Z tego miejsca chciałbym NIE ZGODZIĆ się z Panem recenzentem... w przynajmniej 90%... Po kolei...
Brak polotu, finezji i grozy? Jeśli ktoś interesuje się wyłącznie kinem mocno komercyjnym, czyli tym, którego reklamują w telewizji, na Onecie i w reklamach Filmwebu - owszem można tak powiedzieć. Jest bowiem mnóstwo produkcji, które zasługują na miano oryginalnych i trzymających w napięciu horrorów, które oglądając przed ekranem naszego telewizora czy w kinie - faktycznie powodują, że oglądamy się za siebie w poszukiwaniu "wroga", a nieraz czujemy jego lodowaty oddech na plechach! Przytaczać tytułów nie będę, gdyż chcę stronić w tej krótkiej kontrrecenzji od subiektywności gustów. Wierzę jednak, że każdy z widzów znajdzie na swojej liście "Już obejrzałem" co najmniej kilkadziesiąt(!) tytułów lepszych od 'The Thing'.
Zagrywka... "w kinie jest cicho, nagle jakiś potwór/morderca/duch wyskakuje z przerażającym krzykiem na niczego nieświadomą ofiarę". Skoro jakiś film zaklasyfikować mamy do horroru to z reguły powinien on straszyć i trzymać w napięciu podczas zgrzytania zębami. Jeśli zatem w ciemnym zaułku kamera zbliża się do 'winkla' i 99% widzów jest w BARDZO dużym napięciu, a następnie wyskakuje potwór, którego pojawienie się powoduje podskoczenie ze strachu - czy przypadkiem nie tego oczekujemy po horrorze? Skąd zatem stwierdzenie, że "straszenie w kinie zaczęło opierać się na prostej zagrywce"? Jeśli zatem prosta sztuczka wzbudza więcej emocji niż budowanie napięcia przez godzinę w 'Cosiu' - co w tym złego?
"Twórcy wychodzą z założenia, że nie ma nic bardziej strasznego niż widok sterty flaków. Moim zdaniem nie ma nic bardziej żałosnego..." - tak, a poniżej pisze Pan, iż 'The Thing' charakteryzuje się ogromną ilością krwi oraz (co nie zostało wspomniane) RÓWNIEŻ flaków i najdziwniejszych postaci pokrytych śluzem, które wyglądają żałośniej niż wyżej wspomniane sterty flaków. Czy przypominać mam sceny autopsji z 'The Thing'? Widzę u Pana recenzenta również technofobię godną starszego dziadka, który przeżył WW2! Faktycznie porównując niskobudżetowe produkcje z efektami generowanymi komputerowo przez amatorów do 'The Thing' można odnieść wrażenie, że film ponad 25 lat "stary" wygląda lepiej niż aktualne produkcji. Nie popadajmy jednak i tutaj w skrajność!
Porównanie natomiast 'The Thing' do 'Predatora' czy 'Aliena' to klapa na całej linii... Widzę - owszem, doszukał się Pan tutaj małego związku między tymi filmami, który dotyczy motywu nierównej walki oraz umiejscowienia akcji na odludziu w niecodziennych lokacjach. Ale motywy te w stosunku do ogólnej prezencji trzech w/w filmów to tylko bardzo mały wierzchołek góry lodowej.
Nie zatrzymujmy się w w miejscu i nie bójmy się stwierdzić, że film powstały ponad 25 lat temu, aktualnie jest chłamem, którego nie warto oglądać! Codziennie musimy weryfikować swoje poglądy i preferencje, gdyż społeczeństwo ewoluuje w bardzo szybkim tempie! Wstecz winniśmy patrzeć tylko jak na ciekawostkę z minionej epoki, która już dawno przeminęła. Nie wolno nam jednak zapomnieć!
Aktorstwo... owszem kreacje były bardzo prawdziwe. Nieraz wydawało się, że film, który oglądamy to zapis z amatorskiej kamery z wycieczki. Nie wiem czy zaliczyć to na plus czy minus... Jeśli ktoś preferuje "Projekt: Monster", będzie za pozytywną oceną...
Ja z kolei nie polecę tego filmu ludziom, którzy lubią się bać (no chyba, że mają bardzo słabe nerwy i małe wymagania) i przyznam, że film ten - mimo swojego kultu - ma wiele wad.
Z tymi flakami się nie zgodzę. Moim zdaniem autopsja wyglądała jak na prawdziwej istocie. Flaki które wyglądały dość nieprawdziwie, to te z Norrisa, i potem jak jego głowa zaczyna wędrować. Ale można to sprawa zielono-żółtego koloru, swoją drogą rzeczywiście niepotrzebnie użytego.
Co do kamer. Tak ma być! Właśnie to buduje klimat, tj. użycie dużego ISO na kliszy, pozatym nastrój jest jak z raportu bądź z zapisu/ dziennika , co również jest efektem zaplanowanym. Ksenofobiczny, klaustrofobiczny klimat, dzięki temu został świetnie oddany.
Aktorstwa tu nie trzeba wielkiego, mimo to kreacja i gra Kurta Russella jest chyba jedną z jego najlepszych ról.
Odnosząc się do tych prostych zagrywek. Mnie nigdy nie straszą tego typu zagrania. Właśnie kiedy muzyka daje napięcie, i ofiara zbliża się by tworzyć drzwi, ja wiem że zaraz coś wyskoczy poprostu to aż się rzuca. W the thing natomiast tak nie jest, czasami myślimy że to stwór, a to tylko któryś z uczestników tej jatki.
Obejrz "In the mouth of madness" Carpentera, podobny koncept horroru, tj. budowania grozy. Film jest podobnie rewelacyjny co The thing, jednakże dotykający zupełnie innych obszarów.
A co do reszty, to zrób lepszy scenariusz to pogadamy. Realizacja filmu jak na tamte czasy, była świetna. Efekty również.
Coś nie staraszy jak rassowy horror. I nie o to w nim chodzi. W tym filmie chodzi o klimat zagrożenia, o nie pewność, kto jest kto. Scena sprawdzania krwii gdy tamci są związani fantastyczna
Film nie straszy jak większość horrorów. Jest subtelniejszy, widać że Carpenter miał pomysł jak ten film zrealizować i tak właśnie to zrobił. Świetny film
"Film nie straszy jak większość horrorów"
Pozwolę się nie zgodzić. To rzecz jasna indywidualna sprawa ale... obejrzałem wiele horrorów. Tylko dwa naprawdę mnie przestraszyły, a tylko jeden straszy do teraz. Jest nim "The Thing".
Żaden inny film ne jest w stanie tak mnie wpłynąć, potrafią to jedynie gry ( gdzie bardziej się wczuwamy w rolę ).
Dla mnie film jest w sumie idealny pod każdym względem.
Powiem tyle "...winniśmy patrzeć tylko jak na ciekawostkę z minionej epoki, która już dawno przeminęła." ja chcę do z powrotem do tej epoki;)
O kwestiach technicznych filmu nie będę się rozpisywał bo na tym forum przerabiane było to dziesiątki razy, że aż nudne się to robi.
Film uwielbiam za muzykę i za Klimat, niewiele filmów taki potrafiło zbudować...
"powstały ponad 25 lat temu, aktualnie jest chłamem, którego nie warto oglądać!" ehh... litości, pierwszy raz go oglądałem jako dzieciak - zrobił piorunujące wrażenie, kolejny raz oglądałem go kilka lat później - to samo. Film trafił we mnie, trafił w gust i zapotrzebowanie. Horrorów widziałem niemało, lecz niewiele z nich potrafiło zadziałać w ten sposób, sorry
aaaa, no i jeszcze jedno "Codziennie musimy weryfikować swoje poglądy i preferencje, gdyż społeczeństwo ewoluuje w bardzo szybkim tempie!" nie wiem co ty rozumiesz jako te "weryfikowanie" swych poglądów, jednak jeśli przez obserwację nowych produkcji - to ja weryfikuje i się trzymam moich "poglądów i preferencji" twardo... chyba że ktoś woli postawę taką jaką to u Haxley'a warunkowano: "Uwielbiam nowe ubranka. A stare ubranka są brzydkie." ;]
Jestem fanem tego filmu, chce polemizować z tym co napisałeś, ale nie będe go fanatycznie bronił. Zatem od początku. Twoja odpowiedź jest reakcją na jaką recenzję? Mógłbyś chociaż podać nazwe recenzji, a jeśli recenzja jest napisana w jakimś temacie to podaj link do tego tematu.
Pierwszy akapit:
"Brak polotu, finezji i grozy?" - czytam to poraz 20ty i nadal nie wiem czy Ty coś cytujesz, czy to jest twoje stwierdzenie (to dlaczego jest znak zapytania?). Ale mniejsza z tym.
"(..) każdy z widzów znajdzie na swojej liście <<Już obejrzałem>> co najmniej kilkadziesiąt tytułów lepszych od <<The Thing>>", a kawałek wcześniej pisałeś "Przytaczać tytułów nie będę, gdyż chcę stronić w tej krótkiej kontrrecenzji od subiektywności gustów." - więc najpierw piszesz fanom filmu, że są głupi i widzieli lepsze filmy, ale nie są tego świadomi, a wcześniej broniąc się przed podaniem lepszych filmów od 'The Thing' mówisz, że każdy ma prawo do własnego gustu. Więc po co ten typowo polski argument 'Myślisz nie tak jak ja, więc myślisz źle'. Bogu winny recenzent napisał swoje zdanie o filmie! Twój argument 'bo mi się on tak bardzo nie podobał' to marny powód do dyskusji, bo jak sam zauważyłeś, każdy ma własny gust.
Drugi akapit:
"(..) następnie wyskakuje potwór, którego pojawienie się powoduje podskoczenie ze strachu - czy przypadkiem nie tego oczekujemy po horrorze" - nie, nie tego oczekujemy po horrorze! :) OK, masz prawo lubieć takie zagrywki, ale uważam, że to co oferuje 'The Thing' to znacznie więcej niż takie prostackie chwyty. Tak zwane 'teen horror' obfitują w przytoczone przez ciebie sceny i efekt tego jest taki, że wiesz doskonale, że ta scena 'pełna napięcia' zaraz 'zaskoczy' Cię wyskakującym stworkiem, zombiem, psychopatycznym mordercom itp. Przestało mnie to straszyć po trzecim takim filmie. Nie będe powtarzał argumentów przytaczanych przez fanów 'The Thing', bo przecież czytałeś recenzję, ale efekt strachu w 'Coś' jest uzyskiwany w znacznie bardziej złożony sposób. Ma prawo Ci się on nie podobać, ale raczej innowacyjnością i efektem wyróżnia się na tle dziesiątek innych horrorów.
Trzeci akapit:
A tu przyznam racje. Skoro recenzent pisze, że nie lubi flaków, zapominająć, że 'The Thing' od nich nie stronił, to trochę pogubił się w argumentach. Ale poniższy cytat muszę zaargumentować.
"Widzę u Pana recenzenta również technofobię godną starszego dziadka, który przeżył WW2!" - może jestem głupi prostak i magistra filologi nie mam, ale człowieku, proszę, pisz prościej. Przy okazji tematu 'The Thing' wielu pisało o współczesnych efektach specjalnych i trzeba przyznać, że kiedyś gdy nie mogli 'pokazać' wszystkiego co scenarzysta wymyślił, to musieli kombinować. Zyskiwał na tym (dość często) klimat filmu, czyli wciągnięcie w fabułę, utożsamianie się z sytuacją, głębsze odbieranie bodźców dźwiękowych oraz wiele niedomówień.
Czwarty akapit:
Popieram cadavre na całej linii. Bardzo nie lubię porównywania filmów. To, że można kilkanaście cech filmu porównać do siebie nie oznacza, że można obiektywnie stwierdzić który jest lepszy. Porównania mają sens w przypadku kontynuacji, bądź remejków.
Piąty akapit - mój ulubiony :D
"nie bójmy się stwierdzić, że film powstały ponad 25 lat temu, aktualnie jest chłamem" - powiedz to fanom 'Ojca Chrzestnego', 'Człowieka z blizną', 'Czasu apokalipsy', czy fanom Stanleya Kubricka, do których jak wygląda, się zaliczasz :)
"Codziennie musimy weryfikować swoje poglądy" - więc weryfikacja ta polega według Ciebie na odgórnym stwierdzeniu, że 'stare jest złe'?
"Wstecz winniśmy patrzeć tylko jak na ciekawostkę z minionej epoki" - myśle, że na filmwebie nie znajdziesz zbyt wielu osób które poparłyby tą tezę.
Siódmy akapit, bo o szóstym nie ma co pisać:
"Ja z kolei nie polecę tego filmu ludziom, którzy lubią się bać (no chyba, że mają bardzo słabe nerwy i małe wymagania)" - niestety sprytnie wywinąłeś się z podania tych 'naprawdę strasznych', więc cieżko powiedzieć jakie elementy filmu wpływają wg Ciebie na to, że film jest straszny. Każdy ma prawo do swojego zdania.
"przyznam, że film ten - mimo swojego kultu - ma wiele wad." - absolutnie się zgadzam, a fani wciąż znajdują masę błędów, takich jak nieścisłości w scenariuszu, bezsensowne zachowanie ekipy, żenujące efekty niektórych scen, czy niezgadzająca się scenografia. Każdy może uznać ten film za ulubiony (kultowy), regularnie do niego wracając, nawet jeśli ocena (wynikająca z błędów) którą mu wystawi nie będzie tego wskazywać.
Pozdrawiam za kontrrecenzje i słowo krytyki, dzięki takim wymianą argumentów można się dużo więcej nauczyć o filmie niż tylko ciągłe wychwalanie go w niebogłosy.
Do przedmówcy: Zgadzam się w większości.
Do założyciela tematu: twierdzisz, że ten film jest chłamem i zapomnianym filmem z przeszłości? - o nie! Zapewniam cię, że stare kino jest najlepsze, nie za stare, ale tak z lat 80. Przyznam się szczerze że urodziłem się w 1994 roku, a kino współczesne o wiele mniej mi się podoba niż starsze kino. Dziś nie kręci się takich produkcji jak: "The Thing", "Star Wars 4-6", "Predator", "Alien", "Dobry zły i brzydki" i wiele wiele innych.
Wracając do The Thing, to jest to jedyny (no może przesadziłem) film grozy, w którym można aż tak spekulować i snuć różne teorie.
Pozdrawiam