że walki są krwawe i dość brutalne choć wiadomo, że efekciarskie i trochę przekoloryzowane. Szkoda tylko, że spece od efektów zapomnieli, że kiedy szlachtuje się kogoś mieczem to zwykle samemu jest się unurzanym we krwi. Tego tutaj pewnie ze względów estetycznych zabrakło, chociaż to w sumie szczegół.

Natomiast to czego nie cierpię w tego typu filmach to nadmierne uwspółcześnienie postaci. A w tym filmie już do przesady. Rzymscy żołnierze zachowują się i mają gadkę niczym marines z jakiegoś współczesnego filmu wojennego. Do tego te laski w pełnym makijażu... Tak się składa, że oglądałem kilka dni temu "13 zabójców" i jakoś dziwnym trafem japończycy potrafili zatroszczyć się o to, aby kobiety w tym filmie nie wyglądały niczym aktorki wyciągnięte z japońskiego filmu porno. Lub europejskiego, jak to ma miejsce w "Centurionie". To mniej więcej tak jakby w hollywood zrobiono film o samurajach i wszyscy bohaterowie mieli fryzury rodem z amerykańskich filmów o głupich nastolatkach, bez charakterystycznej samurajskiej "łysiny". Byłoby chyba trochę głupio, co nie?

Mimo wszystko pozytywne zaskoczenie, bo oglądając początkowe napisy byłem przygotowany na mega kupę w stylu "Króla Artura" lub "Troji". Było nawet kilka nieszablonowych zwrotów akcji.