Angielski angielskim, ale Szkoci mają swoje wersje tego języka, które czasami brzmią zupełnie niepodobnie do oryginału. Akcent z Glasgow jest jednym z trudniejszych do zrozumienia. Np. proste "mouse " w ich dialekcie brzmi-"mus" (czytane fonetycznie) do tego dodajemy gardłowo-stękającą wymowę i zupełnie inne akcentowanie sylab. W efekcie dostajemy językową łamigłówkę. Mieszkam w Szkocji prawie 4 lata, a nie ma tygodnia, żeby mnie czymś nie zaskoczyli. A co do Glasgow to jest to bardzo niebezpieczne miasto, obławy policyjne przeciwko gangom narkotykowym na ulicach to codzienność.

Zgadzam się, filmik b.dobry, bardzo mocny obraz rzeczywistości, działa na myślenie.

Rewelacyjny film. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak się wzruszyłem. Oczekiwałem właściwie bardziej lekkiego kina, ale nic to, film dobrze się ogląda, daje bardzo dużo do myślenia, jest nieprzewidywalny, niekonwencjonalny. Jeśli ktoś zna w stopniu co najmniej dobrym angielski to można oglądać bez napisów i mimo, że coś tam na pewno umknie to całościowo nie będzie mieć to większego znaczenia. Zresztą, napisy pewnie już są dostępne lub będą lada dzień.

Film obejrzałem głównie ze względu na to, aby posłuchać szkockiego akcentu - żałuję jeszcze, że nie rozmawiali używając gaelic :) (oczywiście, to nie Hebrydy). Ale obraz mocny - nie mogłem spać pół nocy zastanawiając się, jak sprawić aby np. mój syn nie zszedł z dobrej drogi na ciemną stronę...

Jak ja nienawidzę bohaterów, którzy swoje poglądy( poprawne i uczciwe) rzucają dla przemocy i narkotyków
No ale to jest niestety stworzenie prawdziwego obrazu człowieka ehh

Mi sie podoba, a koncowka daje do myslenia, z jednej strony to jest dobry chlopak ktory nie daje rady zrozumiec tej przemocy, z tego staje sie w taki pokrecony sposob huliganem. Trudno powiedziec czy beda z niego ludzie, widac ze nie moze sie odnalesc a pod koniec idzie za reke z kolega umyslowo chorym ktorego sam tak zalatwil. Cholera film naprawde dobry mozna obgadac przy pifffku ze znajomymi wiele interpretacji... duze OK! ;]