PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=727403}

Ciemności skryją Ziemię

Night Will Fall
2014
7,9 5,7 tys. ocen
7,9 10 1 5687
Ciemności skryją Ziemię
powrót do forum filmu Ciemności skryją Ziemię

opis

ocenił(a) film na 9

Alianci sfilmowali wyzwalanie obozów koncentracyjnych. Filmy aż 70 lat czekały na emisję. Brytyjczycy ukryli je z powodów propagandowych ("dosyć wypominania Niemcom zbrodni"). Wreszcie je zobaczymy.

Fragmenty zapomnianych nagrań znalazły się w dokumencie „Ciemności skryją ziemię”, który w 70. rocznicę wyzwolenia Auschwitz, 27 stycznia o 22.50 wyemituje TVP2

Kiedy brytyjscy żołnierze dotarli do Bergen-Belsen w Dolnej Saksonii w Niemczech, zachwycili się piękną okolicą. W kontemplacji tego uroczego zakątka przeszkadzał im tylko wszechobecny smród. - Nastał świt i już wiedzieliśmy, co tak cuchnie – mówi w filmie starszy pan, dawny wojskowy operator, a obrazy nie pozostawiają żadnych niedomówień.

„Trupów nie były setki, lecz tysiące. Nie dwa, trzy, ale trzydzieści tysięcy” – słyszymy w komentarzu, podczas, gdy przed naszymi oczami przesuwają się sceny, jak z koszmarnego snu: ciała rzucone na sterty, rozwleczone po terenie obozu, poskręcane, zastygłe w przerażających, aż po granice groteski pozach. „Martwe kobiety wyglądały jak marmurowe rzeźby rzucone w błoto” – napisze autor sugestywnego komentarza do oryginalnego projektu, Richard Crossman.

Ciała filmowano z daleka, by udokumentować rozmiar zbrodni, i z bliska: obciągnięty skórą szkielet stawał się konkretnym bestialsko zamordowanym człowiekiem (filmowanie wojennych ofiar z bliska było sprzeczne z ówczesnymi zasadami brytyjskiej propagandy). Pomiędzy trupami snują się ocaleni: powłóczą nogami, pustym wzrokiem obserwują potworne widowisko.
Celem Bernsteina było także ukazanie rozmiaru i potworności niemieckich zbrodni samym Niemcom, nieświadomym lub raczej udającym nieświadomość cywilom, z których wielu mieszkało w sąsiedztwie obozów koncentracyjnych, korzystało z darmowej siły roboczej i nawoziło pola dostarczanym z obozów popiołem. To był zresztą jeden z pomysłów, jakie wniósł Hitchcock: umieszczenie w dokumencie map obrazujących położenie obozów, tak, by widzowie natychmiast zrozumieli, że nie były to odizolowane ani ukryte miejsca; przeciwnie, znajdowały się o kilka lub kilkanaście kilometrów od miast i miasteczek, jak podobny Mauthausen-Gusen znajdujący się tuż obok malowniczego górskiego Ebensee, czy Buchenwald położony w pobliżu Weimaru.

Film Bernsteina zawiera zresztą niesamowite sceny przymusowych „odwiedzin” mieszkańców w wyzwolonym obozie. „Uśmiechali się, jak wycieczkowicze przed wejściem do gabinetu grozy. I przeżyli prawdziwy szok” – mówi komentarz Crossmana. Alianckie kamery rejestrują przygotowaną dla Niemców „prezentację”: na stoliku leżą dwie wysuszone głowy polskich jeńców, kości, rysunki. Ktoś mdleje, ktoś się odwraca, ktoś zasłania nos chustką. Wojskowi filmowcy na polecenie Bernsteina filmowali także wizyty w Bergen-Belsen niemieckich oficjeli, którym kazano przyglądać się masowym pochówkom. Mężczyźni w długich płaszczach obserwują oficerów SS wrzucających do dołów nagie, zmasakrowane zwłoki; starają się nie patrzeć na ciągnięte za nogi, zarzucane na plecy jak puste worki, nagie trupy. Za ich plecami jest jednak kamera, która nie pozwala odwrócić głowy - świadek i zbrodni i reakcji na nią.
newsweek.pl