Masakra. Tak maksymalny padluch, że przecierałem patrzałki ze zdziwienia, kiedy pomyślałem o
tych aktorach którzy decydują się wystąpić w czymś takim. Qrwa czy oni nie czytali scenariusza
przed produkcją. Nawet wdzięk Hayley Atwell nie był w stanie złagodzić ciosu zadanego przez to
coś. Podczas wręczania nagród filmowych powinni dodać kolejną kategorię, dla filmu
najbardziej porażającego głupotą. Emanacja głupoty zasługuje na najwyższą ocenę. Tak więc
za bezmiar głupoty 1 i za Hayley Atwell 1 w sumie mocne 2/10
OK.Ale konkretnie.Co Ci się tak nie podobało w tym filmie?Jakieś konkretne przykłady?
Zadałeś mi niezłego ćwieka bo nie wiem co odpowiedzieć. Powodem mojego niezdecydowania nie jest brak argumentów ale w tym przypadku ich ilość. Po kilkunastu minutach potwornie przytłoczony amerykańskim patosem i nienagannością polityczną przestałem oglądać film a miałem wrażenie że oglądam produkt marketingu politycznego. To już nie jest kino SF, ani nawet wolna adaptacja komiksu. Mogę zrozumieć potrzebę amerykanów na wzmocnienie patriotyzmu podczas lat II wś, ale na chwilę obecną wartości te się lekko zdewaluowały(nie mam tu na myśli patriotyzmu, bo to cecha Ameryki i amerykanów godna pozazdroszczenia) i sprowadzanie tych wartości do tak słabej, błahej, opowiastki, naszpikowanej efektami, historyjki o niczym. Wydaje mi się chybione. Jest to moja subiektywna ocena. Ja w kinie szukam innych elementów niż te zaprezentowane CA. Lubię każdy gatunek filmowy(wyłączając melodramaty), szczególnie SF. Ale przy X-men i Batmanie(Bale) to cieniutka polewka. Może po prostu jestem już za stary na takie produkty amerykańskiej popkultury. Chociaż mojemu 15 letniemu synowi też nie przypadł do gustu CA. A on bardzo lubi Marvel'a. Pozdrawiam.
Dla mnie Captain to praktycznie klasyka z gatunku genezy superbohatera. Po Avengersach i Iron-Manie ulubiona ekranizacja Marvela. Jak sam wspomniałeś rzecz się dzieje podczas II wojny światowej, patos i heroizm jest więc nieunikniony (a postać Kapitana jest symbolem tych wartości bez względu na epokę), ale prześmiewcze i autoironiczne motywy i klimat retro sprawiają, że nie czuje się iż ten patos pchają widzowi na siłę do gardła. Bardziej raziły mnie patetyczne kwestie w "The Dark Knight" (szczególnie ociekające nim końcowe sceny), bo tam powodowały one okropny dysonans z resztą filmu.
Zgadzam się że patos i heroizm w produkcjach o superbohaterach jest nieunikniony, moim zdaniem jednak ta produkcja chybiła. To jakieś show z wodewilu. Może taki był zamysł twórców, może nie chcieli ukazywać grozy wojny i bohatera narażającego własne życie dla dobra innych, może także nie chcieli aby Red Skull był przerażającym megalomanem, straszniejszym od samego Hitlera(dla mnie wypadł jak pół idiota). Jeśli chcieli przedstawić tą historię z przymrużeniem oka to chyba to oko pozostało zamknięte. Moje oczekiwania rozminęły się dalece z ekranową rzeczywistością. Chciałem klimatu i napięcia, dostałem to co dostałem. Pozdrawiam.
Oj tam, oj tam... Pierwsza połowa filmu (do przemiany) jeszcze jakoś trzymała się w kupie. Dopiero późniejsze fantazje były nieco... przesadzone.
Bardak totalny w wojsku (dyscyplina i t.p. O ile sprzęt aliantów taki w miarę, to niemiecki to już kosmos.). Nowoczesne gąsienicowe BWPy, karabiny energetyczne?! Was ist das? Kamery przemysłowe?! Das ist unmoglich! A wysyłanie tak licznego oddziału za linie wroga w tak krótkim czasie... Motocykle-retrościgacze? A o BMW R75 z wózkiem (a zwłaszcza o MG43 na wózku) zapomnieli? I na kiego grzyba w słabo oświetlonych pomieszczeniach niemieckim żołnierzom maski?
A co do show - można było pokazać nieco więcej okrucieństwa (chociaż na mój gust wystarczyło trzymać się epoki i faktów - oczywiście, jeśli iść i zabijać to nazistów, nie Niemców. Jakoś tak pominięto drobny fakt, że partię pana H. wybrano w demokratycznych wyborach.), ale wtedy film dostałby pewnie nieco inną kategorię wiekową, a i odbiór byłby zupełnie inny.
Ode mnie 6 - 4 za jako-takie trzymanie się kupy (ale grubymi nićmi to szyte), a pozostałe 2 za pierdołowatość głównego bohatera.
I jakim, karwa, cudem Nick Fury jest czarny?! Z twarzy to chyba (pomijając resztę) tylko Hasselhoff by pasował (zresztą grał go już, jakoś grą aktorską by nie odstawał. Chyba).
PS. Co do narażania życia - skok na granat był chyba najlepszą sceną filmu.
Masz całkowicie rację do przemiany nawet był klimat. A potem uleciał jak pierd na wietrze.
A ja dodam jeszcze od siebie scenę z uwalnianiem amerykańskich żołnierzy. Przecież to wejście do pilnie strzeżonej bazy wyglądało jak nie przymierzając włamanie do rozpadającej się altanki na działce kilka kilometrów od najbliższych zabudowań. Zresztą podobnie ucieczka. Nieuzbrojeni ludkowie szturmem na karabiny i jeszcze do tego dokopali nazistom. Ja doskonale wiem, że ekranizacje komiksów rządzą się własnymi prawami, ale bez przesady.
Z ciekawszych rzeczy to chyba rzeczywiście scena z granatem, a oprócz tego bardzo rozbawiło mnie "heil hydra"
Dokładnie, tak samo zaśmiałem sie przy tej scenie! Goście posiadajacy super broń zostaja znokautowani przez gosci wybiegajacych, niewiedzących do końca po jakim terenie sie poruszaja, majacych tylko piesci do ataku. Samo wtargniecie KA do tej bazy również całkiem łatwe, no ale że to komiks przymknąłem na to oko.
Dałem 6 za sam fakt, że dało sie obejrzec całosc bez wiekszego marudzenia.
"A co do show - można było pokazać nieco więcej okrucieństwa (chociaż na mój gust wystarczyło trzymać się epoki i faktów - oczywiście, jeśli iść i zabijać to nazistów, nie Niemców. Jakoś tak pominięto drobny fakt, że partię pana H. wybrano w demokratycznych wyborach.), ale wtedy film dostałby pewnie nieco inną kategorię wiekową, a i odbiór byłby zupełnie inny."
1.czlowieku to jest ekranizacja komiksu a nie film na faktach czy film historyczny. dzieje sie w wymyslonym uniwersum. w komiksach o hitlerze bylo wogole malo mowione
2.w komiksie cala ta hydra korzystala wlasnie z roznego rodzaju "zaawansowanych" zabawek wymyslonych przez nich albo na podstawie technologi obcych.
3. co w tym dziwnego ze nick fury jest czarny? cala seria tych filmowych marveli zmierzajcych finalnie do avengersow jest oparta na serii ultimate, a tam fury byl czarny.
wiec zanim pie*dolniesz jakas glupote poczytaj troche bo wprowadzasz zamet, a nie sie cisnieniujesz jak nastolatek przy redtubie.
ps. lidze niezwyklych dzentelmwnow dales 8/10 a tam tez mozna napisac ze: bez sensu, jakies lodzie podwodne w tamtych czasach?, samochody?, wampiry?.
ps2. na nicka fury w starej wersji lepiej pasowalby kurt russell. juz w ucieczce z NY wygladal podobnie do niego
Co do ad. 1 to się zgodzę, że świat i umocowanie czasowe jest potraktowane bardzo umownie - tu racja. Ale w obecnych filmach jest jakaś taka tendencja do sprowadzania komiksowych realiów do rzeczywistości, uprawdopodobniania sytuacji - I tu można by mieć pewien żal, że nie przedstawiono II wojny światowej nieco bardziej realnie, niż jak to ma miejsce w CoD czy MoH, gdzie jedna kluczowa postać posuwa całość naprzód.
Ad. 2 - Przyznam szczerze, że z komiksami z uniwersum miałem styczność wieele lat temu, ale to akurat rzuciło mi się w oczy szczególnie - OK, technika jakaś taka bardziej zaawanowana, ale bez przesady (Głównie piję tu do FV432 - przez to, że zdarzyło mi sie go prowadzić, razi mnie to szczególnie. Bo te wozy to nie dzieło zaawansowanej technologii, ale zupełnie innego podejścia do taktyki pola botwy. Ale to już tylko moje czepialstwo). Nadal nie wiem, po kiego grzyba prawie wszystkim Niemcom potrzebne były maski. W komiksie rozumiem - uproszczenie dla rysownika, ale w filmie?
Ad. 3 - Co dziwnego? Hmm, moje uprzedzenia i wspomnienia z komiksów - a tu nagle ktoś wyjeżdża z politpoprawnością i wstawia bohatera w negatywie. Ot, takie moje zdziwienie - jak już wcześniej napisałem, nie mam obecnie kontaktu z komiksami.
Faktycznie, Kurt byłby dobry. Nick Fury to wręcz skóra zdarta ze Snake'a Plisskena. :)
PS: Co do "Ligi niezwykłych dżentelmenów", to zupełnie inne uniwersum i w sumie to dosyć dobrze trzymali się realiów komiksu (podobnie jak "Watchmen"). Z tym, że to zupełnie inna (nomen omen) liga. Tam starano się stonować pewne wynalazki. Tutaj twórcy zaś polecieli po bandzie.
jw. film jak dla mnie tragiczny, siedzielismy w 5 osob przed telewizorem i od 30-40 minuty po kolei wychodzila jedna osoba. Ja bylem najbardziej wytrwaly i dotarlem do konca ale tylko po to zeby z pelna swiadomoscia odradzac innym tracenie czasu na ten chłam.
2/10
ps. sorki za brak polskich znakow