Za wysoka ocena dla tego shitu. Megalomania jankesów sięgnęła zenitu. Wiem że to
komiks ale po co przenosić takie "coś" na ekran. A po to żeby cały świat otumanić że tylko
jankeboy może uratować ludzkość z wszelkich zagrożeń. Stąd właśnie wszelkie
interwencje zbrojne w odległych od jankesów rejonach świata ( tak naprawdę to chodzi
tylko o szukanie nowych naturalnych poligonów wojskowych). Tylko po co są siły zbrojne
ONZ. Jankesi nie liczą się z nikim a te ich wiecznie uśmiechnięte mordy stają się
pomału synonimem głupoty światowej. Ganianie z tarczą w trykocie w barwach flagi
narodowej podczas walki z nazistami jest żenujące. Gdyby nakręcili ten film zmieniając
ten jeden aspekt i ubierając kapitana w mundur, byłoby to znośne kino kino dla dzieci
klasy B, a w tej formie na koniec seansu w USA powinni grać hymn narodowy , wszyscy
równo go odśpiewać , wyszczerzyć zęby równocześnie bijąc brawo. Bo oto znowu
uratowali świat. Chociaż w końcówce machali chorągiewkami, przeleciały samoloty itd.
Historia ichnich batalii wojskowych pokazuje wyraźnie zgoła zupełnie coś innego.
Śmiem twierdzić że gdyby nie armie sprzymierzone dostali by w dupę nawet od
osłabionych faszystów podczas II-wojny. Lubię ekranizacje komiksów ale wolę np. Jonah
Hex czy coś w tym stylu. Pomału rzygam już tym jankeskim patosem i chwalenie się
przeszłością której tak na prawdę nie ma. Chyba przerzucę się zupełnie na kino nasze
europejskie i sąsiedzkie azjatyckie bo jest o wiele bardziej ciekawe a sensacje
Francuskie czy z Hong Kongu zaczynają przebijać pomału te ograne jankeskie shity.
Celowo używam słowa jankes by nie obrazić pięknej Kanady, Meksyku, czy innych krajów
Ameryki Łacińskiej. Jankesi nawet nazwę amerykanie sobie przywłaszczyli. I żeby było
jasne nie mam nic do nich osobiście a nawet ich w jakiś tam sposób lubię ale
arogancją, ignorancją i megalomanią biją na łeb wszystkie inne narody. Ja daję 3/10 i
słowo honoru że więcej części tego dziwoląga komiksowego z tarczą i w trykocie w
barwach gwiaździstego sztandaru nie pooglądam. Spodziewam się krytyki za tą
wypowiedź ze strony forumowiczów ale zaznaczam że nie wymagam akceptacji tego
wpisu bo to mój światopogląd a żyjemy w wolnym kraju.
No cóż, po co ekranizowć komiksy? Jest to ważna część amerykańskiej popkultury, wiele osób chce zobaczyć ich ulubione komiksy na ekranie. Jeśli nie podoba się nam formuła, to możemy po prostu nie oglądać. Uprzedzam, że nie mówię tego złośliwie, po prostu stwierdzam fakt. Absolutnie szanuję, że nie każdemu mogą się podobać adaptacje komiksowe (chociaż myślę, że można sięobejść w ocenie bez kolokwialnych wyrażeń typu "shit" ;), ja jestem dosyć wybredna jeśli chodzi o komiksy przedstawiane na ekranie. Decydują się na obejrzenie muszę się zgodzić, że niektóre realia będą nagięte, na potrzeby komiksowego świata. CA nie pretenduje do miana filmu historycznego czy dokumentalnego, ajuż sama nazwa mówi, że główny bohater ma być ucieleśnieniem amerykańskiej kultury.Moim zdaiem ten jak określiłeś "jankeski" patos i heroizm był stonowany prześmiewczymi wstawkami z występami Rogersa na wodewilu. A co do ignorancji, znajdziesz ją w każdym kraju, polska młodzież też się coraz bardziej uwstecznia. Arogancja, poczucie misji, duma - to również dosyc powszechne zjawisko, mimo że ostatnio w Polsce jest moda na mówienie, że Polska jest fe, be, zaściankowa i zacofana. A czy USA nie mają się czym chwalić w swojej historii? Pomimo kilku niewątpliwie ciemnych kart, moim zdaniem mają. Ale chyba za bardzo się oddalam od dyskusji o filmie, więc już kończę, sterdzajac, że CA to tylko lekka rozrywka z zaakcenotwanym morałem, że słabszy z pozoru może zatriumfować nad silniejszym przeciwnikiem, tyle. ;:)