Aż dziw bierze, że jeszcze nie pisałem o "Re-Wind", bo to jeden z najczęściej oglądanych przeze mnie pinku Hisayasu Sato. Da się w nim wyczuć inspirację "Videodrome" (1983) Davida Cronenberga, "Podglądaczem" (1960) Michaela Powella czy serią "Guinea Pig". Fajne otwarcie: ucięta ręka 'aktorki' w wyrzuconej lodówce trzyma kasetę video z przerażającym zapisem jej mordu. Kiyomi Ito, która zagrała w kilku filmach Hisayasu Sato podniecona zawartością taśmy zaczyna poszukiwać autora snuff video. Obsesję na punkcie kobiety z nagrania ma także pracujący w wypożyczalni Akira, który uprawia kazirodczy seks z siostrą. Kiyomi i Akira razem postanawiają ustalić kto ponosi odpowiedzialność za taśmę...
Ciemność. Perwersja. Nihilizm. Dysfunkcjonalne, obsesyjne, często żyjące przeszłą traumą postaci. W "Re-Wind" są bodaj cztery śmiałe sceny seksu, typowy dla Sato wojeryzm i jednocześnie fascynująca fabuła. Jednocześnie Sato na swój sposób próbuje obejść optyczną cenzurę zamazującą genitalia skupiając się nierzadko na intensywnej grze wstępnej. Najbardziej obrzydliwy moment: wyrywanie paznokcia. 64 minuty celuloidowego koszmaru.
Kolejny seans "Rewind" Hisayasu Sato za mną. Mroczny i fetyszystyczny pinku, w którym to kamera staje się narzędziem morderstwa. Inna sprawa, że w "Celuloidowych koszmarach" praktycznie wszystko ocieka seksem i wojeryzmem. A wspomniane w mojej wcześniejszej recenzji sceny erotyczne są fenomenalnie naturalne. Wspaniały eksperymentalny i hipnotyczny pinku od Hisayasu Sato i zdecydowanie jeden z jego najlepszych filmów.