Mam pytanie, które zadaję sobie przy okazji czytania komentarzy do filmów z mordobiciem w roli głównej. Mianowicie dlaczego walki z filmów porównywane są do walk w realu? To tak jakby porównywać film dokumentalny do fikcji. Na ten przykład Brudny Harry, klasyk w swoim gatunku. Wyobrażacie sobie jak Callahan straszy bronią i oddaje ostrzegawczy strzał do skorpiona a potem aresztuje go zgodnie z przepisami? Serię Undisputed uwielbiam za widowiskowe i efektowne walki, gdzieś mam realizm. Zaraz dostanie mi się za to że przecież każdy ma prawo do swojej opini ale to nie ma nic wspólnego z opinią własną lub cudzą, ale z tym czy chcemy obejrzeć kino akcji, fikcję czy po prostu prawdziwą walkę.