Wrażenia po seansie mam dosyć negatywne, kampania reklamowa napędzona przed premierą pozwalała oczekiwać czegoś o wiele lepszego. Daleki jestem jednak od pisania, że film jest nawiększym gniotem w historii kina itp., itd. Moja subiektywna opinia: na wyjście z kumplami do kina + chipsy i kilka piwek nadaje się jak najbardziej, ale jeśli ktoś faktycznie oczekuje najlepszej komedii od czasów seksmisji to radzę odpuścić.
+
- postać Karolka grana przez Małaszyńskiego (ostatnio ponownie oglądałem "Oficera" i kontrast Granda i Karolka jest po prostu niszczący :P)- wg mnie Małaszyński ratuje ten film, sceny z jego postacią są w większośći faktycznie śmieszne (nie wszystkie niestety, np. oklepany do bólu motyw z kołem ratunkowym)
- epizody z Elą (Marieta Żukowska)- ten sam typ kreacji postaci co Karolek, również śmieszy (sposób wypowiadania kwestii :) )- oraz Kononowiczem i panią Basią
- Mecwaldowski vel Ciasny Wiesiek - może z samej sympatii do tego aktora, ale pozytywnie zapadł mi w pamięć
- ścieżka dźwiękowa (dobrze dobrana)
-
- mam wrażenie, że Vega chciał do filmu wpleść zbyt wiele wątków- akcja jest zwyczajnie przeładowa, niektóre wątki niczego tak naprawdę nie wnoszą (np. wątek Karła) i sprawiają wrażenie dodanych na siłę (jako spawacze dla nieklejącej się fabuły)
- oddzielny podpunkt dla wyjątkowo chamsko zerżniętego motywu z Dnia Próby- morderstwo ruskiego mafiosa, dług do spłacenia
- większość obsady niestety zawodzi (jak dla mnie zwłaszcza Stenka i Kot- nie wiem czy miał być typowym czarnym charaktem, czy dobrą postacią uwikłaną w problemy, czy co tam jeszcze możliwe)
- końcowa scena z tańcem, śpiewem i weselem- przypałowa
- w pewnym momencie seansu zastanowiłem się nad tym co by w tym filmie zostało, gdyby wyciąć rolę Małaszyńskiego i wyszło mi, że niewiele...
Moja ocena: 5,5/10, żeby nie połówkować dam 6/10, ale naciągnięte bardzo mocno :p