Nie macie może w pewnym momencie głupiej, ale uzasadnionej nadziei, że Kevin Spacey zamieni się ponownie w Johna Doe i zacznie wycinać istotne narządy kilku zbyt zadowolonym z siebie członkom zarządu i pisać ich krwią CHCIWOŚĆ? Dobór aktora czasem zupełnie niecelowo wywołuje całkiem ciekawe skutki u widza ;)
PS końcowa scena z nim przed domem genialna, ale nie będę zdradzał.
film jest ok, aczkolwiek spodziewalam sie czegos lepszego. Kevin zagrał super jak zawsze:D <3 :D i powiem ze ja tez tak sobie myslalam ze zaraz sie zamieni i wyzabija ich tam:D
Cała metafora z psem udana. Scena w windzie - wielki rynek finansowy konta zwykły obywatel. W ogóle wiele ukrytych metafor w tym filmie było, a do tego świetny scenariusz. Dałam mu 8/10, ale minęło kilka dni, a ja wciąż wracam do niego myślami, co jest rzadkością - dlatego w pełni subiektywne, ale jednak 9/10. Zrobił na mnie duże wrażenie. I obsada.
Mam to samo uczucie. Film obejrzałam dzisiaj, stąd na razie 8/10. ;) Dawno żaden film nie zrobił na mnie takiego wrażenia - a paradoksalnie nie było w tym filmie nagłych zwrotów akcji, niesamowitego tempa, poczucia zagrożenia, no i żadnego "zabili go i uciekł" - a to przecież częste sztuczki w nowoczesnej kinematografii. Niesamowitą rolę odegrała muzyka - to chyba dzięki niej ten film tak wciągał, mimo że teoretycznie oni tam tylko gadali. ;) No i aktorstwo - każdemu aktorowi należą się stukrotne brawa za rolę, naprawdę niesamowite - ci ludzie zagrali naprawdę rewelacyjnie. Dawno nie widziałam filmu, w którym każdy aktor wycisnął z siebie takie maksimum - a niby grali tylko bezdusznych inwestorów. Pełny ukłon za ten film i liczę dzisiaj na statuetkę.
A ja uważam, że właśnie poczucie zagrożenia zostało tam wykorzystane, tylko w kompletnie nowatorski sposób, ale tylko dla ludzi, którzy domyślają się jaka katastrofa (jedna z najstraszniejszych) wisi nad wszystkimi ludźmi. Może to film katastroficzny. A może to już nowy podgatunek thrillera - niedługo będzie tego więcej ;)
Fakt, poczucie zagrożenia było, ale nie widziałam jak to ubrać w słowa. Nie było czegoś takiego jak w typowych produkcjach, że w każdej chwili ktoś może wyskoczyć zza ściany, komuś może urwać głowę, ktoś kogoś wyrzuci przez okno, no... :P A poczucie zagrożenia było jak najbardziej, właśnie to napięcie o którym wspominałam, czuć było, że coś się strasznie kroi w powietrzu, mimo że bomba wybuchła praktycznie na początku filmu, potem była już tylko analiza i próba ratowania sytuacji, wybrania mniejszego zła. Niestety, jak wiadomo, mniejszego zła nie wybrali.
Zgadzam sie ze aktorstwo bylo dobre ale jak dla mnie postac Setha Bregmana byla zupelnie zbedna. Ogolnie film przyzwoity.
Bangley akurat podobał mi się najmniej wśród aktorów występujących w tym filmie. ;)