Film fajny, taki wlasnie do ogladniecia na luzie, ale nie sa to juz te ekranizacje jak Spiderman czy Batman. W tym filmie widac wyraznie, ze postacie Starkow (zarowno tego i nastepnego) byly inspirowane Howardem Hughesem. Chyba nawet Stan Lee kiedys o tym wspominal, czy tylko mi sie zdaje??
Jednak nie bede soba jesli sie nie doczepie- fatalna koncowka, kiepskie sceny akcji, bezsensowny boss i watek romansu hmmm bez polotu. Nie czytalem komiksu, wiec moze pisze to nieslusznie, ale draznily mnie te lasery w czasach II WS, motyw z jakims artefaktem (czym pozniej zasilal sie Iron Man?:) i troche niewykorzystany potencjal tamtego okresu. Juz nie wspomne, ze maja tam technologie wspolczesna ale jak we flintsone'ach, wszystko takie niby starsze. Niestety 6.5/10 jak dla mnie, choc i tak lepsze od Thora.
PS Nie bylo czasem motywu u Marvela, ze Kapitan walczyl razem z mlodym Loganem, a potem go zamrozili, bo od tego serum sie szybciej starzal?