jak coś odniosło sukces, to odcinanie kuponów od sukcesu jest obligatoryjne. Ale sequels z reguły nie dorównują pierwowzorowi; trafiają się szlachetne wyjątki od tej reguły, lecz nie ma ich wiele.
Jedynka "Cichego miejsca" przynajmniej była wysnuta z dość oryginalnego punktu wyjściowego. Prawda, miała swoje cienkości logiczne, ale jako widz jej to wybaczyłem. Czy "dwójka" przynajmniej dorównuje jedynce? W pierwszych minutach zdawało mi się, że owszem. Lecz nie trwało to dłużej niż do ukazania się tytułu na ekranie. Da się obejrzeć, ale zachwytów nie będzie.
Filmweb podaje, że szykuje się "trójka". Moim zdaniem niepotrzebny trud.

W prześmiewczym filmie o Marsjanach atakujących w reżyserii Tima Burtona morderczych obcych pokonała jedna kiczowata piosenka country. W starym japońskim filmie "Inwazja potworów" wystarczył jeden prosty (za to irytujący) dźwięk. Można zatem powiedzieć, iż zakończenie "Cichego miejsca 2" nie jest zbyt oryginalne.