Uff. Jak ja się cieszę, że nie przeczytałem żadnej recenzji przed seansem. Krytycy popsuliby mi tylko zabawę! O ile zabawa to dobre słowo, bo film przejmująco smutny.
Zanic sie nie znaja! Czułam, jak ten film tańczył między dźwiękami a obrazem — lekko, subtelnie, z wdziękiem. Chopin Chopin to poetycki hołd dla artysty, który zmienił świat muzyki. Obsada idealnie oddała napięcie między geniuszem a samotnością. Reżyseria była jak mistrzowski koncert — precyzyjna, ale pełna emocji. To dzieło, które zostawia ślad w duszy.
ja również nie czytałam ocen krytyków przed seansem (teraz widzę, że są nieprzychylne), zaufałam intuicji, wybrałam się do kina i nie zawiodłam seansem!
Ja recenzje (w większości nieprzychylne) przeczytałam, a mimo to wyszłam z kina głęboko poruszona. Może po części dlatego, że było to tuż po Konkursie Chopinowskim, którego przesłuchania śledziłam, a może dlatego, że film zwyczajnie trafia do widza. I myślę, że zwłaszcza polskiego. Nie ma w nim całej tej ojczyźnianej otoczki, która zawsze towarzyszy biografii kompozytora, ani wywodów o jego wielkości, bo po co do tego przekonywać? Konkurs Chpinowski pokazuje najlepiej, jak świat potrafi oszaleć na punkcie tej muzyki. Krytycy narzekają, że to film o umieraniu, ale o czym miał niby być? Śmierć i muzyka pisały życie Chopina i o tym jest ta historia - ze znakomitą rolą Eryka Kulma, prosta i może dlatego trafiająca do serca.