Ludzie bezdusznie oddali niemowlę na rzeź a wypuszczenie pieska pokazano w strasznie długiej, niemal romantycznej scenie. A potem jeszcze Tucci tłumaczący się przed córką. SERIO?! Aż tak nisko upadł scenarzysta/Netflix/ludzie, że bardziej boleje się nad kundlem niż bezbronnym małym człowiekiem?
Osobiście w takiej sytuacji bez skrupółow w razie potrzeby żeby ukatrupić psa. Za to wydanie wyroku na niemowlaka przyszłoby mi z ogromnym trudem, przeciwnie do pasażerów metra.
Zgadzam się. A po tym jak wypuścili psa była scena z tekstem matki - "Właśnie straciły psa, i mam im powiedzieć że stracą też babcie?"
A chwilę wcześniej zginął już ich wujek, padłem.
Skoro o psie piszesz per "kundel", to mocno wątpię w twoją kondycję etyczno- moralną względem ludzi. I tak, jestem z tych osób, która ceni sobie bardziej życie zwierząt nad ludzi.
Nie pierwsza i ostatnia mi to mówisz. Niestety muszę Cię zawieść bo przy całej swojej azwierzęcości jestem bardzo ciepłym i dobrym człowiekiem. Dam sobie rękę uciąć, że jakbyś mnie poznała to uznałabyś że jestem psiarzem czy innym kociarzem. A tu zonk. Masz wypaczone pojmowanie świata skoro oceniasz ludzi po ich stosunku do animalsów.
A od kiedy określenie "kundel" ma zabarwienie pejoratywne?Z tego co pamiętam, kundel to potoczne określenie psa bez rasowego, typowego mieszańca, Burka czy innego Azorka.Piosenka "Kundel bury" jest Twoim zdaniem w jakiś sposób negatywna i zła?Nie popadajmy w skrajności.Kolega @zeicc słusznie zwrócił uwagę na absurdalną sytuację, gdy wydanie dziecka i matki na śmierć czy poświęcenie wujka jest trywializowane, a z śmierci "kundla" robi się niesamowitą tragedię.W dodatku piszesz o czyjejś kondycji "etyczno-moralnej" (?? Masło maślane), po czym sama stwierdzasz, że stawiasz życie zwierząt ponad ludzkie.Poraża mnie Twoja hipokryzja i totalny brak konsekwencji w rozumowaniu.
W pełni się zgadzam. Tylko sadysta może myśleć w takich kategoriach. Dodatkowo znam ludzi, dla których podpalanie kota to świetna zabawa. Na koniec: Ted Bundy też był "bardzo ciepłym i dobrym człowiekiem".
O czym ty bredzisz? To dwie rozne sceny wiec jaki sens tu porownywac co bys pierwsze oddal na rzez?!
Dwie różne sceny o dokładnie takim samym wydźwięku - konieczności poświęcenia jednego życia dla przetrwania kilku. Sens ogromny ponieważ wg mnie jest tutaj totalnie odwrócona moralność ludzi podczas gdy dziecko bez mrugnięcia oddają na żer a nad pieskiem się rozczulają.
Ale nad pieskiem rozczulała sie ta dziewczynka bo raczej nie powinno dziwic a w metrze byli dorosli ludzie ktorzy wiedzieli ze muszą poswiecic niemowle bo jak nie to i tak by zginelo razem z tą resztą
Nie, nie, nie. Rozczulenie nad psem zostało odpowiednio zbudowane. Długa scena, zwlonione tempo, nastrój i zbolała twarz Tucciego. Za to dziecko z metra... drzwi i wypad.
Ja to widze tak.Pies byl zrzyty z tą rodziną a tym bardziej z tą dziewczynką i pies traktowany jest na rowni w rodzinie (czego sie nie dziwie) a tam to jednak byli obcy dla siebie ludzie.Kazdy dla kazdego w dodatku bylo w nich przerazenie i nikt sie nie rozczulał nad jakims dzieckiem.Dla mnie te dwie sceny naturalne i oczywiste
Właśnie. Dla Ciebie nie będzie na równi, ale każdy ma swoją hierarchię. Ja gdybym miala do wyboru oddać na rzeź swojego psa, (który jest dla mnie przyjacielem i członkiem rodziny), a obce dziecko, (które jest dla mnie nikim i mnie nie interesuje), oddałabym obce dziecko. Ludzie w metrze tak samo myśleli. Co ich obchodzi czyjeś dziecko, które naraża ich na śmierć? A ten pies był w rodzinie od dawna, zrzyli się z nim, więc nie ma co się dziwić, że tak zareagowali na jego śmierć
Musisz zrozumieć, że te dwie sceny dotyczyły dwóch różnych rzeczy. W metrze ludzie poświęcili niemowlę, którego nie znali a w lesie rodzina poświęciła psa, który był częścią ich rodziny. To tak jak ja miałabym wybrać czy wywalę z auta/metra/tramwaju Ciebie czy swojego psa. Wiesz, że byś wyleciał z hukiem, bo miałabym to gdzieś. Tu wyżej ktoś ładnie opisał, że jest to kwestia tego, z kim łączą nas bardzo bliskie relacje i więzy. Każdemu, kto nie rozumie miłości do psów szczerze współczuję.
A ja kocham mojego chomika Barnabę. Śpi u mnie w łóżku i je mi z pyszczka. To chyba oczywiste, że ocalił bym jego, niż jakieś obesrane niemowlę, które tylko drze ryja i wali w pieluchy.
Dokładnie. Myślę tak samo. Nie wyobrażam sobie zawieść mojego psa, który mnie kocha i mi ufa i go oddać na śmierć, a w zamian uratować kogoś kompletnie mi obcego, tylko dlatego, że jest człowiekiem. Zresztą patrząc na niektórych ludzi to wolalabym nawet obcego psa ocalić niż obcego człowieka