Skończyłem oglądać o 01:55 drugą część jakże "urzekającego" i "romantycznego" inaczej filmu... Wiem, że większość osób będzie miała w piź*zie moją opinię po tym jak PRAWIDŁOWO i ostro wypowiedziałem się na temat jaki syf i poje*ane podniecenie będzie w salach kinowych na premierze drugiej części o gościu, którego ojciec był patusem i sadystą a matka ćpunką i dziwką. Tak jak poprzednik zalatywał non-stop tekstami rodem Trudnych spraw z Polsatu i dosłownie żenującymi scenami seksu rodem taniego pornosu klasy Z. Ta cukierkowa, bajeczna i poroniona oraz iluzyjna romantyczność jest tylko po to by zwabić niespełnione seksualnie mamuśki i gimbuski z niskim IQ, które chcą być na topie, będąc tymi "szalonymi" i "zajebistymi" dziewczynami XXI wieku. Hejterzy zapewne zaczną znów łykać moją krytykę jak dziwki spermę i będą mi mówić jakie mam życie nudne, że zazdroszczę, że nie rozumiem logiki tej trylogii, że nigdy nie porucham i że mam spier*oloną twarz. Zlewa to po mnie. 1/10 za całość. Mocna jedynka i ch*j. Boli dupa, miłośnicy tej popieprzonej trylogii? Ma boleć, kur*a... Myślicie, że w życiu traficie na kobietę bądź dziewczynę o takich zapędach, który/która jest obrzydliwie nadziany/a?! Kur*a, nie sądzę. Obudźcie się... Ta trylogia to iluzja, nigdy nie doświadczycie takiego życia...
Porównywanie filmu do prawdziwego życia nie ma sensu. Nie po to oglądamy filmy żeby doświadczać codzienności. Film ma skłaniać do przemyśleń, szerszego zrozumienia świata czy po prostu śmieszyć. W Greyu nic nie zagrało. O ile pierwsza część była miejscami głupia, niezrozumiała to mimo wszystko budziła jako taką ciekawość u widza. Tutaj od samego początku, leje na wszystko. Bohaterowie mnie nie interesują, nie jestem się w stanie z nimi utożsamić. O bogatym miliarderze wiemy już wszystko. W filmie po prostu wieje nudą. Nie ma ani jednej pozytywnej postaci, czas to jakaś abstrakcja (scena z helikopterem) ogólnie nic nie trzyma się kupy. Do tej pory nie rozumiem o co tak właściwie chodzi w tym filmie. Grey ma jakieś problemy z własnością, Ana jest po prostu głupiutką ślicznotką, która jest na każde wezwanie. Ale nawet te wszystkie wady nie przebiją faktu, iż w filmie który mocno skupia się na scenach erotycznych, ów sceny są okropnie nudne i monotonne. Jak można było to spieprzyć? Totalny paździerz.