Po prostu trafia do serca swoją autentycznością i czułą warstwą emocjonalną. Znakomity przykład, jak kino może być zarówno osobistą, jak i uniwersalną opowieścią o dorastaniu, tęsknocie i poszukiwaniu bliskości. Wspaniale oddaje atmosferę lat 90. w Nigerii – prawdziwe miejskie pejzaże, archiwalne nagrania, dźwięki ulic.
Najbardziej poruszające są dla mnie relacje przedstawione w filmie – delikatnie, bez patosu, ukazujące więź pomiędzy ojcem i synami jako mozaikę chwil, spojrzeń i niedopowiedzeń. Każda wspólna scena, czy to na plaży, w wesołym miasteczku, czy podczas codziennych rozmów, wybrzmiewa z naturalnością.
Zachęca do refleksji nad własnym dzieciństwem, relacją z rodziną, nad iluzją i realnością wspomnień.