Lepiej nie sugerować się angielskim tytułem - THE FRENCH SEX MURDERS. Seksu co kot napłakał, zaś morderstwa wydziwaczone. To samo ujęcie powtarzane jest kilkakrotnie, za każdym razem w innym kolorze tęczy. Psychodelia najgorszego sortu. Zaś co do "french"... w kadrze kilkakrotnie pojawia się Wieża Eiffla.
W luksusowym domu publicznym, prowadzonym przez Madame Anitę Ekberg, ktoś morduje piękną prostytutkę Barbarę Bouchet. Śledztwo prowadzi inspektor do złudzenia przypominający Humphreya Bogarta. W istocie, gdyby Robert Sacchi występował w USA w latach 40-50, mógłby dublować Boogiego, nie korzystając z usług charakteryzatora. Trup ściele się gęsto, lecz mało efektownie, może z wyjątkiem sceny dekapitacji. Zagadka niespecjalnie wciąga, choć jej rozwiązanie niewątpliwie należy do udanych.
W sumie rutyna, choć z tak doborową obsadą powinno być lepiej. Urodziwa Barbara Bouchet ginie zaledwie po kilku minutach - podobnego figla spłatała swym wielbicielom w BLACK BELLY OF THE TARANTULA (1971) Paolo Cavary. Anita Ekberg ma już niestety za sobą okres świetności, uwieczniony na filmach Federico Felliniego (LA DOLCE VITA, KUSZENIE DOKTORA ANTONIEGO). W latach 70tych staje sie otyłą starszą panią, jaką kojarzymy z WYWIADU (1987), również w reżyserii Mistrza Felliniego. Rosalbę Neri (AMUCK, DAUGHTER OF FRANKENSTEIN) podziwiamy najdłużej, choć nie dane nam będzie jej ujrzeć w przysłowiowym "stroju Ewy".
Aktorsko z całego grona wypada najlepiej Howard Vernon (MILCZENIE MORZA, ALPHAVILLE, dziesiątki filmów Jesusa Franco). Wciela się w ekscentrycznego chirurga, niechętnym okiem patrzącego na zalotnika swej córki. Właśnie dzięki kunsztowi Vernona miejscami robi się całkiem ciekawie, prawie jak w giallo z prawdziwego zdarzenia.
Przyznam szczerze, że ucieszyłby mnie włoski film policyjny (tzw. poliziotto) z Robertem "Bogartem" Sacchi.