Film powoli wprowadza nas w przeżycia głównej bohaterki. Na pewno nie można się spodziewać
akcji. Jest to po prostu powolna opowieść o pewnym wydarzeniu sprzed lat.
Bzdura. A ostatnia scena była genialna, bo tak jak przez cały film nie rozumiemy (przynajmniej do końca) jak może się aż tak poświęcać dla zasady, szczególnie że koniec końców w tym wypadku jest to niestety jednak wbrew prawu. Ostatnia scena w minutę daje temu wielki sens. Chodziło o życie i dobro innego dziecka, w wieku jej własnego. Szczególnie, że potem żyłoby ze świadomością bycia odpowiedzialną za śmierć własnej matki. Fakt, że ktoś z charakterem głównej bohaterki nie chciał zryć schizy niewinnemu dzieciakowi do końca życia jest już łatwiejszy do zrozumienia.
Gdyby chodziło o 'życie i dobro innego dziecka' jak to ujęłaś to po prostu artykuł nie powinien się pojawić. Cieszę się, że taka kara ją spotkała. Dostała to na co zasłużyła.
Chyba nie zrozumiałaś filmu. Ona była pewna, że artykuł zostanie pod ochroną pierwszej poprawki do amerykańskiej konstytucji. Poprawka ta gwarantuje m.in. wolność prasy i prawo do zachowania tożsamości informatora w tajemnicy. Nawet na początku procesu adwokat mówił, że to nic wielkiego i że mimo tego kruczka prawnego, iż chodzi o "bezpieczeństwo narodowe", nie ma się o co martwić. Nikt nie spodziewał się, że sprawy zajdą tak daleko. Fakt, że była w stanie siedzieć rok w więzieniu i przegapiać życie własnego syna chyba wystarczająco mocno świadczy o tym, jak bardzo zależało jej na dobru tego, bądź co bądź obcego dla niej, dziecka. O wiele bardziej niż na swoim.
Nikt się nie spodziewał, że sprawy zajdą za daleko? Wow. Wiesz czego dotyczył artykuł? Jakie poważne zarzuty kierował? Nie sądzę. To nie jest zwykły artykuł o Paris Hilton..
I właśnie dlatego, że nie był to artykuł o Paris Hilton, to społeczeństwo miało prawo wiedzieć o tej sprawie. Dotyczyła zatajenia czegoś przez rząd, kłamstwa i oszustwa wobec setek milionów osób. Artykuł był napisany w imię samych dobrych rzeczy. A gdyby nie fakt, że wojsko znalazło sobie sposób, żeby ją przymusić, to byłby chroniony najważniejszą poprawką do amerykańskiej konstytucji i całej sprawy by nie było. Proste.
"Nikt nie spodziewał się, że sprawy zajdą tak daleko." - Twoja wypowiedź nadal niczego nie zmienia. Ja nie pisałem o tym, że było to ważne, tylko o tym, że wydając coś takiego, skierowanego w rząd, oczywistą sprawą jest, że sam rząd się tym zajmie. Nie można wtedy oczekiwać, że jakaś poprawka Ci pomoże.
JAKAŚ poprawka?! Najważniejsza, prawie trzystuletnia część amerykańskiej KONSTYTUCJI, która gwarantuje prawo do wolności i innych najważniejszych praw obywatelskich, które są podstawą całej mentalności amerykańskiej i tego, na czym ten naród jest zbudowany, na którą powoływanie się prawie zawsze oznacza zwycięstwo w procesie sądowym, bez względu na to, jak nietypowa jest sprawa = jakaś poprawka. Jeśli, za przeproszeniem, g. wiesz o tym kraju, to się na jego temat nie wypowiadaj, bo tylko się ośmieszasz.
To dzięki takim dziennikarzom jak ona społeczeństwo dowiaduje się o spiskach,zamkniętych układach zawieranych "za drzwiami" czy o innych brudnych sprawach. Gdyby nie dobrzy dziennikarze śledczy,rząd mógłby robić co chce,zyskałby bezkarność a obywatele nie mieliby pojęcia,na co wydawane są ich pieniądze ani jakich mają przywódców. W takiej sytuacji,jakie ma znaczenie nazwisko informatora ? Tego procesu w ogóle nie powinno być. To jakaś farsa...
Coś jak obecnie z Trybunałem Konstytucyjnym w NASZYM kraju @:-) Też farsa i też firmowana przez najwyższe władze w kraju... i to nawet przez prawie trzy jej ośrodki, a prawie pełne dwa z trzech filarów praworządności w państwie @:-(
Prezydenta (który w moim mniemaniu wcale nie jest taki niesamodzielny... on po prostu taki jest... w końcu kroczy śladami swoich mentorów jeszcze sprzed lat), Rząd w całej rozciągłości i pewnie nawet z jakieś 2/3 jak nie więcej Zgromadzenia Narodowego (Sejm + Senat).
A! I całkowicie sie z Tobą zgadzam co do wszystkiego co napisałeś @:-)
Nie ma znaczenia z której strony dają ci po buzi @:-)
Tak samo boli z prawa jak i z lewa, a także prosto w nos @:-)
Spokojnie Skylar91 @;-) @:-)
Twoi adwersarze po prostu nie zajarzyli o co w tym całym zamieszaniu chodziło. Jeden bredzi coś o retrospekcjach sprzed lat, drugiemu się wydaje, że film był o wykorzystywaniu dzieci przez złych dorosłych (taki bad touch @:-) ). A jak pewnie poniżej sam to zapostulowałeś (bo nie czytałem całej konwersacji do końca @:-) ) istotą całego zjawiska było to "w jakim kraju chcemy żyć!". Dokładnie jak w obecnej sytuacji w naszym kraju czyli pełzającej dyktatury @:-) W USA to już się stało dawno i tak jak z tą żabą, którą się powolutku podgrzewa tak, że ona nawet nie wie kiedy jest już ugotowana może stać się i u nas. I tak samo jak tam niewielu w porę zauważy co się święci... a jak zauważy to już po herbacie @:-)