(...) Zombie powstają ze swych grobów dopiero dwadzieścia minut przed napisami końcowymi, ale pogrom w ich wykonaniu imponuje mocno. Make-up i efekty specjalne, choć uzyskane tanimi metodami, są na tyle wiarygodne, że przyprawiające o dreszcze. Ciarki na plecach ożywiają też przeszywające, industrialne wizgi, które kompozytor Carl Zittrer postanowił nazwać muzyką i chwała mu za to. W nihilistycznym finale, niedławiącym widza dwuznacznym humorem, gasną ostatki nadziei, a uniżone wcześniej trupy mają okazję zatriumfować - na szeroką skalę. Wszystkie te smaczki sprawiają, że "Children Shouldn’t Play with Dead Things" rośnie w oczach, choć zwycięskim projektu Clarka nie nazwiemy. Nie pozwalają na to choćby walory produkcyjne: na każdy dobrze pomyślany efekt slow-motion (patrz: scena otwierająca) przypadają tu potknięcia lightingowe, po wysłuchaniu każdego innowacyjnie zaaranżowanego utworu soundtrackowego nasze uszy więdną przy felernej akustyce scen późniejszych.
Pełna recenzja: #hisnameisdeath