ale jakoś nie rażą mnie wszelakie bzdurności w tym filmie dotyczące technologii pod koniec II wojny światowej ale tekstu o wzmocnieniu DNA Kapitana Ameryki jakoś nie mogłem zdzierżyć. Ot tak dygresja. A film jak to film o superbohaterach. Były już o wiele lepsze i o wiele gorsze.
Niestety jedno "Hail Hydra" filmu nie czyni. Mnie przeszkadzały niby "niemieckie" futurystyczno-laserowe wozy wyciągnięte wprost z arsenału US Army (tak samo jak ciężarówki) i zrzynanie scen z Ostatniej Krucjaty (motory, wnętrze samolotu). A ze wszystkiego zbyt nachalnie wyłaził plastik i blue box.