nie umiem jednoznacznie stwierdzić, czy ten film mi się podobał czy nie. Nie mogę napisać że to gniot bo jednak parę razy autentycznie mnie rozśmieszył a przedstawiona w nim historia, choć mocno absurdalna, to jednak potrafi wciągnąć; chyba dopiero po półtorej godziny seans zaczął mnie nużyć. Tak jak się spodziewałem, humor jest rzeczywiście niskich lotów ale w niektórych miejscach wybrania się na tyle, że nawet jest zabawnie; szczególnie zwróciłem uwagę na motyw z automatem z kawą w szpitalu albo śmiech Żaka podczas akcji palenia pola marihuany czy też akcję odbijania siostry. "Ciacho" nie jest jednak dobrą komedią, nawet jak na taką luźną konwencję; większość scen i tekstów raczej nie śmieszy, a wpleciony wątek sensacyjny czy nawet jakieś elementy kina akcji, choć wzbogacają scenariusz, to jednak wypadają komicznie i to w negatywnym sensie. Zwraca uwagę też mało przekonująca gra aktorska - postacie są płytkie, mało wyraziste i tak bardzo nijakie, że trudno odczuwać wobec nich zarówno sympatię jak i antypatię. Jest jeden, zaskakujący wyjątek - postać Karolka. Małaszyński stworzył naprawdę bardzo dobrą kreację i choć grana przez niego postać może irytować swoją głupkowatością, to jednak popis aktorski był bardzo dobry. Skoro już o tym mowa, to myślę że wspomniany wcześniej Żak nie powinien występować w takich niskolotnych produkcjach."Ciacho" dobrze mi się oglądało mniej więcej przez pierwszą godzinę z haczykiem, byłem skłonny przyznać wtedy 6/10, jednak dalsza część była słabsza, nie mówiąc już o durnym zakończeniu, które definitywnie przesądziło o obniżeniu mojej oceny.