Filmów o uprowadzeniach dzieci w różnych celach i
desperacko próbujących za wszelką cenę odzyskać je
rodzicach ,było w kinie co niemiara. Z różnym oczywiście
skutkiem. Jedne lepsze drugie jak wiadomo gorsze.
''Cios poniżej pasa'' tak na prawdę jest gdzieś pośrodku.
Wyjątkiem jest na pewno, to że rzecz dzieje się wśród
czarnoskórej społeczności. Tu nie ma aktorów pokroju
Charlesa Bronsona, Chucka Norrisa czy Arniego itp. Bo
jak słowo daję wówczas ocena mogłaby być
zdecydowanie niższa. Szczerze to i tak zastanawiałem się
nad ''piątką'' czyli uznając ten film za średniaka, ale kilka
szczegółów zaważyło na tym ,iż ostatecznie przyznaję 6/10.
A dlaczego? Dlatego ,że .... Zacznę od początku może.
Sam początek jest na prawdę obiecujący i moment
porwania zapowiada dobre przedstawienie. Później rzecz
jasna jest schematycznie, czyli próba odzyskania za
wszelką cenę ''tego'', a bardziej ''kogo'' utracił. I jest dosyć
ciekawie i ''wciągająco'' w fabułę. Do godziny ,może ciut
dalej jest sprawnie i na całe szczęście opiera się to
wszystko nie tylko na samych strzelaninach, pościgach i
zemście. Widać desperację O2 ,ale i myślenie, aby
niczego nie spieprzyć. Niestety poza trafnym krokiem
skłócenia gangów reszta jest przekombinowana, mało
logiczna ,a nawet durna. Mówię tu o włamie do chaty w
bogatej dzielnicy i chociażby akcją w banku. Czym bliżej
końca wszystko to staje się banalne ,a przede wszystkim
jeszcze bardziej niedorzeczne. Bo jak można odbierać
telefon od ''świeżo'' ukochanej podczas gdy ściga mnie
kilka radiowozów, a ja uciekam nie wiadomo dokąd, że o
rozmowie z synem w tej chwili już nie wspomnę? Bez
przesady. A scena końcowa, taka słodka na wyrost jest
już zupełnie nie potrzebna. I jeszcze ta muza wówczas w
tle. Jedyne co można w niej podziwiać to Coco (Meagan
Good) w białej sukni na plaży. Jest dosłownie słodka jak
czekolada :) Ale tak prawdę mówiąc, można było skrócić
ten film zdecydowanie, przynajmniej o tą scenę.
Jest też jeden paradoksalny (?) moment, gdy w biały
dzień tuż za plecami manifestujących przeciwko
przemocy, zostaje wyciągnięty z auta i pobity na ulicy, brat
O2. Właśnie ta chwila ukazuje bezsilność i obojętność
policji i zwykłych obywateli.
Poza tymi plusami i minusami ,które stawiają film na 5
jest to co podbiło moją ocenę jednak wyżej. To czarne
rytmy. ''Cios...'' naszpikowany jest sporą dawką takich
klimatów. Ice Cube, Bone Thugs-N-Harmony czy
Ghostface Killah to tylko nieliczne z kilkunastu utworów
zawartych w tym filmie. To jest jego mocną stroną, ale
przecież chyba nikt nie ogląda filmów tylko i wyłącznie dla
samej ścieżki dźwiękowej? Całościowo i tak całkiem
nieźle, lecz na przysłowiowy raz i bez zachwytów.
pozdrawiam