szybko, żeby zdążyć przed Avengers. Tak wielkie zaawansowanie technologiczne Hydry zupełnie do mnie nie przemówiło, fragmenty w końcowej scenie, przypominały mi zerżnięte ujęcia z Gwiezdnych Wojen, ale z czarnymi szturmowcami. Sceny połączone ze sobą czasem tak dziwnie, że nie wiadomo gdzie się podziało 10 sek. filmu. Obraz ten jest dla mnie diabelnie nie spójny sceny naprawdę fajne mieszają się z kiczem.
IMO wielka szkoda bo zawsze lubiłem Kapitana w kreskówkach i komiksach.
Dla mnie takie 6/10. O dziwo pierwsza połowa filmu (ta bez wybuchów i scen walk) o wiele lepsza moim zdaniem i gdyby dalej poziom się utrzymał to było by 8/10. Niestety potem było tylko gorzej... Sceny walk nie porywają, efekty specjalne nie umywają się do tych z którejkolwiek części Tranformers. Ale nie jest źle, takie właśnie 6/10 ;]