Pierwsza część była świetna, chociaż oglądałam ją z wielkim dystansem, bo wiadomo, że ze słabej książki trudno jest zrobić coś dobrego. Druga część to, według mnie, kompletna pomyłka. Scena zbliżenia na pierścionek zaręczynowy sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać czy za kamerą nie stoi 3-latek.
Dialogi były tak słabe, że aktorzy sami chyba byli nimi zażenowani. Brak ciągłości przyczynowo-skutkowej. Producenci zapowiadali thriller, a wyszła z tego komedia. Niestety również Dakota i Jamie słabo zagrali, chociaż są dobrymi aktorami. Nie rozumiem. Wina reżysera? Scenarzysty? Bo wygląda na to, że kompletnie się nie rozumieli.