Jak w temacie. Widać cenzura ma się tak świetnie, że pisząc o wolności słowa automatycznie trzeba liczyć się z cenzurą :)
Zauważyłem, że nikt nie zrozumiał aktorki. Dopiero po roku czasu ogarnął to trochę jej prawnik. Mimo, że film pokazuje czarno na białym motywacje i już bardziej się łopatologicznie nie da to intelektualna gawiedź z filmwebu nazwała bohaterkę "oportunistką i uparta pisarką która nie liczy się z rodziną i liczy na sławę". Nikt nie zauważył, że nikt się nią nie interesował. Zabrali jej wręcz akcesoria pisarskie. Zabranie człowiekowi ołówka i zeszytu jest największym przestępstwem jakiego żaden kraj nie powinien się dopuścić. Nie wiem czy nie jest to jeszcze gorsze niż kara śmierci. To tak jakby prosto w twarz powiedzieć, że swoboda wypowiedzi jest zakazana.
Bohaterka chroniła tożsamość dziewczynki. Ale nie mogła jej zdradzić. Dla dobra dziewczynki? To też. Ale to nie o to chodzi. Najbardziej śmieszy mnie to zdanie "gdy chodzi o sprawę wagi państwowej". To tak jakby powiedzieć, że ludzi powinno się leczyć ale jeżeli ktoś jest chory to można zrobić odstępstwo od tej normy. Bezczelny żart. Szczególnie gdy chodzi o sprawę wagi państwowej albo gdy chroni się tożsamość przestępcy. To jest fikcja, nie wiem czy są tacy dziennikarze. Dziś pisze się o zabawnych psach i o tym, że noszenie tęczowych torebek uratuje planetę przed spłonięciem z powodu oderwania nakrętki od butelki. No i oczywiście wszystkie powazne media dyskutują o tym jak bardziej ograniczyć wolność słowa i jak wprowadzić więcej cenzury aby wszyscy byli szczęśliwsi. Nikt nie rozumie co oznacza słowo "wolność".
Bohaterka oddała wszystko, straciła syna, rodzinę, pracę, poparcie, wolność osobistą. Ale wiedziała, że to i tak niska cena. Wiedziała, że NIKT tego nie doceni. A i tak to zrobiła. Nawet jeżeli mogła wydać informatorra bez konsekwencji. Nie zrobiła tego bo wierzyła w tą wolność. Nie wiem jak to bardziej szczegółowo wyjaśnić. Nie da się, jak ktoś tego nie rozumie. Ptaszek urodzony w klatce nigdy nie zrozumie.