Niestety napływają pierwsze (i jak narazie jedynie takie) negatywne oceny i opinie na temat filmu. Zaczynają krytycy i publicyści wątpić w umiejętności Blomkampa, uważają Dystrykt 9 za jednorazowy wyskok, pozytywną niespodziankę i jedyną perełkę w jego dorobku. Martwię się o Alien'a teraz ;(
Terminatora 3 nie pociągnął Arnold, piątki pewnie też nie pociągnie. Indiana Jones'a nie pociągnął Ford, Blanchett. Wilkołaka nie pociągnął Hopkins i Del Toro.
Tutaj nie chodzi o aktorów, tutaj chodzi o scenariusz, wykreowaną scenografię itp. Wszystko złączone razem stworzyć ma klimat, który Blomkamp potrafił tylko raz stworzyć. Licząc z Chappie'm wychodzi 33% skuteczności.
Elysium było średnie. Po ocenach Chapie będzie gorszy. Czyli mamy trend spadkowy. Jako fan Aliena liczę na powrót do korzeni.
"Zaczynają krytycy i publicyści wątpić w umiejętności Blomkampa, uważają Dystrykt 9 za jednorazowy wyskok, pozytywną niespodziankę i jedyną perełkę w jego dorobku."- to dziwne, ponieważ krytycy na rottentomatoes pozytywnie ocenili Elysium, aż 68%. Co do Obcego. Można spekulować o talencie Blomkampa, ale na pewno nie powtórzy porażki serii AvP. Scenariusze można krytykować, ale za to wizualnie świetnie wyglądają, a do tego (jak piczympoom wspomniał) wystąpią lepsi aktorzy, nie jakaś banda amatorów jak w AvP. Pewnie taki zresztą będzie piąty Alien- świetnie wizualnie, niezła obsada i aktorstwo, a scenariusz dosyć sztampowy i dziurawy. Nie powtórzy sukcesu jedynki i dwójki, ale okaże się niezłą gratką dla fanów. Przynajmniej tak się spodziewam ;)
Hobbit dla wielu fanów Tolkiena był lipą (w tym dla mnie). Blomkamp wyszedł spod skrzydła Jacksona, który załatwił mu posadę reżysera Dystryktu 9. Oby nie wzorował się na swoim "mistrzu". AvP nie jest filmem z serii "Alien".
Jeżeli zależy Ci na filmach, które wizualnie dobrze wyglądaja (a tutaj masz pewnie na myśli lasery, wybuchy, błyskotki, świecenie, ogień, roboty itp) to polecam Avengers, Transformers itp filmy dla osób, które nie potrafią zagłebic się w klimacie czy juz więcej mówić przesłaniu filmu.
Nie porównuj AvP do Obcego czy Predatora. Te filmy nie mają ze sobą nic wspólnego z wyjątkiem pojedynków istot z tych filmow. AvP to komiksy napisane przez hamburgerów, aby trzepać zysk.
Jeżeli Alien będzie taki jak napisałeś, to ja podziękuję za takiego "Aliena", bo to aby sobie tylko popatrzeć na Ksenomorfa to ja dziękuję.
Weź pod uwagę to, że Prometeusz też był świetny wizualnie, niezła obsada... scenariusz dno dna. Większa głupota w ostatnich latach chyba tylko w Hobbicie 3 była.
"Jeżeli zależy Ci na filmach, które wizualnie dobrze wyglądaja (a tutaj masz pewnie na myśli lasery, wybuchy, błyskotki, świecenie, ogień, roboty itp) to polecam Avengers, Transformers itp filmy dla osób, które nie potrafią zagłebic się w klimacie czy juz więcej mówić przesłaniu filmu."- Warstwa wizualna to nie tylko efekty. Ambitniejszy przykład- Grand Budapest Hotel był najlepiej wyglądającym filmem zeszłego roku, ale nie ze względu na efekty. W poprzednich filmach Blomkampa świetne były nie tylko efekty, ale także sceneria, kostiumy i ogólny design- pewnie też tak będzie w Obcym. Mam nadzieję, że nie będzie on nastawiony tylko na akcję i efekty, musi być też nastrój i napięcie. Nie wiem jak Blomkamp pod tym względem się spisze, ponieważ nie kręcił jeszcze żadnych horrorów, czy thrillerów. Scenariusz może być prosty, przymknę oko na parę dziur (podobny był przecież w wszystkich poprzednich częściach), najważniejsze, aby trzymał się kupy, miał sens i angażował (podobnie jak poprzednie części). Przesłanie wcale nie czyni film lepszym. Idealnym przykładem jest wspomniany przez Cb Prometeusz. Prometeusz nawiązuje do mitologii, religii, opowiada o poszukiwaniach Boga, tajemnicy wieczności itd. ale czy to czyni go lepszym filmem od pierwszych części Obcego? Filmów bazujących na prostym koncepcie rodem z horroru klasy B? NIE. Ósmy Pasażer i Decydujące Starcie posiadały prostą fabułę, ale bardziej sensowną, trzymającą się kupy i angażującą. Były też bardziej pomysłowe i klimatyczne. Albo przykład Hobbita. Tolkien napisał świetną książkę fantasy, adresowaną do dzieci (to była pierwotnie grupa docelowa) z bardzo prostą historią o poszukiwaczach skarbów i przygód. Jacksona rozciągnął krótką książkę do trzech długich filmów, dodał masę wątków pobocznych, postaci, patetycznych przemówień, mądrości itd. Można stwierdzić, że jego wersja jest w zamyśle poważniejsza i ambitniejsza, ale czy lepsza? Dlatego uważam, że fabuła prosta nie musi znaczyć głupia. Mało skomplikowana, bez przesłania, ale logiczna i angażująca historia wystarczy.
"Nie porównuj AvP do Obcego czy Predatora. Te filmy nie mają ze sobą nic wspólnego z wyjątkiem pojedynków istot z tych filmow."- tu można spekulować. Do dziś część fanów wypatruje się ciągłości fabularnej. Są one w powiązanych tytułach, pojawia się Bishop, korporacja Wayland i Youtani, to może sugerować, że seria AvP jest prequelem Obcego. To nie są raczej easter eggi jak głowa Space Jockeya w AvP:R, czy niektóre ujęcia w AvP. Wg tej serii były to najpierw dwie samodzielne korporacje, które po kontakcie z kosmitami zjednoczyły się. Druga część skończyła się clif hangerem, gdyby okazała się sukcesem to prawdopodobnie powstała by jeszcze trzecia część, która by połączyła serię AvP z serię Obcy (i być może z Predatorem).
Hobbit ambitny? W którym miejscu? :D Trzecia część powinna dostać parę złotych malin. Aktorzy - Bloom, Blanchett, Lilly, za najgorsze efekty, za najgorszy scenariusz, za najgorszy film.
Wybacz, że wziąłem Cie za takiego co patrzy tylko na efekty specjalne (wybuchy, błyskotki itp). Ale jestem przewrażliwiony na punkcie takich osób... ostatnio z wieloma takimi dyskutowałem i niestety nie da się takiemu komuś przetłumaczyć, że filmy typu Odyseja Kosmiczna, Blade Runner, Obcy, Jurassic Park, Terminator 1 i 2, Abbys, TRON itd, to filmy, które mają LEPSZE efekty specjalne, stronę techniczną, dźwiękową niż dzisiejsze szmiry naszprycowane grubą warstwą CGI i błyskotek.
Grand Budapest Hotel to w ogóle fenomen. :) Dobry przykład. Film mega oryginalny.
AvP - "zbierzność osób i nazwisk jest przypadkowa" :P. Nie miało prawa to wszystko się wydarzyć 200 lat przed wydarzeniami z pierwszego "Aliena".
Nie napisałem, że Prometeusz jest lepszy od Obcego :P. Wersja fanedit bearer jest dobra. Ale kinówka cieniutko...
Prostota i skromność nie są niczym złym, wręcz przeciwnie - chociażby wspomniany Grand Budapest Hotel, Birdman. Alien także jest prostym filmem, który oparto na prostym scenariuszu, w którym postanowiono wykreować klimat otaczający wydarzenia w świecie przedstawiony. Podobnie było w przypadku 127 Godzin, Wszystko stracone (z Redfordem), Cast Away, Grawitacją, Most na rzece Kwaii + masa tak zwanych "filmow drogi" - ostatni taki przykład The Rover.
To, że napisałem "scenariusz dno" to nie miałem na myśli, że będzie wtórny, czy mało oryginalny. Ma być prosty, ale bez udziwnień, podkoloryzowania i absurdów jak w Prometeuszu, czy Hobbicie 3 (a nawet całej trylogii, a nie tylko trzeciej części).
"Hobbit ambitny? W którym miejscu? :D"- Powtórzę. Można stwierdzić, że jego wersja jest w ZAMYŚLE poważniejsza i ambitniejsza, ale czy lepsza?
"AvP - "zbierzność osób i nazwisk jest przypadkowa" :P. Nie miało prawa to wszystko się wydarzyć 200 lat przed wydarzeniami z pierwszego "Aliena"."- dla scenarzystów takich crapów nie ma rzeczy nie możliwych ;)
Birdman prosty? No nie wiem, znam osobiście ludzi którzy po seansie nie mieli zielonego pojęcia o czym jest film :P
"Birdman prosty? No nie wiem, znam osobiście ludzi którzy po seansie nie mieli zielonego pojęcia o czym jest film :P" bo zyjemy w swiecie, gdzie liczy się dla widza tylko i wyłącznie rozrywka, zero przemyśleń i efekciarstwo
Nie w tego słowa znaczeniu rozrywka jaką "jest"(bo jest to odmóżdżanie) Transformers, Avengers, Kapitany Ameryki, Chappie itp... Wtedy było to ambitne kino, bo nic innego nie dało się zrobić jak na przykład napady kowbojów na pociąg, czy też potwór(kostium) vs bohater z mieczem lub rewolwerem. Teraz ambitne kino to takie, z którego da się coś wynieść (rozmyślać, przewidywać, domyślać się) - jakieś wartości - i wtedy wartością był SAM PRZEKAZ (SEANS) FILMOWY - nic innego nie dało rady się zrobić.
"bo jest to odmóżdżanie" - trafiłeś w sedno. Jak wracam sobie po ciężkim dniu na uczelni, to niekoniecznie mam ochotę oglądać filmów w rodzaju Stalkera, tylko nieraz właśnie coś takiego jak Avengers. Jeżeli rozrywka jest na odpowiednim poziomie i potrafi mnie wyluzować, to nie bardzo rozumiem, dlaczego miałbym mieć mu za złe to, że np. nie ma odpowiedniego przesłania. Czasem człowiek - nawet najbardziej oczytany, który obejrzał i rozłożył na czynniki pierwsze multum rewelacyjnych filmów - potrzebuje jakiegoś rozładowania baterii, a filmy pokroju Avengers czy Strażnicy Galaktyki właśnie temu służą. Rzecz jasna, taka formuła nie każdemu odpowiada, ale to chyba inna kwestia.
"Wtedy było to ambitne kino, bo nic innego nie dało się zrobić (...)"
"Teraz ambitne kino to takie, z którego da się coś wynieść (rozmyślać, przewidywać, domyślać się) - jakieś wartości - i wtedy wartością był SAM PRZEKAZ (SEANS) FILMOWY - nic innego nie dało rady się zrobić."
Nie wiem czy dobrze rozumiem. Z Twojego wpisu można zrozumieć, że w przeszłości nie dało się zrobić filmu, "z którego dało się coś wynieść". Powiedz, do jakiego okresu w kinematografii nawiązujesz?
"Z Twojego wpisu można zrozumieć, że w przeszłości nie dało się zrobić filmu, "z którego dało się coś wynieść". Powiedz, do jakiego okresu w kinematografii nawiązujesz?" - miałem na myśli to, że nie dało się zrobić innego filmu, który polegał na przedstawieniu krótkiego napadu na pociąg. Filmy trwały wtedy 3-5 minut. Bo innych nie dało się zrobić. Czy był to filmy, z których wynosiło się przesłanie, wartości inne niż zachwyt, że ruszają się obrazki? To był szczyt możliwości.
Użytkownik, któremu odpowiedziałem, uważa takie filmy za ARCYDZIEŁA. Rzadko to robię, ale zajrzałem przed chwilą w oceny aby się w tym utwierdzić i miałem rację. Należy do tych co nie potrafią oglądać filmów ambitnych. Zależy mu tylko na błyskotkach, wybuchach, efektach, strzelaninach. Wtedy jest spełniony emocjonalnie, intelektualnie oraz pod względem rozrywki.
A, czyli do tego najwcześniejszego. No tak, to rzeczywiście fakt.
No cóż, ambitne filmy nie są dla wszystkich. Taki sam podział, jak w życiu - ktoś jest robotnikiem, inny profesorem fizyki/filozofii/czegoś w tym rodzaju. A ja mam wrażenie, że nieco niepotrzebnie usiłujesz takich ludzi na siłę zdyskredytować (choć może to tylko wrażenie).
Jego ocena 8 i "A czy "rozrywka" nie byla zamierzeniem Kina kiedy powstawalo???" według mnie jest próbą "zdyskredytowania" mojego gustu.
Nie pisz mi tylko, że o gustach się nie dyskutuje, bo o czym innym tutaj dyskutujemy na całym filmwebie?
Nie, bez obaw, ja też uważam to powiedzenie, za co najmniej do pewnego stopnia głupie :D
Ale zaraz, w jaki sposób "dyskredytuje"? Poprzez sam fakt wystawienia oceny?
"A czy "rozrywka" nie byla zamierzeniem Kina kiedy powstawalo???" zobazc w jakich filmach gustuje i boli go to, że napisałem, że Chappie jest jechany przez krytyków, bo nie ma w nim nic wartościowego. Dlatego próbował mnie zagiąć i narzucić swój gust.
Osobiście uważam, że nadinterpretujesz jego wypowiedź. Jak dla mnie po prostu użył co najwyżej niewłaściwego w tym kontekście argumentu, szukając po omacku riposty.
Sam Chappiego nie oglądałem, więc jeszcze nie wiem, jak jest z tymi opiniami krytyków, ale przyznam, że nie spodziewam się jakiejś rewelacji.
Dla mnie 2 pierwsze Hobbity są rewelacyjne, trzeci dla odmiany to dno. Dystrykt 9 był rewelacyjny, ale Elysium również mi się podobało. Chappie to zagadka... Ale jeśli ktoś oczekuje nie wiadomo jakich rarytasów to później wychodzi zawiedziony. To tylko s-f akcji. Nic więcej. I niczego więcej nie należy oczekiwać poza dobrą zabawą. O Aliena nie martwiłbym się. Ta seria zeszła na psy i wszystko będzie lepsze od czwartej części. Wszystko właśnie zależy od Blomkampa, bo Weaver tego filmu nie pociągnie, tak jak nie uratowała dennego Avatara. Sorry, ale to już nie te czasy gdy aktorzy tworzyli kino. Dzis kino akcji tworzą reżyserzy-wizjonerzy oraz spece od efektów specjalnych. Alien powinien być rasowym horrorem. Blomkamp do tej pory tworzył filmy raczej z przymróżeniem oka. I to jest jedyne zagrożenie dla tego filmu.
Zarzucili twórcom wtórność (niektórzy porównali do Robocopa nawet - i ten tytuł dosc często w reckach sie pojawia) oraz powielanie tego co widzieliśmy w poprzednich filmach Blomkampa (scenografia Johanesburga z przyszłości, podobna muzyka do Dystryktu 9 i piszą, że ta w Elysium była lepsza). Pojawiają się porównania do Automaty, Blade Runnera, Mad Maxa, AI Spielberga oraz Wall-ego i ET.
Podobno oglądając Chappiego i inne roboty i w jaki sposób są traktowane przez ludzi (w filmie dominują biali) to pomyśleć można o Aparthaidzie - taki był zamiar zapewne, ale wyszło śmiesznie. Aktorstwo jest przeciętne-tylko przyzwoite, Weaver, Jackman i Patel dostosowali się do poziomu reszty. Chappie został "zagrany" w sposób przypominający Jar- Jar Binksa, ktory z upływem czasu nabiera trochę rozumu w głowie. Robot nie boi się ludzi, nie jest nieśmiały, tylko "ciapowaty". I nagle zaczyna wszystkiego od razu się uczyć i wymiata.
I cytat: "He’s run out of ideas on just his third outing as director. That’s thinking about the future." poprzez future jest rozumiana zapewne posada reżysera piątego Obcego.
Zresztą chyba te recenzje mi chyba najbardziej przypadły do gustu:
http://www.screendaily.com/reviews/the-latest/chappie/5083876.article
http://www.thewrap.com/chappie-review-hugh-jackman-dev-pate-sharlto-copley-neill -blomkamp/
wtórność - a to ciekawe w dobie takich filmów jak bardzo przeciętni Strażnicy Galaktyki , wychwalane na prawo i lewo nie wiem za co.
Jak i inne filmy o superbohaterach wraz ze swoimi odtwórcami ról, którzy są wyśmiewani w filmie Birdman . :)
Wystarczyło niestety zobaczyć trailer żeby przekonać się że to zlepek pomysłów i idei widzianych już w przeszłości. Co dokładnie siedzi w środku poznamy dopiero po premierze ale mnie do takich zlepków nie ciągnie ani trochę, Trzy poważne wady już na starcie: wtórna i być może mdła historia, zatrudnienie dwójki ekscentrycznych muzyków co uważam za bardzo pretensjonalny wybór dokonany pod publiczkę oraz najpoważniejsza czyli trzecie z rzędu wałkowanie tych samych klimatów scenariuszowo-scenograficznych. Dystrykt 9 był swego rodzaju novum i gdyby tylko pozostał jednorazową próbą byłby pięknym akordem otwierającym karierę obiecującego reżysera, a okazuje się wytrychem do kinowych kas, wysokich gaż, afiszów i napuchniętego box office.
W skrócie - trzykrotne wchodzenie do tej samej rzeki to zdecydowanie tani chwyt, niewielu chyba spodziewało się że tak długo będzie eksploatował patenty z Alive in Joburg.
Chappie, zobaczymy po premierze czy jest coś warty czy może jego miejsce to półka niska, między Avengers i Transformers 4.
Swoje własne obawy niestety mam, a nabierają na znaczeniu w świetle informacji o zaangażowaniu się Neilla w produkcję Obcego, która dla wielu powinna być uświęconym misterium, a efekty winne być tylko dobre, wszystko poniżej Aliens (1986) to właściwie porażka ;)
Tyle z odwiecznych oczekiwań fanów. Jeśli po świeżym D9 i nieświeżym Elysium trzecia autorska produkcja Blomkampa okaże się jedynie nic nie znaczącym fajerwerkiem w światowym box office to obawy nabiorą niestety trochę bardziej realnych kształtów. Czas pokaże, wszak żadnych świętości w kinie i tak nie ma.
Piszesz,że wszystko poniżej Aliens(1986)to była właściwie porażka a ja zaryzykuję stwierdzenie,ze Obcy Blomkampa moze nie mieć w ogóle startu do Obcego Finchera,bo właśnie Obcy 3 miał swój oryginalny klimat zresztą wszystkie 3 części były na swój sposób inne ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu i wszystkie trzy się ładnie uzupełniają.Naprawdę nie wiem skąd te wieczne psioczenie na tą część.Blomkampa Dystrykt bardzo mi podszedł ale Elizjum to juz mały spadek,widać ewidentnie,że najgorszą bolączką jest zbytnie ugładzenie,waliło po prostu komerchą i tak sobie myślę czy to w ogóle dobry pomysł by właśnie ten reżyser kontynuował tą serię bo trzeba zrobić to z pazurem no ale zobaczymy...To będzie na pewno poważny test dla niego.Odnosnie Prometeusza to mi akurat sam koncept wyjściowy bardzo pod pasował no i klimat,zdjęcia jak dla mnie widać w całości rękę Ridleya i tyle,jedynie czego zabrakło to moze lepszego scenarzysty i tu szkoda,że nie trafił na takowego....
"w świetle informacji o zaangażowaniu się Neilla w produkcję Obcego, która dla wielu powinna być uświęconym misterium, a efekty winne być tylko dobre, wszystko poniżej Aliens (1986) to właściwie porażka ;) "
^ piszę o tym co tak przeważnie ludzie myślą o tej serii, czyli że albo jedynka albo dwójka lepsza ale obie świetne, a trójka to już inna para kaloszy.
Oczywiście Alien 3 to całkiem inne od poprzedników, ale z pewnością kanoniczne dopełnienie całości. I tak losy Ripley i jej otoczenia zostawiłbym, nietknięte.
Tamta historia skończyła się na Fiorinie 161 i byłoby bardzo dobrze dla wszystkich żeby tak zostało.
Dobrze by było żeby nowy film eksploatował jakieś inne zakątki tego genialnego ale tak cholernie pustawego uniwersum.
Do tego zostają jeszcze wszelkie historie na styku AvP, a Scott dodał niedawno bardzo konkretną bazę pod kolejne opowieści.
Co do Prometeusza właśnie to klimat momentami jest świetny, kompletnie nie obrażam się o kładzenie rewolucyjnych podwalin dla mitologii całego uniwersum (jakże brakuje takich odważnych ruchów w kinie komercyjnym) ale niestety, złożony z dobrych składowych scenariusz gdzieś się rozpada, nie za bardzo czuć jak, ale za to we wszystkich miejscach na raz. Do tego kiepska obsada, mało w tych postaciach życia i pewne problemy z jakością zdjęć.
Być może w Prometeuszu 2 zobaczymy poprawę, jeśli nie to film trafi na półkę z ciekawostkami, tuż obok Alien 4.
I think "Chappie" is misspelled; somebody threw in an "h" where the "r" belongs.
0/10 w Chicago Tribune. No aż tak źle być nie może :)
Choć recenzja (nie ta jedna zresztą) ujawnia to czego można było się spodziewać, Chappie to zlepek. Mam nadzieję że chociaż udany lub co najmniej zabawny. Jedno drugiego przecież nie wyklucza.
http://www.chicagotribune.com/entertainment/movies/chi-chappie-review-20150305-c olumn.html
Jak mozna dac zero,zero rzetelności.Angielskiego niestety nie znam,moze ktoś przetłumaczyć cokolwiek,chociaz w ogólnym zarysie?
Taki protest jakby, wyraz totalnej dezaprobaty.
Ale fakt, uznanemu recenzentowi (zakładam że ten nie wypadł sroce spod ogona) nie przystoi. Swego czasu absolutnie obraziłem się na poważany przeze mnie program Kinomaniak w TV4 który prowadził Artur Pietras, autor całości.
Dał 0/10 Cloverfield, co było żenującą oceną dla (poza przynudzającym początkiem) jednego z najlepszych "monster movie" od lat, a i do dzisiaj w porównaniu z taką np. Godzillą myślę nie wypada źle. Chyba pora przypomnieć go sobie, tak w zasadzie :)
Jest nawet o tym wątek na FW http://www.filmweb.pl/film/Projekt%3A+Monster-2008-448713/discussion/W+Kinomania ku+pierwszy+film+kt%C3%B3ry+dosta%C5%82+0+10,788278
Artykuł w skrócie:
autorowi podobał się Dystrykt 9 i oraz Elysium (choć tam temat braku równej dla wszystkich ludzi opieki zdrowotnej był kreślony zbyt grubą kreską). Co innego stworzony razem z żoną Terri Tatchell aktualny film, Chappie (oboje pisali scenariusz do tego i poprzedniej produkcji Neilla).
Dalej opis fabuły który wam daruję skoro mamy ten film obejrzeć ;-) W każdym razie dochodzi do pytania o to czy poprzez centralną postać, świadomego robota Chappie, film udanie połączył cechy zaczerpnięte z Robocopa, Krótkiego Spięcia, Transcendencji i starwarsowego femme fatale, Jar Jar Binksa...
Z góry odpowiadam że nie. ;)
Chappie pod którego głos podkłada standardowo występujący u Blomkampa Sharlto Copley, jest postacią wkurzającą: gderliwym dobrodusznym, rozgadanym nudziarzem. Do tego jest totalnie bezwolny i w czasie filmu cyklicznie jest wystawiany na upokorzenia (twórca stara się wzbudzić naszą sympatię do robota) ale nie ma w tym żadnej równowagi, jest jednocześnie ofiarą i pośmiewiskiem, workiem do bicia (w przenośni i dosłownie) przez całe dwie godziny, a sci-fi, bez względu na to czy miękkie czy twarde, raczej unika takiego jednostronnego podchodzenia do tematu.
Czyli użyto tu tanich chwytów mających widza chwycić za serce.
Dalej o tym, że to pewne zręcznie stworzone nieporozumienie które mogło wyjść tylko ze strony utalentowanego reżysera który miał pomysł/odwagę zrobić zżynkę ze spielbergowskiego A.I. i "setek innych filmów". Reżyser użył postaci tytułowej inspirowanej wcześniejszymi jego produkcjami (robił reklamy, krótkometrażówki, odsyłam do reklamy Citroena C4) by skłonić publiczność do przemyśleń o bestialstwa ludzi wobec siebie oraz o konsekwencjach etycznych tworzenia sztucznej inteligencji (tu akurat zdaje się bezpośrednie odwołanie do teorii inteligencji wielorakich i jak podejrzewam, do pewnych jej aspektów którymi obdarzony miałby być robot w filmie).
Widz jednak nie jest w stanie wciągnąć się w te rozważania, nie chce dać się zainteresować tymi problemami i nie dba o niczyj los, a tym bardziej tytularną postać, zżynkę Wall-E.
Film ma swoich obrońców którym podoba się żonglerka różnymi elementami zapożyczonymi z przeszłości jednak wg krytyka ten cały patos jest lepki, ckliwy i niewłaściwy, niefortunnie użyty.
Na koniec zacytowana gra słów: ktoś przy nadawaniu tytułu się przejęzyczył, zamiast Chappie film powinien nazywać się Crappie (powiedzmy że: syfiasty, nędzny).
----
tak mogę przetłumaczyć, oczywiście dodałem sporo od siebie żeby to miało ręce i nogi, sam nie ponimaju englisz za dobrze, ale sens mniej więcej został zachowany.
Skoro trafiłem na niego to usiądźmy na krytyku Chicago Tribune na chwilę.
Tu można przejrzeć ponad 1500 jego recenzji, widać oceny 0/10 nie unika.
http://www.metacritic.com/critic/michael-phillips?filter=movies&num_items=10 0&sort_options=critic_score&dist=negative&page=1
Dostał ją m.in. Tylko Bóg wybacza imć Refna, Sucker Punch, Joaquin Phoenix. Jestem, jaki jestem czy Hostel 2 i jak zgadzam się że to filmy słabe lub z poważnymi wadami tak dawanie im 0 to lekka przesada jest. ;)
Ale widać że człowiek filmów nie oszczędza, 25/100 otrzymał np. Larry Crowne, Sherlock Holmes z 2011, Wszyscy ludzie króla, Lockout i wiele innych, przyzwoitych.
Z drugiej strony 100/100 rozdaje jeszcze chętniej, a nagrodził tak m.in. The Dark Knight, bajki Up i Wall-E, Poważnego człowieka Coenów, 12 Years a Slave, spielbergowego Lincolna...
Trochę jaja.
Widać że stosuje skalę ocen 1-4 i połowki ale żeby dawać 0 filmom w których można znaleźć coś dobrego? Krytyk powinien umieć, "kmieć" spod filmwebowej budki z piwem nie musi. ;-)
Ja powiem tak.Uwielbiam District 9 i naprawde wierzylem w tego rezysera ze to bedzie kolejny Spielberg albo Verchoven bardziej ;].
Niestety im wiecej filmow jego widze tym jest gorzej i gorzej.Wyglada na to ze District 9 mu sie udal bo PJ mu pomagal i maczal w tym palce.
Ale Elysium naprawde bylo srednie a Chappie wyglada na cos jeszcze gorszego wiec hmmm.Czyzby upadajaca gwiazda.
Rezyser robi nowego Obcego i tu beda najwiekrze obawy.Hmmmm.
Ty jestes niezły,piszesz:"Niestety im wiecej filmow jego widze tym jest gorzej i gorzej."-Dystrykt Tobie się podobał a następny nie(tak jak wiekszości zresztą)a trzeciego jeszcze nie obejrzałeś tak więc nie wiesz tak naprawdę jaki bedzie twój odbiór na ten film no ale piszesz tak jakbyś juz multum obejrzał filmów tego reżysera,który zresztą dopiero zaczyna swoja karierę reżysera.
wrócilem z kina i powiem że film ani mnie nie zawiódł, ani nie zaskoczył, Całkiem dobry, nie ma zbytnio na co narzekać, może trochę zalatuje wtórnością i posiada kilka podobieńswt do District 9, ale za to występ w znaczącej roli Die Antwoord jest cakiem ciekawą koncepcją i przynosi powiew świeżości, tym bardziej jeśli zespół się lubi :)
Exodus --> Adwokat ---> Prometeusz ---> można dodać Robin Hooda (był ostro krytykowany za ten film).
Chciałbym aby mnie zaskoczył Marsjaninem, ale trudno przełamać taką niemoc, jaką on prezentuje (Roland Joffe - podobny przypadek jak Ridley)
I nawet kontrowersyjny Adwokat i Prometeusz się bronią jakimś oryginalnym,autorskim sznytem a Exodus niczym się nie broni.
Prometeusz - jeden z najgorszych scenariuszy ostatnich lat. Dodatkowo absurd na absurdzie.
Tyle,ze Scott go nie pisał,wiem,wiem zaakceptował go no ale mimo wszystko go nie pisał....Zaś zdjecia,muzyka,klimat,nawet gra aktorska jak najbardziej na plus.
Tak, ale ten scenariusz sprawił, że film REŻYSEROWANY przez Scotta jest kiepski. Gra aktorska przecietna (Jedynie Fassbender no i może Guy Pearce w wersji fanedit bearer wyróżniali się). Klimat popsuły absurdy typu cesarka, wielka meduza, maraton po cesarce oraz space jockeye wyglądające jak kulturyści-albinosi - niby nic, ale trochę sprawiło to, że postać kultowa straciła w oczach fanów oraz została przedstawioan w sposób karykaturalny. Muzyka okej była, zdjęcia również i efekty.
Ale to wlaśnie scenariusz sprawił, że film kuleje. Dałem naciągane 6/10. Wersja FanEdit Bearer 9/10 spokojnie.
PS. Do "Adwokata" i "Exodus" nie pisał także scenariusza. Nie wiem jak z "Marsjaninem" ale pewnie też nie pisze. Nigdy nie miał "ręki" do scenariusza.
"Wersja FanEdit Bearer 9/10 spokojnie."- a czym się różniły obie wersje,jakoś znacząco?