PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=94853}
6,4 174  oceny
6,4 10 1 174
Claire of the Moon
powrót do forum filmu Claire of the Moon

Film o bardzo prostej fabule z cyklu: fascynacje między kobietami. Opowiada historię dziejącą się w nadmorskim ośrodku, do którego na wypoczynek i wymianę poglądów, przyjeżdżają kobiety parające się "pisarstwem". Między dwiema z nich, Claire i Noel, mieszkającymi w jednym pokoju, dochodzi do ciągłych spięć. Sytuacja zaczyna się zmieniać od momentu, gdy Noel wyjawia, że jest lesbijką, a gustująca wyłącznie w mężczyznach Claire dostrzega, że nie może sobie poradzić z potęgującą się w niej fascynacją Noel.
Piękne nadmorskie krajobrazy i ciekawa nostalgiczna ścieżka dźwiękowa, w której dominuje muzyka Chopina na tle gry aktorskiej i dialogów dyskutujących w ośrodku pań wypada najciekawiej.
Może byłoby lepiej gdyby aktorki w tym obrazie nie mówiły. Niektóre, a właściwie znaczna część to sceny i dialogi tak "drewniane", że aż ciężko było na to przymknąć oko. Natomiast to co mnie się podobało, to widoczna w kilku dłuższych ujęciach i pozbawiona sztuczności walka z budzącymi się uczuciami oraz budowanie nastroju, którego kulminacja następuje w ślicznej scenerii przy skałach. Także scena miłosna należy do jednej z bardziej uroczych, delikatnych, przesyconych namiętnością i czułością.
Niestety to wszystko za mało, żeby ocenić ten film jako dobry. Raczej jest poniżej moich oczekiwań, ale ze względu na pewien urokliwy pierwiastek w postaci morza, muzyki i delikatności scen intymnych oceniłam go o punkt wyżej, choć wiem, że i tak za wysoko. Ale.. dla miłośniczek tego rodzaju filmów jest w nim coś intrygującego.

karen_

Jakoś nie mogłam tylko raz tego filmu obejrzeć :) Ten klimat, muzyka, pejzaże, nie dawały mi spokoju.
Po ponownym obejrzeniu, stwierdzam mimo wszystko, że "Claire of the moon" to urokliwy film (pomimo tych mankamentów, o kórych wspominałam wyżej). I ja się chyba tego spodziewałam, skoro powtórnie chciałam go obejrzeć, że ma w sobie jakiś magnes. W sumie to fajny romans z tego wyszedł, muzyka fortepianowa, krajobrazy jak w raju, pomysł na taki film i scenariusz niegłupi jak na romans, a aktorki mają też i całkiem dobre momenty :)
Polecam przymknąc oko na niedociągnięcia, bo film może się podobać, chociaż do romasu wszechczasów - "Desert Hearts"- wiele brakuje.

karen_

mną ten film mooooocno zakręcił :P. świetny klimat i trzyma w napięciu do samiuśkiego końca :) Zgadzam się, że mozna mieć trochę zastrzeżeń co do gry aktorskiej, ale to chyba bardziej wina reżyserii.

redline_2

i zapomniałam dodać, że widziałam go już kilka razy, a nie tylko raz :P desert hearts też :)

redline_2

Nie wiem czyja to wina, że aktorki grają, tak jak grają, ale może jest więcej przyczyn tego stanu rzeczy, niekoniecznie, że aktorki były słabe, bo w wielu scenach wypadały bardzo naturalnie i dobrze.

Po pierwsze, to niskobudżetowy film z budżetem zaledwie 130tys$. Ale zarobił w samych Stanach prawie 700tyś$, więc to całkiem dobre przebicie (dla przykładu "Desert Hearts" miał budżet 1.250tyś$, a zarobił niecałe drugie tyle). Może w "Claire.." robiono tylko po jednym ujęciu, bo nakłady były aż 10-cio krotnie mniejsze niż w DH.

Po drugie jeśli chodzi o panią reżyser, Nicole Conn, to miała prawo nie panować za bardzo nad ekipą, bo jak przeczytałam miała w czasie zdjęć burzliwy romans z Trishą Todd, czyli odtwórczynią tytułowej roli Claire. Po tym przeżyciu Trisha, będąc dotąd heteroseksualna, odkryła w sobie inny pierwiastek i za nim podążyła. Do tego stopnia podążyła, że od kilku dobrych lat jest w bardzo szczęśliwym związku z inną kobietą (urodziły im się nawet dzieci). Ciekawa jest ta historia Trishy Todd, bardzo atrakcyjnej skądinąd kobiety i jakże podobnej, jeśli chodzi o przeżycia, do tytułowej postaci Claire. Jako zdeklarowana już lesbijka opisła swoją historię w książce "The Drive".

Po trzecie, nie sądzę żeby to były złe aktorki, bo Trisha Todd nadal gra, tylko że w teatrze (wystąpiła w filmie tylko raz właśnie w "Claire..") a także uczy aktorstwa w kilku uczelniach.

Poza tym "Claire of the moon" jest najbardziej kasowym produktem Wolfie Video. W 2002 roku wydano dwu-dyskową edycję tego filmu, wraz z wszystkimi wyciętymi scenami (na drugim dysku zatytułowanym "Moments... of Claire of the Moon"). Myślę, że podobne wydanie "Desert hearts" z 2007 roku może zepchnąć "Claire of..." na drugie miejsce.
W tym roku w Niemczech wydano tą samą edycję tylko w naszym regionie 2 w systemie PAL, i o dziwo można ją kupić w Empiku za niecałe 100zł (niestety bez polskich napisów).

Jak to gdzieś przeczytałam, ten film albo się pokocha albo znienawidzi.

karen_

ciekawe rzeczy piszesz, szczególnie o tym pozaekranowym romansie ;P Predzej bym pomyslała, że zarówno poza ekranem jak i na ekranie miały go główne bohaterki :)) Blondynka wyglądała mi na heteryczkę, ale brunetka to już z pewnością leska :) Narobiłaś mi apetytu na to co zostało wycięte, na momenty :)

redline_2

Akurat jest odwrotnie niż to wygląda w filmie, Trisha Todd jest les, a Karen Trumbo hetero. Obie mieszkają obecnie w Portland w Oregonie (tam gdzie kręcono film). Karen Trumbo gra tam głównie w TV.
Ja z wielką chęcią przeczytałabym "The Drive" Trishi Todd. Zaciekawiła mnie jako kobieta, aktorka, pisarka i malarka. Dużo dobrego wyczytałam o tej książce. Jest tam równiez napisana cała prawda o jej przeżyciach podczas kręcenia zdjęć do "Claire of the moon". Nicole Conn wspominając ich zażyłość powiedziała, że Trisha Todd jest najsłodszym wspomnieniem jej życia i pierwszą myślą, która przychodzi do głowy, związaną z "Claire of the Moon".
Może stąd właśnie wypływa urok filmu, jego zmysłowość, liryczność, swoista delikatność...z tej, kochającej się poza ekranem, pary.

karen_

Moze masz i racje karen, co do klimatu filmu i jego zwiazku z tym co sie dzialo poza ekranem. Dla mnie jest niesamowity, wciagajacy, po prostu genialnie pokazano skalę uczuciowosci i jej narastanie, od antypatii do żarliwej namiętności. Wiele jest takich historii , które towarzyszą planom zdjeciowym. ciekawość ludzka nie zna granic i chętnie się o tym pisze i czyta, nawet jeśli film był taki sobie, a tym chętniej jesli stał sie hitem.
Sądzac po ilosci głosów, to zbyt duzo osob nie ogladało filmu o którym piszemy. Jest przeciez najbardziej znany w srodowisku amerykańskich lesek, w dodatku dosć stary. Podobnie jest z wieloma innymi filmami, ktore najprawdopodobniej nigdy nie ujrzą u nas swiatła dziennego w kinie czy telewizji.
A ja się bardzo z tego cieszę, że go widziałam i że tak mnie zafascynował. Ciepło pozdrawiam :)

redline_2

Mnie również zafascynował, co nie zmienia faktu, że aktorstwo i dialogi nie są tym, czego bym sobie życzyła oglądając prawiewspółczesny (wszak to lata 90te) romans. Jest w nim sporo scen, które lubię, uwielbiam ścieżkę dźwiękową, zdjęcia, to rosnące napięcie i subtelny erotyzm, ale moja ocena wystawiona temu filmowi nie jest wysoka, chociaż z pewnością pozostanie jednym z moich ulubionych filmów o tej tematyce :)
Poza tym, nadmorska odludna sceneria, czas akcji, charakterologiczne cechy bohaterek, a nawet muzyka w dużym stopniu odzwierciedlają moje własne przeżycia i ja chyba już zawsze będe mieć sentyment do "Claire of the moon":)

karen_

I na koniec coś jeszcze o drugim dysku z wydania specjalnego czyli "Moments: The Making of Claire of the Moon"

* Okładka
http://ec1.images-amazon.com/images/I/5137ABaw9TL._SS400_.jpg

* Fotosy
http://ec1.images-amazon.com/images/I/41klQ47sEiL._SS400_.jpg
http://ec1.images-amazon.com/images/I/41gpR8bkhHL._SS400_.jpg
http://ec1.images-amazon.com/images/I/41KPGPKHdjL._SS400_.jpg
http://ec1.images-amazon.com/images/I/41zl94cTloL._SS400_.jpg
http://ec1.images-amazon.com/images/I/41UKkcv4auL._SS400_.jpg
http://ec1.images-amazon.com/images/I/41S4CsGQ6uL._SS400_.jpg
http://ec1.images-amazon.com/images/I/413VVHO0ZHL._SS400_.jpg
http://ec1.images-amazon.com/images/I/414ntBibUHL._SS400_.jpg

ocenił(a) film na 6
karen_

Drogie moje, gdzie mogę ten urokliwy film znaleźć? Narobiłyście mi apetytu :)

miss_russ

mam film na kasecie video, zjechana już jest nieźle :P Wyżej karen pisała o wydaniu specjalnym dostępnym w Polsce w empikach, ale nie wiem, czy aby jest tam oryginalna amerykańska sciezka dźwiękowa, bo ja szwargotu nie ścierpię w moim ukochanym filmie:))
Film się z reguły leskom nie podoba, wręcz chorobliwie czasem :)) ale wyjątki się zdarzają. Sympatyzujące z leskami nieleski raczej nie zrozumieją sedna filmu, a ocenią tylko to co widać i słychać, to nie będzie zapewne wysoka ocena :P
Ktoś, kto obejrzy film całym swoim sercem, znajdując w nim cząstkę siebie, z pewnością ten film pokocha. Ja kocham :))

ocenił(a) film na 6
redline_2

Ja widziałam na razie trailer i zakochałam się w muzyce :)

ocenił(a) film na 6
redline_2

W Empiku pod jakim tytułem występuje bo chyba nie pod oryginalnym?

ocenił(a) film na 6
miss_russ

Czy to niemieckie DVD ma angielskie napisy? Mniemam, ze jest to niestety dubbing? :(

karen_

karen, fotosy bardzo fajne:) dzieki , ze sie chcialo Tobie to tutaj powklejac:) Bardzo, ale to bardzo chciałabym obejrzeć to, co jest na tym drugim dysku, ale to trochę potrwa zanim uda mi się je okazyjnie zdobyć. na razie nikt ze znajomych tego nie ma :(

karen_

Ja wiem jedynie, że jest to wydanie jednopłytowe z podwójną ściezką dźwiękową niemiecką i oryginalną angielską wydane przez firmę Pro-Fun Media, która wydaje filmy LGBT w Niemczech. Nie jestem pewna czy dubbing można wyłączyć i słuchać tylko oryginalnej wersji (chociaż logicze, ze tak powinno być), ale dotarłam do takiego linka w kóreym jest screen z menu DVD i tam wyrazie widnieje napis "SPRACHEN" czyli "Język" + do tego jest mnóstwo kadrów z filmu:)
http://www.1advd.ch/Default.asp?idlnk=4345102

Na stronie empiku film widnieje w oryginalnym tytule w katalogu zagranicznym, ale opis do tego wydania jest żenujący i mało zachęcający do kupna.

Jeśli chodzi o muzykę to jest ona dziełem czterech twórców. Ta najpiękniejsza, fortepianowa to dzieło Michaela Allena Harrisona, pianisty, chopinisty, i kompozytora. Jego autorstwa są również oba utwory występujące w fantazjach Noel i Claire, gdzie dominującym instrumentem jest odpowiednio saksofon i gitara (M.A.Harrison komponuje też uwory jazzowe). Piosenki, rónież urokliwe, śpiewają: Debbie Clemmer (np śliczna piosenka Hush-Hush) Teresa Trull (scena z tańcem) i Tracy Parker.

karen_

scena z tańcem jest świetna! :) a jej zakończenie jest tak nieprawdopodobne, że aż żal , że nie inne :))
no ale taki był zamysł, żeby widza połechtać, że tak się wyrażę :P, a deser podać na sam koniec:)
Bardzo mi się też podoba fantazja Noel i podobny chwyt z łechtaniem i zakończeniem :P :P
Pod względem muzycznym jest czego słuchać, chyba, że komuś przeszkadza klasyka, ale jak napisała Karen, są też piosenki. Fajnie sobie to wszystko współgra z obrazem :)

redline_2

też mi sie podobają te sceny, chociaż chyba najbardzej lubię, gdy Claire i Noel zawiązują w końcu nić sympatii, słodkie przyjacielskie sceny na kanapie, czy przy stoliku z winkiem przed domem i nic jeszcze nie "wisi" w powietrzu.
Jest jeszcze taki moment, na jednym ze spotkań u Maggie, kiedy Claire w prześliczny i niespotykany w tym filmie sposób łagodnym głosem zwraca się do Noel mówiąc: "fantazjowanie jest uzdrawiające, prawda pani doktor?" kładąc szczególny nacisk na drugą część wypowiedzi.

Tych ulubionych momentów jest więcej, ale teraz przyszły mi te dwa do głowy. A o ostatniej scenie przed napisami końcowymi pisać nie będę, bo to jest rodzynek (szczególnie jej druga część) i lepiej o tym nie opowiadać :)

Ale mam też przed oczami momenty, które są bardzo źle poprowadzone/zagrane, to tak ,żeby nie było za kolorowo :)

karen_

Chyba jeszcze coś ciekawego odkryłam. Na oficjalnej stronie pani reżyser - Nicole Conn, jest krótki opis jej biografii, a w tle dość czytelne jak dla mnie, rozmyte kolorystycznie zdjęcie Trishii Todd.
http://www.nicoleconn.com/bio.html
Jakże znamienny musiał być to romans, skoro po 15-tu latach, Trisha Todd jest obecna na stronie Nicole Conn. Chyba wspomnienie tej bliskiej znajomości nadal głęboko tkwi w pamięci pani reżyser.
Czasem tak się przecież zdarza, że człowiek, którego spotkaliśmy przez "chwilę" swojego życia, ofiarował nam więcej, niż ktoś z kim byliśmy latami.

ocenił(a) film na 6
karen_

Raz to zdecydowanie za mało, film ma swoje wady, ale ma w sobie również coś takiego, że chętnie do niego powracamy, a los bohaterek nie jest nam obojętny. No i ta przepiękna muzyka...

miss_russ

Wiesz? Nie sądziłam, że tak Ci się ten rodzaj muzyki spodoba miss.russ :) Młodzieży raczej taka muzyka nie leży :)


Nie wiem czy to spoiler, ale na wszelki wypadek zaznaczę....








Ciekawe jak odczytałaś scenę, tą po napisach, gdy Claire i Noel idą sobie brzegiem plaży, ale ani nie przytulone, ani za rękę, ani pod rękę... Myślisz, że była to tylko przygoda? Bo ja tak właśnie myślę.

ocenił(a) film na 6
karen_

Przyznam, że mnie to zastanowiło. Może dla Claire to był tylko "kolejny moment" (nie chodzi o "moment" tylko o moment), ona - jak sama przyznała - zbiera momenty. Z drugiej jednak strony ostatnie ujęcie przed napisami (złączone dłonie) sugerowałyby, że udało im się doświadczyć tej intymności, o której tak dużo mówiła Noel. Sama nie wiem...brak jakiegokolwiek kontaktu fizycznego podczas spaceru daje do myślenia, przyznam, że wolę wierzyć, że to był początek pięknej miłości aniżeli koniec ekscytującej przygody. Co do muzyki, młodzież może takich klimatów nie słucha, ale ja już nie młodzież :P Scieżkę dźwiękową z "The Piano" też kocham :)

miss_russ

Kto nie widział niech nie czyta!
-----------------------------------------------------------------




A nie zastanawiałas się czasem, jak to było z fantazją Noel, kiedy przegrała partyjkę i opowiadała co zaszło w pewnej knajpie w ustronnym miejscu? A konkretnie mam na myśli końcówką tej sceny i w czyjej głowie się zrodziła? Ja uważam, że nie była to tak do końca fantazja Noel, a Claire się w to wszystko wmieszała, bo chciała być na miejscu tej brunetki w czerwonej marynarce.

P.S. Myślę, że bardzo by Ci się rówież spodobała ścieżka "Aimee und Jaguar". Gdy dość dawno temu widziałam trailer, to nie mogłam się doczekać premiery w kinie, a jak w końcu zobaczyłam film, to się zauroczyłam w tej muzyce.

ocenił(a) film na 6
karen_

*************SPOILER*******************




Nie wykluczone, że masz rację z tą fantazją Noel, ale myślę, że mogło być również tak, że Noel opowiadając swoją fantazję nieświadomie zaczęła sobie wyobrażać, że w tej fantazji zamiast brunetki jest Claire...Sama nie wiem :P Podobała mi się scana, w której Claire gra utwór, który skomponowała, Noel pyta : "yours?", a Claire odpowiada "actually, it's...yours" :P Chyba się postaram o to dwupłytowe wydanie :)

miss_russ


================== Kolejny spoiler :)=====================






Oczywiście, że prawdopodobna jest też wersja Twoja, tym nie mniej myślę, że gdyby istotnie była to jedynie fantazja Noel, nie byłoby takiego elementu zaskoczenia na jej twarzy, a sądząc po dwóch "realnych" reakcjach, Noel starałaby się "odepchnąć" Claire. Dlatego tak sobie pomyślałam, że Claire słuchając tego co mówi Noel zapragnęła mimo wszystko zastąpić brunetkę i oczywiście w jej myślach Noel musiała być zaskoczona, a że za plecami miała tylko ścianę, dalej się już cofnąć nie mogła. Najzwyczajniej w świecie Claire nie pozwoliła w swojej fantazji zepsuć tego momentu i dostała to, czego pragnęła od jakiegoś czasu :)

Podobają mi się w tym filmie te drobne niedopowiedzenia, które zmuszają nas do własnych przemyśleń czy fantazji. Podobnie jest też ze sceną przy lustrze. Obie panie zapadają w błogi letarg, ale to co widzimy póżniej, to przecież ciąg dalszy snu Claire, chociaż z pozoru wydaje się najpierw, że to Noel tak fantazjuje.

A co do sceny, która się Tobie podoba, to potem jest jeszcze ciekawiej :), gdy Noel pyta czy Claire zna utwór "Clair de Lune" (dla nieznających muzyki klasycznej wyjaśniam, że chodzi tu o bardzo znany utwór na fortepian, który skomponował Claude Debussy). Claire jest bardzo niespokojna gdy Noel najpierw staje za jej placami, a potem mówi "zagraj to", a wstając nie może opanować drżenia ciała. Ładna scena :)... i kto się teraz boi? :))) Trochę to okrutne było, ale cóż wiadomo dlaczego tak się stało.

Jestem w stanie wybaczyć wiele niedociągnięć temu filmowi, nawet postać "Clarka Gable" z petem w ustach (tak mówią o Meggie), do której się już przyzwyczaiłam. Bardzo lubię wracać do tego obrazu, jeszcze mi się nie znudził i ma w sobie to "coś" co przyciąga mnie bardziej niż odpycha.

ocenił(a) film na 6
karen_

Właściwie to nie wiem co dodać bo z ust mi wyjęłaś wiele z powyższych zdań :P Ale jeszcze wrócimy do tematu :)

miss_russ

To jeszcze wspomnę o takiej scenie, która ponoć wywołuje spore kontrowersje. Jest w niej Claire,ubrana w biały podkoszulek i jeansy, leżąca na łóżku, a kończy tą scenę słowo - "shit!".
Jak odebrałaś to słowo, czy jako wyraz złości na to, czego nie udało jej się w tym momencie osiągnąć (a może się mylę, że nie udało, sądząc choćby po mimice twarzy i braku ekspresji) , czy może jednak kontekst był szerszy? I pytanie zasadnicze, czy odczułaś niesmak oglądając tą scenę?

P.S. Mogę Cię zmęczyć pisaniem o tym filmie, ale skoro już tak rozbieramy tą "Claire..." to może prawie do końca :)?
W sumie mamy dość odmienne zdania odnośnie wielu filmów, ale o dziwo jesteśmy prawie zgodne, co do dwóch naszych ulubionych: tego o Claire odkrywającej drugą stronę księżyca oraz o duecie z pustynnej oazy w Reno :)

ocenił(a) film na 6
karen_

Żadnego niesmaku nie odczuwałam bo niby dlaczego? Wydaje mi się, że od osiągnięcia satysfakcji była jednak daleka, na to właśnie by wskazywała mimika, zauważ, że ona była wręcz sfrustrowana. Nie mam teraz możliwości sprawdzenia co było po słowie "shit", ale wydaje mi się, że Claire udała się do baru wyrwać faceta, czyż nie? Myślę, że "shit" dotyczyło i braku satysfakcji i tego, że zaczęła sobie zdawać sprawę, że to Noel jest przyczyną odczuwania przez nią napięcia :)

miss_russ


====================== Tu też spoilery! ======================




Myślimy podobnie i ładnie to ujęłaś :).
"Shit" to jakby "Cholera, co się ze mną dzieje!".
Trzeba przyznać, że nie często widuje się tego typu sceny w fabularnych filmach (w "Fire" też występuje, ale kompletnie inna). Jest raczej bardziej intymna niż końcowa scena miłosna, ale przecież tak delikatnie pokazana, że nie powinna wzbudzać kontrowersji (mówiła o nich pani reżyser w jednym z wywiadów). Tym bardziej krzywdzące jest nazywanie tego filmu "soft-porn", bo absolutnie nim nie jest! ("Inescapable" jest tylko erotykiem, a jest w nim dużo więcej pokazane niż w "Claire... - obejrzyj sobie chociaż raz, jeśli będziesz się kiedyś nudziła sama w domu :).

Wydaje mi się, że w filmie ta scena kończy się inaczej niż w trailerze. Tam Claire przytula się jeszcze na końcu do poduszki.
Potem jest Twoja ulubiona scena z "Mystery of Noel".
A to z facetem w ładnym swetrze, jest po scenie snu Claire. Miły sen jej się przyśnił, prawda? :) Fajny pomysł, pobudzający zmysły widza i zaskakujący.

ocenił(a) film na 6
karen_

Soft-porn? Hahahha, naprawdę? Bez komentarza :) Pozwolę sobie nawet na żart, że w końcowej scenie "rodzynkowej" przez większość "momentu" Claire ma na sobie jeansy, więc o jakim soft-pornie może być mowa :P Napiszę więcej jak dotrę do domu. Nie oglądałam "Samotności w sieci", ale tam jest ponoć podobny moment, tyle że - jak to w polskim kinie - najpewniej pozbawiony wszelkiej subtelności i delikatności. Nigdy mnie zresztą do tego obrazu nie ciągnęło, ja mam alergię na krajowe produkcje.

ocenił(a) film na 6
karen_

******************** SPOILER c.d.***********************

Zastanawia mnie Karen, co sądzisz o scenie, która nastąpiła po dyskutowanym przez nas wcześniej fragmencie, dokładnie po pytaniu Noel "Who's afraid now"? Na wypadek gdybyś nie kojarzyła (w co jednak nie wierzę) zaczyna się ona widokiem biegnącej po plaży Claire... :)))) Miałam jeszcze o coś spytać, ale wyleciało mi z głowy, może sobie jeszcze przypomnę.

miss_russ

=============== teraz będą już same spoilery ===================


Są tam właściwie dwie sceny... Claire w stroju sportowym i Claire spacerująca w ubraniu. Napiszę najpierw o tej pierwszej. Może Ty opiszesz swoje przemyślenia dotyczące tej drugiej, najpiękniejszej sceny - przy skałach?:)

Kiedy jeszcze nie czytałam o tym filmie, a jedynie byłam po pierszym seansie, pomyślałam, że bieg po plaży, czy potem sceny w oceanie, przy silnie wiejącym wietrze, to był taki sposób Claire na odreagowanie. Wszak muzyka jej nie wyciszyła, a zachowanie Noel jeszcze bardziej skomplikowało wszystko.

Każdy z nas posiada mniej lub bardziej wyszukane metody na tzw "zamęt" w głowie. Claire poszła więc pobiegać z wiatrem (może jeszcze pamiętasz jak kiedyś Ci napisałam, co silny wiatr może zrobić z człowiekm:).
Bardzo mi się podobały zdjęcia plaży, przesypującego się rudawego piasku, którego ziarna osuszał wiejący wiatr i podrywał z wilgotnego podłoża. Malownicze, wręcz malarskie, kadry.
Tak przy okazji, zastanowiła mnie też zmiana długości włosów Claire, także to, jak ktoś, kto kopci jak lokomotywa, może mieć kondycję na bieganie. Ale mniejsza o to.

Szukając potem wywiadów, artykułów, natknęłam się na ciekawe wiadomości. Sceny, te na plaży i przy skałach, były kręcone w lutym, było zimno (reszta zdjęć latem i jesienią rozwleczona w czasie ze względu na ciągły brak pieniędzy).
Trisha Todd przyzwyczajona była do takich wręcz lodowatych warunków (wychowała się przecież niedaleko tych filmowych miejsc). W swojej książce, napisała między innymi, że gdy była małą dziewczynką wspinała się po skałach, żeby wskakiwać z nich do wody. Za każdym razem gdy się wspinała, stała potem taka mokra na omszałych i wilgotnych skałach, a silny chłód przenikał przez jej ciało, oczyszczając umysł i duszę.
Tak też próbowała oczyścić swój umysł i duszę filmowa Claire.

Ale gdy ponownie spotkała się z Noel na plaży... :)

ocenił(a) film na 6
karen_

A ja myślałam, że ona w tym oceanie chłodzi zmysły :PPPPPPPP W końcu na jej twarzy widać więcej emocji niz podczas tej - ponoć kontrowersyjnej - sceny w białym podkoszulku i jeansach na łóżku :P A może po prostu ja mam nie po kolei w głowie, hehe.
Jeśli wtedy było faktycznie tak zimno, jak piszesz, to Trisha Todd na pewno skończyłaby z zapaleniem pęcherza gdyby nie to, że hartowała się jako dziecko :)
Napiszę wiecej wieczorkiem, dzięki wielkie za wyczerpujący komentarz :)

miss_russ

No nie :)) Myślałaś, że ona chłodzi ten damski szósty zmysł w dolnej partii ciała? :) To spróbuj się dotknąć lodowatą dłonią kiedy masz rozgrzane ciało. Nie ochłodzisz! skutek będzie wręcz przeciwny, bo różnica temperatur wywoła dodatkowy impuls :)

A poza tym, to siedzenie w zimnej wodzie nie pomogło w niczym Claire, o czym świadczy to co się stało później. Miała władzę nad facetami, myślała, że z Noel uda jej się zrobić to samo. Była blisko tego na tańcach u Maggie, ale wtedy i Noel się przelękła i nie chciała być tylko chwilową zabawką. Aż doszło do spotkania przy skałach.

ocenił(a) film na 6
karen_

A zwróciłaś uwagę na motyw "odpychania dłoni"? Jakoś w początkowej części filmu gdy Claire uprawiała seks (bo kochaniem się tego nie nazwę) z facetem, w momencie gdy nachylając się nad nią chciał dotknąć je twarzy, odepchnęła go. Potem była scena rodzynek po spotkaniu Noel i Claire na plaży i podobna sytuacja, tyle że tym razem początkowo Claire próbowała uniknąć dotyku dłoni Noel na policzku, ale w końcu Noel delikatnością i cierpliwością dopięła celu :) Biorąc to wszystko pod uwagę - wierzę bowiem, że im udało się osiągnąć ten stopień intymnośći, o której mówiła kiedyś u Maggie Noel - chciałabym mysleć, iż spacer po plaży, choć pozbawiony kontaktu fizycznego, nie oznacza, że na przygodzie się jednak skończyło.

miss_russ

Zwróciłam na ten motyw uwagę, a jakże :) Bardzo znamienny. Był jeszcze taki prawie podobny w knajpie, kiedy widać wręcz irytację na twarzy Claire, gdy Nowojorczyk wita się z nią przy całej kompanii "koleżanek". Jego dotyk jest dla niej niemiły. "Sex is sex" jak mówiła Claire, ale tak naprawdę była to sfera dla niej nieodgadniona, tak jak i ona sama była nieodgadniona dla innych.
Kiedy zaskoczona Noel weszła do pokoju, gdy Claire kończyła grać na pianinie, Claire powiedziała coś w tym stylu, że nie pozwala ludziom na to, aby poznali jej wrażliwą stronę. Była zamknięta, egoistyczna, a
człowiek zamknięty w sobie często ma problemy z okazywaniem czułości, wrażliwości. Z odbiorem tych zachowań jest różnie, ale najsilniejszy jest strach przed zdemaskowaniem, bo w gruncie rzeczy niejednokrotnie - tam w środku - znajdują się skarby, o jakich się nie ma pojęcia. Tylko właściwy i bardzo cierpliwy człowiek, który wzbudzi pełnię zaufania, będzie miał dostęp do tych skarbów (niestety bywa i tak, że skarbiec jest pusty).
Nie wiem czy Noel była takim właściwym człowiekiem dla Claire, to wszystko się w nich przecież dopiero zaczynało i może okazałoby się jednak, że mimo różnic, mają bardzo wiele wspólnego.

Na tyle na ile zostało to w filmie pokazane, myślę, że Noel uległa jednorazowej, nieodpartej pokusie pokazania Claire, jak wygląda jej własny intymny świat (takiej bezradnej Claire jak przy skałach, wręcz niesamowicie pragnącej bliskości, nie widzimy nigdy wcześniej). Czy Claire poczuła się w intymnym świecie Noel na tyle dobrze, że stałby się też jej światem? Możliwe. Końcowe sceny ze splecionymi dłońmi tak to sugerują. Ale nie zapominajmy o tym, że życie nie toczy się tylko w pościeli...

(gdy patrzę jak wędrują dłonie Karen Trumbo, po ciele Trishii Todd, to mam duże wątpliwości, czy jest tak naprawdę hetero).

A teraz pytanie końcowe związane też z ciekawą sceną, kiedy po wieczornym spotkaniu u Maggie, przy drzwiach wejściowych, Noel wpada na odwracającą się Claire (choć dialog jest beznadziejnie przeciągnięty...).

Jak przytulają heteroseksulane kobiety? :))

ocenił(a) film na 6
karen_

Kurcze, Karen, jaka z Ciebie jest mądra kobieta :) Uwielbiam czytać Twoje przemyślenia na temat filmów, życia etc. Mam nadzieje, że jeśli kiedyś będę z kobietą, to taką jak Ty :P

Jak przytulają heteroseksulane kobiety? :)) O ile nie idzie o siatkarki, które jak wiadomo pomimo heteroseksulanej orientacji przytulają się zupełnie jak leski, czyli całym ciałem oplatając się ramionami, o tyle wydaje mi się, że heteryczki ograniczają kontakt fizyczny do minimum, najczęściej kończy się na buziaku, bardzo rzadko są jakieś usciski. Wiem bo całkiem inaczej witają się ze mna moje hetero, a inaczej les koleżanki :)

miss_russ

A to ciekawie z tymi Twoimi koleżankami :)
Spróbuj zażartować w towarzystwie, że odkrywasz w sobie les, to zaczną się inaczej i heteryczki z Tobą witać :)) Żartuję :), ale istotnie coś w tym jest, że te 100% hetero dość sztywne bywają.

P.S. Ja Ci życzę takiego Anioła, przy którym będzie Ci cudownie dobrze :)

ocenił(a) film na 6
karen_

A wiesz, dziś byłam w centrum handlowym i w jednym sklepie były dwie urocze dziewczyny z obsługi, nawet nie wiem czy koleżanki nie były przynajmniej częściowo branżowe bo wyjatkowo dobrze się z nimi rozmawiało, a i na moje uśmiechy i żarty reagowały w sposób, który świadczyłby o czymś więcej niż tylko grzecznym stosunku do klienta :) Po prostu zachowywały się normalnie, a nie jak osoby, które na każdą kobietę patrzą jak na potencjalną rywalkę w walce o samca :P Może to moje krótsze niż zwykle włosy, a może mój flirciarski sposób bycia, hehe.
Co do Twojego żartu względem koleżanek, to niekórym coś już nawet powiedziałam, że generalnie zaczyna mi być wszystko jedno kogo pokocham (w sensie płci) i nawet nie wyglądały na zszokowane ani nic, raczej im imponuje to, że mówię o tym z takim luzem i jestem tak open-minded.

miss_russ

Częściej wychodź w miasto :), naprawdę jest tyle uroczych ludzi.

użytkownik usunięty
karen_

Widzę, że rozebrałyście Claire nie tylko z białej koszuli, ale również z jeansów... :)))

Naga prawda :)

Mam nadzieję, że nie czytałaś spoilerów przed obejrzeniem filmu.

użytkownik usunięty
karen_

Nie, nie, przeczytałam po obejrzeniu :)


Już wiem, dlaczego mam zepsutą fryzurę i wypadają mi włosy ;)))

Nie będę dociekać, czy to przez życie czy też może... kobietę.

Ale... zapytam za to, ile razy oglądałaś film(a przynajmniej fragmenty)? Nie chcesz się podzielić wrażeniami własnymi, może jednak nie powinnam o nic pytać :)

użytkownik usunięty
karen_

Film w całości obejrzałam raz, później jeszcze wracałam do fragmentów. Podobał mi się. Szału nie ma jeśli chodzi o fabułę, ale, co tu dużo mówić, w filmach z tej półki to nie fabuła jest najważniejsza ;) chłonie się wszystko, co wypływa z ekranu. Choć, jak wiadomo, nie wszyscy chłoną :) W ocenianiu filmów ciężko być obiektywnym, ja w każdym razie nie potrafię. Do głosu dochodzą wrażenia własne i w tym wypadku to ich będę się trzymać ;)
8/10. Za zepsutą fryzurę między innymi ;)

miss_russ

Pozwolę się nie zgodzić z tym przytulaniem. W moim życiu działo się odwrotnie.
A dwa redline_2 napisała, że prędzej by się spodziewała, że "blondynka to heteryczka". Czyżby jakiś stereotyp? :P
To tak żeby odświeżyć dyskusję. ;)

Roshena

Mam podobne odczucia. Właśnie heteryczki przytulają tak mocno i wylewnie bo dla nich ten kontakt fizyczny "nic" nie znaczy, jest to o prostu okazanie bliskości między kobietami. Ja od zawsze pamiętam że jak przytulała mnie jakaś heteroseksualna kobieta to rumieniłam się i wolałam unikać kontaktu. Nie przychodziło mi to tak naturalnie jak im. Do dziś w sumie mam z tym mały problem, po prostu kobiecy dotyk nie jest dla mnie nigdy obojętny : )

A_Lest

W 100% się zgadzam. ;)

ocenił(a) film na 5
Roshena

gra aktorska pozostawia wiele do życzenia, sposób w jaki Claire gra na pianinie mnie rozbroił. ogólnie dawno się tak nie uśmiałam na poważnym filmie. ale muszę przyznać że zostało poruszonych kilka ciekawych kwestii.

feschelola

Widzę że macie dużo zastrzeżeń do tego filmu. A ja przeciwnie. Nagrany 92r a miło mnie zaskoczył. Fabuła prosta film długi a przyjemnie się oglądało. 7/10