Ciekawi mnie jedna spraw... Mianowicie, dlaczego ona nie powiedziała, skąd ma informacje? Skoro dowiedziała się od dziecka (nie wiem ile mogła mieć ta dziewczynka, 8 lat?), to mogła wszystko wyjawić bez jakichkolwiek "konsekwencji"... Skoro to dziecko to nikt chyba (no amerykance potrafią różne cuda, ale to jest chyba nawet poza ich zasięgiem) nie skazał by dziecka na więzienie, skoro dziecko jest w jakimś sensie bezkarne w tej sytuacji, to nie ma też sensu cała tajemnica dziennikarska.
Przecież nie sypnęła, i w końcu poszła za to do więzienia. Chyba, że nie skumałem o co Ci chodzi.
W tym sęk, że ma sens. Tajemnica to tajemnica. Szczególnie dla dziennikarzy chroniących swoje źródła informacji. O tym właśnie opowiadał Alan Alda w Sądzie Najwyższym, gdzieś w połowie filmu. Dziennikarz powinien być przede wszystkim wiarygodny, a ona nie chciała tej wiarygodności stracić. Może dla Ciebie, i może troszkę dla mnie, to bezsensu, ale dla bohaterki było to bardzo ważną sprawą.
A dziewczynce pewnie nic by nie zrobili, ale za to dopierdolili by się na pewno do jej ojca, a na pewno nie wyprostowałoby to jej nadszarpniętej po śmierci matki psychiki.
Sam film bardzo dobry, trzyma w napięciu, a końcówka nie rozczarowuje. Szczęka nie opada, ale zaskoczenie jest.
Dla mnie jest to głupie zakończenie, przecież to całkowita fikcja, więc powinno być inne, a ta w gruncie rzeczy "sprzedała" swoje źródło, więc po co ten środek filmu, cała godzina na głupie oglądanie, jak baba siedzi w więzieniu.
Oczekuje się po jej zachowaniu, że będzie uparta do końca, lub pęknie po kilku tygodniach, a ta jak idiotka, sypie na samym końcu, i po co ta odsiadka?
Takie zakończenie to głupota, taka bohaterka to głupota, albo trzyma się "fason" do końca, albo pęka po kilku dniach, nie ma nic pośredniego.
Blee, jak dla mnie film denny.
takie zakonczenie to fikcja?? To moze zasiegnij informacji o tym co sie dzieje aktualnie w Irlandii pn. Z dziennikarka, ktora nie chce zdradzic informatorow z RIRA, a sluzby nie moga w inny sposob dojsc do osob, ktore zastrzelily 2 brytyjskich policjantow. Poszukaj informacji na necie.
TO NIE FIKCJA!
A dlaczego nie sprzedala? Nie znam sie na amerykanskim prawie, ale mysle ze moglaby dostac wyrok, za wykorzystywanie nieletnich osob w celach osobistych lub cos podobnego.
Ona nic nie sypnęła, nikt prócz widzów nie wie kto był informatorem. Poszła do więzienia za obrazę sądu (nie wyjawienie źródła). Miała do wyboru: przyznać się do popełnionej "zbrodni" i dostać 2 lata, lub udawać niewinną i dostać 5 lat.
Jak dla mnie film jest genialny, a forma uchylenia rąbka tajemnicy na początku i wyjawienie puenty na końcu jest rewelacyjne.
Nie zdradziła tajemnicy z dwóch powodów, bo po pierwsze: nie mogła, to dziennikarka, dla niech nie ma nic ważniejszego od ich wiarygodności, gdyby zdradziła źródło już nikt nigdy nic by jej nie powiedział, nie dostałaby żadnego cynku, nie miałaby czego szukać jako dziennikarz. Po drugie, jak mogła zdradzić, że wie to od dziecka, przecież tym samym by zgotowała tej dziewczynce piekło! Nie dość, że dziecko straciło matkę to jeszcze odbyłby się atak agentów na nią. W przyszłości mogłoby to też różnie wpłynąć na zachowanie CIA względem ludzi mających dzieci, zachodziłoby prawdopodobieństwo, że wszystko się sypnie. No i ona też wyszłaby na goniącą za sensacją i bez serca, bo jak to, zdradzić tajemnicę uzyskaną zupełnie przez przypadek od małego dziecka? Przecież wiadome było od początku, że po opublikowaniu tej informacji domniemana agentka będzie miała kłopoty.
Uważam, że bohaterka postąpiła słusznie nie ujawniając swojego źródła, a powód jest bardzo prosty...to było dziecko, w dodatku córka kobiety, która w filmie była posądzona o bycie agentką i która zginęła.
Wcale nie prawda, że dziennikarka zgotowałaby dziewczynce piekło..kompletna bzdura,niby jak? pogroziliby jej palcem, że rozmawiała z panią i powiedziała gdzie pracuje mamusia, a potem dali klapsa, że brzydko i nie wolno rozmawiać z obcymi?. To proste, wyobraźcie sobie, że bohaterka wyjawia, że jej źródłem informacji była córka agentki, która podczas niewinniej rozmowy z panią w szkolnym autobusie mówi gdzie pracuje jej mamusia i dla kogo i tutaj pytanie - Jaka by była reakcja sędziego, prokuratora, mediów? Prosta...śmiech i kpiny, niedowierzanie, że niby co? dziewczynka tak? że od tak sobie powiedziała? W głowę by się stuknęli tylko, a bohaterka wyszłaby na idiotkę. To była bardzo beznadziejna sytuacja dla tej kobiety i jedynym wyjściem było po prostu poczekać i odbyć karę no bo co innego.Film bardzo, bardzo dobry, a końcówka to totalny szok i majstersztyk, w życiu bym się nie domyśliła, że chodzi o dziecko. Daje 9/10
Chwila chwilunia, źle się chyba rozumiemy. Jak to nie ujawniła swojego źródła? Ujawniła dlatego poszła siedzieć 2 lata (z możliwością) wcześniejszego wyjścia a w przeciwnym razie dostałaby 5 lat. Film się kończy genialnie, bo nie ciągną wątku z dziewczynką (wszak za ujawnienie informacji i tak odpowiedzialna byłaby jej matka!) tylko dla nas widzów pokazują kto był tym źródłem, które w końcu zostało wydane.
Nie ujawniła swojego źródła! Mimo to końcówka filmu naprawdę mnie rozczarowała. Byłem pełen podziwu dla dziennikarki, która twardo trzymała się swoich zasad i pozostała nieugięta. Ale ostatecznie wyszło na to, że bohaterka trzymała język za zębami żeby nie wyjść na idiotkę, żeby nie spalić się ze wstydu, że informacje zdobyła przez przypadek od niewinnego dziecka, a nie ciężką pracą (a potwierdzania szukała u pijanego ojca dziecka)...
"Trzymała język za zębami żeby nie wyjść na idiotkę, żeby nie spalić się ze wstydu, że informacje zdobyła przez przypadek od niewinnego dziecka" - ??? Jeżeli film tego pokroju skłania Cię do takich refleksji to gratuluję. W jednym z ważniejszych momentów w filmie bohaterka mówi, że gdy ujawni źródło będzie ono do końca życia obwiniane o śmierć Eriki Van Doren! Tu tkwi sedno problemu. Gdyby wyszło na jaw, że informacja poszła od dziecka, jak wyglądałoby życie tej małej? TRAUMA - sama siebie obwiniałaby o śmierć matki! Jakoś ciężko jest mi wyobrazić sobie kogoś, kto dobrowolnie decyduje się na odsiadkę, żeby "nie wyjść na idiotkę". Trochę wyobraźni...
Matka dziecka zginęła długo po ujawnieniu się artykułu. Był jeszcze czas, żeby wszystko "odkręcić".
Trochę wyobraźni... wyobraź sobie, że dziennikarka ujawnia prawdę po 2 dniach aresztu: "Informacje zdobyłam od niewinnej, nieświadomej córeczki agentki, bo tak się akurat składa, że mój syn chodzi do tej samej szkoły" - co by o niej pomyślała opinia publiczna? WSTYD! Dziennikarka po prostu zachowała się jak typowa hiena.
"Jeżeli film tego pokroju skłania Cię do takich refleksji to gratuluję" - film tego pokroju skłaniał mnie do wyższych refleksji. Zanim dowiedziałem się kim był informator, byłem wzruszony i zachwycony postawą bohaterki, tym, że "mimo wszystko" kierowała się w życiu swoimi zasadami. Dawałem mu 9/10 ale cóż, końcówka wszystko spieprzyła...
A ja nadal będę bronić swoich argumentów. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że Rachel zachowała się jak typowa hiena. Informację zdobyła przez przypadek, nie wypytywała o to, nie wyciągała niczego na siłę. Ta informacja sama "wpadła" w jej posiadanie. Nie wykorzystała jej też od razu, bo jak wiemy z filmu, najpierw ją potwierdziła. Nie jest hieną, bo nie ujawniła źródła. Nie ważnym był fakt od kogo ją zdobyła. Broniła swoich zasad i racji, dała słowo i go dotrzymała. Moim zdaniem przyznanie się, że to była dziewczynka byłoby pójściem na łatwiznę. Dużo prościej jest zrzucić winę na niewinne dziecko, które nie poniosłoby żadnych konsekwencji prawnych, niż na osobę, która okazałaby się zdrajcą. Mogła to zrobić, ale właśnie o to chodzi, że nie broniła siebie tylko swoich zasad. I nadal uważam, że nie skazałaby siebie na to wszystko przez co przeszła tylko dlatego, że było jej wstyd.
Może nie jak hiena, ale ten Pulitzer z pewnością był poważnym bodźcem ;) Nie trzeba wiele wyobraźni, żeby przewidzieć, jaką taki artykuł rozpęta burzę i ktoś może oberwać "rykoszetem". Armstrong przyczyniła się do śmierci Eriki Van Doren, a wszystko przez Pultzera.
Najpierw odmawiała wyjawienia źródła w obawie o kompromitację, a potem już chciała chronić tę dziewczynkę.
No wlasnie ze nie ujawnila. Przeciez sedzia wypuscil ja po roku, bo upewil sie ze ona nic nie powie. Mowili w filmie przeciez, ze nie mozna pojsc do wiezienia za nie zdradzenie zrodla, ale mozna byc za to zatrzymanym w areszcie bo sad potraktuje to jako obraze instytucji. Ona sie przyznala sie do utrudniania sledztwa, za co dostala 2 lata a nie 5 - jesli by sie nie przyznala. Nie ogladasz uwaznie.
I musze napisac ze kolejny raz napotykam na sytuacje gdzie pozadnie zrobiony film, ktorego nie da ogladac sie wychodzac po kanapki i piwo w miedzyczasie, ma niska ocene. Prowadzi mnie to do strwierdzenia (nie jestem pierwszy) ze forumowicze filmwebu najwyzej oceniaja produkcje oscarowe oraz te na ktorych kompletnie nie trzeba sie skupic, jednoczesnie dajac nizsze oceny produkcjom wymagajacym lekkiego wysilku intelektualnego, a przede wszystkim uwaznego ogladania i umiejetnosci wychwytywania znaczacych momentow i wypowiedzi bohaterow. Co z kolei oznacza, ze jest zle.
Nie powiedziała kim był informator. Muszę przyznać, że szczęka mi opadła trochę na koniec. Podobało mi się, gdy mówiła o tym, jak w jej sytuacji potraktowano by mężczyznę - jak bohatera, a ją - kobietę, oskarża się o bezsensowny upór podczas gdy ona broni swoich racji. Myślę, że jej motywacją, była ochrona informatora, jeśli chciałaby chronić tylko dziecko mogła podać tego gościa, który jej po pijaku wszystko potwierdził. A to co zrobił jej mąż, to już jest podłość. Nie miał nawet odwagi powiedzieć jej tego sam, prosto w twarz. Przy czym zdaje się, że ona by to zrozumiała. Film porusza. Dla mnie 8/10