Pamiętam, że jakos nie przypadł ten film nikomu do gustu gdy był emitowany przez tv w jakieś święta w latach osiemdziesiątych, bo byliśmy przyzwyczajeni do innego Hensona i Oza. Po latach widać, że nieodżałowani reżyserzy wiedzieli co robią i film z wiekiem zyskuje. Wspaniały film!
Pamiętam, jak miałam nie więcej niż 10 lat jak go zobaczyłam w telewizji, siedziałam jak zaczarowana i nie wiedzialam co mnie czaruje bardziej, czy zło pokazane w taki sposób jakiego nie widzilam w żadnej innej baśni czy piękno, które też było pokazane w taki sposób, że nie umiałam wtedy opisać go konstruktywnymi słowami. Siedziałam i patrzyłam i chłonęłam. Snily mi się potem stworki z tymi długimi nogami na których podrozowali główni bohaterowie.
A potem przez lata nie wiedzialam skąd co jakiś czas z pamięci odzywała się przenikająca muzyka i dopiero jak udało mi się odnaleźć Czarny Kryształ na necie to zrozumiałam, że ta muzyka to właśnie stąd i tak mi utkwila, że jak ja usłyszałam to miałam to samo uczucie jak usłyszałam ja po raz pierwszy jako dziecko, taki niepokój, przejęcie, smutek i piękno.
A teraz serial mamy! To jest dopiero prezent! Przyjrzeć się temu wszystkiemu będąc dorosłym.