Carol

2015
6,7 46 tys. ocen
6,7 10 1 45839
7,0 53 krytyków
Carol
powrót do forum filmu Carol

Tylko ładne zdjęcia ratują tan film

Nominacja do Oskara to jakaś kompletne kuriozum - ten film nie ma żadnego scenariusza.

Podstawiamy: starzejącą się zamężną, bogatą kobietę w trakcie rozwodu walczącą o dziecko - starzejącym się bogatym facetem.
Podstawiamy młodą, ubogą dziewczynę - ubogim młodzieńcem.

I co? Wychodzi schemat: "stary bogaty dziad" zwrócił w głowie ubogiemu chłopaczkowi"

Tu jest ten sam kotlet podany, ale w innym sosie. Tu mamy lesbijki!
I wszyscy się grzeją filmem, bo lesbijki są bardziej romantyczne, są bardziej estetyczne.

Nikodem123

"Tu mamy lesbijki!"

Fakt. ;)
A gdyby zamiast wspomnianych podstawić Marsjan, też byłby inny kotlet. I inny film.

ocenił(a) film na 10
Nikodem123

A gdyby babcia miała wąsy...

Po pierwsze, o jakim zawracaniu w głowie mówimy? To Carol miała w tej sytuacji o wiele więcej do stracenia - dziecko, pozycję ORAZ majątek, bo film kończy się dla niej koniecznością finansowego zadbania o własną przyszłość, społecznym i rodzinnym ostracyzmem, upokorzeniami związanymi z ujawnianiem intymnych szczegółów jej życia (nagrania), czyli skandalem obyczajowym i reglamentowanym kontaktem z córką. Dla niej oznacza to właściwie koniec życia, jakie znała, a że nie ma 18 lat, to właściwie małe trzęsienie ziemi. Poza tym film wcale nie ukrywa, że część problemów bohaterek to bezpośrednie konsekwencje podjętych przez nie w przeszłości decyzji. "Carol" raczej o tym, że w pewnym momencie w życiu nie ma się już siły udawać i egzystować wbrew sobie, i się z ta iluzją zrywa, nawet za bardzo wysoką cenę. Therese mogłaby spakować walizkę i wyjechać, ma przed sobą całe życie, mnóstwo możliwości czy - jak sugeruje scena z ostatniej imprezy (w powieści Highsmith to jest szerzej opisane) - potencjalnych romantycznych alternatyw. Carol zostaje postawiona przed tragicznym wyborem, w którym każda decyzja będzie się wiązała z poświęceniem czegoś (kogoś), co kocha.

Na tym polega miedzy innymi świetność tego filmu - że początkowe motywacje łatwych do zaszufladkowania postaci okazują się w nim z czasem tylko pozorne. Carol w ekspozycji wydaje się drapieżną femme fatale, które uwodzi dla sportu, z nudów. Ale wszystko, co robi później, udowadnia, że to z jej strony prawdziwe uczucie. Nawet jej mąż nie jest jednowymiarowym czarnym charakterem. W tle przyjaciółka, która sama ją kocha, ale jest już pogodzona z tym, że straciła ją na zawsze.

I to wszystko wcale nie jest o tym, że ktoś kogoś wykorzystuje. Nie mam pojęcia, jak wyglądałaby ta historia z dwoma męskimi protagonistami, ale na pewno część społecznych oczekiwań wobec ich płci miałaby tu zupełnie inny wymiar, mimo że i w tej wersji mielibyśmy do czynienia z transgresją.

A relatywizmowi pod tytułem "na lesbijki to chętnie bym popatrzył" nawet nie chce mi się poświęcać za wiele uwagi i słów - bo ten film NIE JEST o doświadczonej i wyrachowanej kobiecie zastawiającej sidła na niewinną ofiarę, którą potem wykorzystuje i wypluwa.