Film niby robiony "na miarę" dla rozkoszy moich oczu, uwielbiam tytułowy duet i ostatnio przeżywam też fascynację zekranizowanymi czasami. Blanchett gra tu nie tylko mimiką, ale też gestami i świadomą mową ciała... Coś cudownego. Ta para jest po prostu elektryzująca, nie mogłam się napatrzeć i na nie, i na kostiumy. Podobnie jak któraś z forumowiczek wyżej, bardzo żałuję, że film nie trwał dłużej. "Stylówka" Blanchett pozostaje dla mnie inspiracją, kostiumy obu Pań są przepiękne i teraz kompletnie nie rozumiem, dlaczego przez tyle czasu miałam ten film na liście "do obejrzenia kiedyśtam" i z tym zwlekałam. Może to, co najlepsze, musi po prostu dojrzeć...?