PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=4713}

Coś

The Thing
1982
7,5 108 tys. ocen
7,5 10 1 107938
8,4 63 krytyków
Coś
powrót do forum filmu Coś

Nie przepadam za horrorami o kosmitach, dlatego długo odkładałam obejrzenie tego filmu, ale w końcu się za niego zabrałam. I może przesadą byłoby stwierdzenie, że się na nim zawiodłam, ale zdecydowanie nie zgadzam się z niektórymi entuzjastycznymi komentarzami poniżej. W latach osiemdziesiątych ten film z pewnością był przerażający, ale od tego czasu technika poszła naprzód i efekty były raczej śmieszne. Nie uważam, że efekty w każdym filmie powinny być powalające, ale ta czerwona farba (w domyśle: krew), gumowa skóra i macki ze sznurków nie pozwalają wczuć się w atmosferę. Słyszałam, że "Coś" wywiera niesamowite wrażenie, a niestety jedyne wrażenie, jakie mi pozostało po seansie to obrzydzenie do spaghetti. Ten film aż się prosi o remake.

ocenił(a) film na 10
piyoko

"Ten film aż się prosi o remake". Niech więc zrobią remake. Będziemy mieli co krytykować:) Już w tej chwili jestem pewien, że do pięt nie dorośnie wersji z 1982 roku.

ocenił(a) film na 5
anonimowy

Jasnowidz? ;)


ocenił(a) film na 10
spider_cider

Raczej empirysta. Widziałem już sporo nowych remaków produkcji z lat 80-tych i na tej podstawie wysuwam takie wnioski. Poza tym jak film oceniam na 10/10 to trudno go będzie przebić:). Dobre remaki to te z lat 80-tych jak na przykład "Coś"(1982), "Mucha"(1986), "Plazma"(1988). Te nowe remaki to najczęściej same porażki.

ocenił(a) film na 5
anonimowy

Dla Ciebie może trudno będzie przebić, ale w ogólnym rozrachunku być może film wypadnie lepiej. Nigdy nie wiadomo. :) Ja bym z chęcią obejrzała nową wersję, jeśli nie kipiałaby od najnowszych efektów specjalnych i trzymała się fabuły poprzedniej.
Chociaż zgodzę się z opinią, że większość najnowszych remake'ów to tragedia.

ocenił(a) film na 10
spider_cider

Weźmy na przykład:
"Lśnienie"(1980) - Stanley Kubrick, Jack Nicholson, Krzysztof Penderecki,
"Coś"(1982) - John Carpenter, Kurt Russell, Ennio Morricone.
Czy uważasz, że dzisiaj nazwiska tej klasy będą brały udział w produkcji tego remaku? Kiedyś horrory traktowane były na równi z innymi gatunkami - nie zauważyłem znaczących różnic. A dzisiaj? Produkcje klasy B z importu z Dalekiego Wschodu i żałosne zachodnie remaki z tychże. A jak coś nowego to już klasa C. Takie są fakty. I jak chcesz przy takich realiach przebić wersję z 1982 roku?

ocenił(a) film na 5
anonimowy

Powiedzmy, że moja naiwność pozwala mi mieć nadzieję, że będą jeszcze powstawały dobre remake'i. :) A nazwisko nie świadczy o jakości.

anonimowy

Dobrze, więc inaczej: prosi się o dobry remake :) Bo fabuła jest bardzo dobra, ale wykonanie już trochę temu filmowi odbiera, przynajmniej u obecnego odbiorcy. A że ostatnio remaki są beznadziejne i ten najprawdopodobniej zostałby zchrzaniony, to już inna sprawa.

ocenił(a) film na 10
piyoko

przeciez w the thingu wlasnie dobrze jest wykonane to i owo. Dzisiaj zaden film nie osiagnie takiego klimatu fabuly i tajemniczosci jak the thing.

ocenił(a) film na 10
mageftw

co do wykonania potworow to tez dobrze to wyglada i klimatycznie. Fajnie sie zmieniaja te potwory.

ocenił(a) film na 10
mageftw

The Thing ani trochę się nie zestarzał, to jest ponadczasowa klasyka kina, film idealny, nie potrzebujący żadnych zmian, tym bardziej remake'u. A nadciągający prequel jedynie co, to nadszarpie legendę tego kultowego dzieła.

ocenił(a) film na 10
tomekd

I ja tak uważam. Co tutaj można poprawiać? Jeśli ktoś woli obecne efekty komputerowe, niż te z lat 80-tych to może miałby jakąś poprawę chociaż w tym miejscu. Ja jednak wolę efekty z lat 80-tych i dla mnie nie da się tutaj nic poprawić. Tutaj nie tylko nie powinno być żadnego remaku, ale nawet prequelu. Było wiele serii horrorów i fantasy, gdzie pełnowartościowa była tylko jedynka, a reszta jedynie szargała dobre imię pierwowzoru. Często zdarzało się, że krytykujący nawet nie wiedział który film krytykuje, i na forum jedynki krytykował sequel. Niech w tym prequelu dadzą przynajmniej inny tytuł, będą mniejsze szkody:)

ocenił(a) film na 10
anonimowy

Też wolę efekty z lat 80-tych. A może inaczej- wolę efekty robione za pomocą animatroniki, robotów, gumy, lateksu itd. Gdy są tworzone przez ludzi, którzy się znają na rzeczy, jak np. Stan Winston, Tom Savini czy, jak tutaj, Rob Bottin, są bardziej przekonujące niż komputerowe. Nie żebym całkowicie krytykował nowoczesne efekty, chodzi o to, że takiego wrażenia "namacalności", tego, że to co widzimy na ekranie, faktycznie tam "jest", ciężko osiągnąć na komputerze. Może po prostu w horrorach lepiej sprawdzają się starsze metody. Zresztą jest sporo świetnych filmów, w których efekty cyfrowe są świetne(tzn. wybijają się ponad przeciętność) i sprawdzają się doskonale. A wracając do samego filmu- horror wszech czasów, moim zdaniem. Prequel pewnie obejrzę i tak, ale nie ma szans, żeby dorównał filmowi Carpentera.

ocenił(a) film na 8
klajsterbelej

absolutnie się z Wami zgadzam, nawet jeżeli zrobili by super remake (pod względem efektów), to i tak klimatu, choćby zbliżonego stworzyć nie podołają...

ocenił(a) film na 10
m_szymon

To mi się podoba. Jeszcze nie ma prequela i remaku, a już wszyscy wiemy, że nie dorówna wersji z 1982 roku. Skąd takie przekonanie? W moim przypadku z trzech głównych powodów:
1) W tym filmie praktycznie nie da się nic zrobić lepiej,
2) Nowe produkcje tego gatunku stoją przeważnie na żenująco niskim poziomie,
3) Obecna filozofia robienia takich filmów: kasa i przeznaczenie dla przeciętnego odbiorcy, a nie fana gatunku. Kiedyś producenci też chcieli zarobić - to oczywiście, jednak w wielu filmach widać, że nie tylko o zyski im chodziło. A jak jest to dzisiaj? Bierze się do gniota jakiegoś znanego aktora, daje jego twarz na okładkę, dopisuje kilka frazesów typu: lepszy od tego, mocniejszy od tamtego, i dalej do klienta.

anonimowy

Jak ja lubię takie narzekanie :)
Będę jednak obstawać przy swoim - jak nie robią już na nas wrażenia latające spodki na sznurku ze starszych filmów sf, które były wtedy szczytem techniki, tak efekty z "Coś" mogą przeszkadzać osobie przyzwyczajonej do nowocześniejszych efektów. W scenie z głową na pajęczych nóżkach widz nie skupia się na grozie sceny, tylko na tym, jak sztucznie ta głowa wygląda. Przynajmniej ze mną tak było.
Zagdzam się, że trudno byłoby odtworzyć ten klimat, ale nie musi to być niemożliwe. Gdyby wszyscy przyjęli taki sposób myślenia - że wszystko, co nowe jest komercyjne i złe, kinematografia stanęłaby w miejscu :)

ocenił(a) film na 10
piyoko

Niestety nie mogę się zgodzić :) Widziałem wiele nowych horrorów, a mimo to nie mogę powiedzieć, że efekty w The Thing wydały mi się niewiarygodne, sztuczne czy przestarzałe. Osobiście zgadzam się z przedmówcami, że wolę takie efekty, niż wszystko od początku do końca zrobione komputerowe, często wyglądające niewiarygodnie i nierzadko też przeczące prawom fizyki.

Po drugie tak na marginesie w The Thing najważniejsze nie są efekty specjalne, ale klimat i wszechogarniająca atmosfera niepokoju i paranoi w bazie (nikt nikomu nie może zaufać)

Remake z pewnością nie jest potrzebny, bo film jest wspaniały. W ogóle na pewno zauważyliście, że ostatnio jest jakiś wysyp remake'ów, szczególnie jeśli chodzi o horrory. Czy to przypadkiem nie jest dobry sposób, żeby zarobić na sprawdzonej marce ?

Ps: Głowa z odnóżami była jak najbardziej w porządku. Oczywiście nie wyglądała dokładnie tak samo jak ludzka głowa, ale przecież nie o to chodziło. Wystarczy sobie dopowiedzieć, że to już nie były ludzie komórki tylko komórki obcego.

ocenił(a) film na 10
Reven_4

"Remake z pewnością nie jest potrzebny, bo film jest wspaniały. W ogóle na pewno zauważyliście, że ostatnio jest jakiś wysyp remake'ów, szczególnie jeśli chodzi o horrory. Czy to przypadkiem nie jest dobry sposób, żeby zarobić na sprawdzonej marce ?"
Trudno się nie zgodzić. Niestety poziom tych remake'ów w przeważającej większości jest żenująco niski - po kilku minutach muszę się zmuszać, żeby dotrwać do końca. A oglądam do końca, ponieważ uważam, że tak trzeba, aby później wyrazić opinię na temat jakiegoś filmu.

ocenił(a) film na 5
Reven_4

Obawiam się, że kwestia klimatu to sprawa dyskusyjna. :)
Mogłabym nakręcić film, w którym głową obcego byłoby kartonowe pudełko. Wystarczyłoby sobie dopowiedzieć... prawda? :>

ocenił(a) film na 10
spider_cider

Kwestia dyskusyjna? A to ciekawostka. Klimat w przypadku tego filmu aż wyłazi z ekranu i skapuje na podłogę. To jest fakt.

Dlatego też film się do dzisiaj ogląda z wielką przyjemnością w odróżnieniu od 95% współczesnych filmideł.

ocenił(a) film na 5
Gregg

Fakt? Nie można w tym przypadku w żadnym razie mówić o fakcie, bo jest to mylenie znaczeń. :) Faktem można nazwać to, że w filmie był obcy, albo że grał w nim Kurt Russel.
Klimat filmu jest odczuciem w 100% subiektywnym, więc nie może stanowić faktu, pewnika, ani nic podobnego.
Jeżeli się uprzesz, może to być fakt dla Ciebie, co jednak nie czyni go faktem w takim znaczeniu dla ogółu.
Tyle jeśli chodzi o dbanie o poprawne używanie pojęć. :)

ocenił(a) film na 10
spider_cider

Dziewczyno, klimat w filmie jest albo go nie ma. To naprawdę bardzo proste. W tym filmie JEST i to bardzo intensywny. Jeśli ktoś go nie wyczuwa wcale to znaczy tyle że jest w pewien sposób upośledzony albo uprzedzony do filmu na maksa. To tak jakby niewidomy upierał się że nie gra Kurt Russell bo on akurat go nie widzi. I dla niego według twojej definicji to też żaden fakt nie jest. Albo że ten obcy w filmie to również żaden faktyczny bo po pierwsze obcych nie ma, a po drugie to były tylko kukły oblane glutami - prawda? Wszystko można sprowadzić do absurdalnego poziomu.

Można się ewentualnie pospierać czy ten akurat rodzaj specyficznego klimatu tobie odpowiada - tutaj zgoda bo to pełny subiektywizm.

ocenił(a) film na 5
Gregg

Klimatu tutaj dla mnie nie ma, a osobą upośledzoną z pewnością nie jestem, co najwyżej bardziej otwartą (paradoksalnie). :)
Chyba, że przyjmiemy "klimat" za coś, co ma każdy film. Wtedy jednak nie może to być wyznacznik wyższości The Thing nad innymi produkcjami, za to ja byłabym skłonna zgodzić się, że ten typ "klimatu" faktycznie mi nie odpowiada. :)

ocenił(a) film na 10
spider_cider

Ja też cię nie nazywam upośledzoną, raczej jesteś do filmu po prostu uprzedzona, idziesz w zaparte, lub też oglądałaś że tak powiem "na polsacie" (40min reklam 10 minut filmu) ;)

Te dywagacje co jest subiektywne a co obiektywne (faktyczne) zawsze mnie fascynowały bo czy można stwierdzić obiektywnie i przyjąć za pewnik i stan faktyczny że Mozart był geniuszem muzycznym skoro głowę daję że są tacy co to subiektywnie stwierdzą że to kit był, nie muzyka i Wiśniewski jest lepszy ? Czy grube miliony wydawane za dzieła Picassa na całym świecie pozwalają już obiektywnie stwierdzić że to wielki artysta był i wizjoner sztuki, a nie gość który miał nie po kolei w głowie i nie potrafił namalować prostego jelenia na rykowisku? Tak sobie można dywagować bez końca.

Ja ci też nie jestem w stanie pokazać że ten klimat w The Thing rzeczywiście istnieje. Nie wskażę go paluchem i nie powiem że to te małe czarne kosmate coś z wyłupiastymi ślepiami przyczajone w kącie ekranu. To kwestia pewnego wewnętrznego dopowiedzenia i wczucia się w dany film. Jeśli mamy bliżej niezidentyfikowane "coś", czego nawet nie potrafimy zidentyfikować tylko mamy jakieś tam niejasne uczucie że to jest śmiertelnie groźne i niezwykle niebezpieczne mimo że na ekranie nic takiego znowu nie widać. Jeśli owo niejasne przeczucie zagrożenia podkreślane jest oszczędną muzyką wiercącą stały motyw w głowie niczym kornik drukarz. Jeśli akcja dzieje się w ekstremalnej lokalizacji z której praktycznie nie ma ucieczki, a która sama w sobie jest fascynująca i groźna. Jeśli aktorstwo i scenariusz filmu stoją na takim poziomie że nie irytują i nie odrywają widza od "uczestniczenia" w opowiadanych zdarzeniach. Jeśli to wszystko razem wzięte sprawia że patrzysz na zwykłego psa i już wiesz że coś jest mocno nie w porządku i na coś się zanosi, chociaż nie masz pojęcia dlaczego miałoby. To właśnie wtedy subiektywne nawet zdanie pt "dla mnie film nie ma klimatu", graniczy ze śmiesznością bo to coś co ci szepcze do ucha że ten pies to nie jest taki do końca zwykły pies to... klimat właśnie ;)

I dlatego też nie każdy film (a w zasadzie rzadko który) posiada swój klimat - ten sos składa się ze zbyt wielu składników...

ocenił(a) film na 5
Gregg

Film oglądałam bez reklam, w spokoju, na komputerze, nie będąc do niego uprzedzona - wręcz przeciwnie, być może moje oczekiwania był zbyt wielkie?
Co do dywagacji - to po prostu dobry argument w dyskusji, który często myli drugą osobę, jeżeli nie jest pewna swoich racji.
Właśnie gdyby obcy był mniej bezpośrednio pokazany, podejrzewam, że doceniłabym ten film dużo bardziej. Przez (moim zdaniem kiepskie) efekty specjalne nie miałam właśnie takiego wrażenia i tego mi brakowało.
Ja klimatu The Thing nie czuję. Czuję za to klimat innych filmów, więc wątpię, żebym miała z tym specjalny problem. :) Być może to co przemawia do fanów, do mnie zupełnie nie trafia. I tak, dla mnie film nie ma klimatu - właśnie z tego względu, że po obejrzeniu go nie miałam dziwnych odczuć w stosunku do czworonogów. :)

ocenił(a) film na 10
spider_cider

Obcy nie był bezpośrednio pokazany, to były tylko mutacje wynikające z działania systemu obronnego tego "coś", to było właśnie świetnie przedstawione, bo nigdy nie dowiedzieliśmy się jak pierwotnie wyglądał obcy, a nie ma się pewności, czy szczątki, które znaleziono w norweskiej bazie, było podstawową formą obcego.
No a efekty powinno się oceniać inaczej, biorąc pod uwagę perspektywę czasu, choć i tak uważam, że film się wciąż nimi broni.

ocenił(a) film na 5
tomekd

Och. W takim razie... gdyby MUTACJE WYNIKAJĄCE Z SYSTEMU OBRONNEGO były mniej bezpośrednio pokazane, podejrzewam, że doceniłabym ten film dużo bardziej.
:)

ocenił(a) film na 10
spider_cider

Kryterium mocno subiektywne :]

ocenił(a) film na 5
tomekd

Tak samo jak Twoja opinia co do geniuszu w/w efektów :)

ocenił(a) film na 10
spider_cider

A właśnie, że nie, bo nie tylko ja tak uważam :]

ocenił(a) film na 5
tomekd

No cóż, opinia o filmie każdej pojedynczej osoby jest subiektywna, niezależnie od tego czy jest pozytywna, czy nie. :) Możemy co najwyżej zgodzić się, że Twoja jest taka sama jak opinia ogółu.
Zapoznaj się bliżej z pojęciem subiektywności.

ocenił(a) film na 10
spider_cider

No cóż, jeśli w opinii 90% (*) oglądających dzisiaj film Carpentera i w niemalże każdej poważniejszej recenzji praktycznie zawsze pojawia się jako jeden z głównych plusów filmu ten nieszczęsny gęsty i namacalnie wyczuwalny klimat grozy którego Ty jak twierdzisz nie ma, to chyba pozostaje przyjąć że jesteś tym przykładowym fanem Wiśniewskiego na którego nie działa muzyka Mozarta ;)

(*) znaczy tutaj tyle co OGROMNA WIĘKSZOŚĆ

ocenił(a) film na 5
Gregg

Dlaczego uważasz, że ktoś, kto nie docenia jakiegoś filmu musi koniecznie być kulturalnie upośledzony? Muzyka Mozarta na mnie działa, chociaż wolę Pachelbela :) A znacznie chętniej niż Wiśniewskiego posłucham Simon & Garfunkel, czy Depeche Mode, co jednak prawdopodobnie nie ma znaczenia, bo przez negatywną opinię o filmie zostałam zaklasyfikowana do totalnie negatywnej grupy ludzi.
Czy jeśli komuś nie podoba się ten film, to znaczy, że jest mniej inteligentny od reszty społeczeństwa? Nie lubię jak ktoś mnie obraża, a tym bardziej, jeśli robi to zupełnie bezpodstawnie. Twierdzisz, że jestem 'przykładowym fanem Wiśniewskiego'? Prawdopodobnie po kilku rozmowach zmieniłbyś zdanie, ale łatwiej jest od razu coś sklasyfikować, niż się wysilić na poznanie.
No cóż, ja w każdym razie nadal nie zniżę się do poziomu obrażania innych użytkowników i pozostanę przy swoich filozoficznych lub mniej wywodach na temat filmów - bo w końcu po to są portale filmowe.

A klimat w filmie niezaprzeczalnie jest dla innych - ale nie dla mnie. :)

ocenił(a) film na 10
spider_cider

To tylko przykład, pani obrażalska, tylko przykład :) Znaczy to tylko tyle że jesteś wyjątkiem, a o takowych nie da się nic powiedzieć poza tym że istnieją. W twoje gusta muzyczne nie śmiałbym wątpić :)

Myślałem także że subiektywna ocena jest dla ciebie niezmiernie ważna. Dlaczego zatem obrażać się na zupełnie przykładową grupę deprecjonujących muzykę Mozarta do której cię porównałem? Przecież jeśli założyć że ktoś taki istnieje (a pewnie będzie takich wielu) to jest ich własna opinia (subiektywna) do której maja prawo i doprawdy nie rozumiem dlaczego określasz ich w takim razie jako "mniej inteligentnych od reszty społeczeństwa" i "totalnie negatywną grupę ludzi"? :) Żeby nie było, ja w tym względzie całkowicie cię popieram tylko nie kapuję jak to się ma do tego co tworzysz na tym forum od jakiegoś czasu ? Sprowadza się to do: ja oceniam (opiniuję) - świetnie, mnie ocenią - się obrażam ? Wygodna ta twoja filozofia :)

"A klimat w filmie niezaprzeczalnie jest dla innych" - innymi słowy klimat JEST ale tobie nie odpowiada. No wreszcie :)

PS.Jakim cudem tobie się Alien podobał ? Przecież to niemalże identyczny klimat pod każdym względem. Ciekawostka.

ocenił(a) film na 10
Gregg

Koleżanka spider często odbiera kontrargumenty jako atak na jej osobe, zbyt pochopna reakcja wg mnie, tym bardziej jeśli chodzi przecież o poważną dyskusje i wymiane zdań, wtedy wszystko zmierza w innym kierunku :]

ocenił(a) film na 5
Gregg

Chodziło raczej o to, że zasugerowałeś, że ta "grupa deprecjonująca Mozarta" to coś negatywnego, stąd moje "oburzenie". Pewnie w tym przypadku to z mojej strony nastąpiła nadinterpretacja. Albo to kwestia skrzywienia na punkcie muzyki, bo generalnie jest to coś niesamowicie dla mnie ważnego. :)
I nie, nie obrażam się, przed monitorem siedzi zupełnie spokojna dziewczyna :). Filozofia może być bardzo zmienna w zależności od tego, co chcemy osiągnąć, a ciągnięcie przeze mnie dalej tej rozmowy to oznaka tego, że mimo pozornego uważania ją za bezcelową w jakiś sposób ją jednak doceniam i mam ochotę prowadzić to dalej.
A Alien? Takie rzeczy są chyba niewytłumaczalne ;). Obcy wyglądał jak na mój gust dość strasznie i ciekawie (nie zielony ludzik, ani kupa flaków), ale głównie chodziło o to poczucie klaustrofobii i braku możliwej ucieczki ze statku - znowu pytanie, dlaczego nie widziałam tego w The Thing? Nie mam pojęcia, otwarcie przyznaję ;). Może ze względu na sympatię do tego filmu powstało w moim mózgu jakieś dziwne porównanie i The Thing po prostu wypadł gorzej.

ocenił(a) film na 10
spider_cider

W The Thing częściowym elementem, który składa się na klimat jest właśnie poczucie klaustrofobii i niemożność ucieczki w obliczu zagrożenia, do tego dochodzi wątek nieufności wobec drugiej osoby i mamy. Klimat jak żywy :]

ocenił(a) film na 10
spider_cider

Chyba ktoś tu ma tendencje do przesadzania i do skrajnych przykładów. Nie mogę na sto procent obalić twojego argumentu o głowie z odnóżami i o kartonowym pudle, bo kino i po części efekty specjalne to dyscyplina sztuki, a ta jak wiadomo jest subiektywna i dla jednych coś będzie dziełem sztuki, a dla innych kiczem.

Jednak niektóre elementy The Thing, takie jak wspaniały klimat są uznane powszechnie przez ogół i podważanie ich zawsze spotka się powszechną krytyką.

Ps: Szczerze naprawdę nie wiem dlaczego nie podobała wam się ta głowa. Nie siedzę tylko w starych filmach, oglądam dużo nowych horrorów, ale ani razu kiedy oglądałem The Thing nie przeszło mi nawet przez myśl, że efekty są sztucznie zrobione.

ocenił(a) film na 5
Reven_4

W końcu ktoś przyznał, że sztuka jest subiektywna. :)
Pisząc na forum ogólnodostępnym zarówno dla fanów jak i przeciwników pewnych filmów trzeba się liczyć z krytyką, ale to nie odbiera nam prawa do wyrażenia opinii. Szkoda tylko, że zamiast normalnej dyskusji sprawdza się raczej schemat w którym jedna osoba stwierdza, że film jej się nie podobał, ale jeśli innym tak, to spoko - chociaż to dla niej dziwne, natomiast zwolennicy filmu zwykle obstają przy stanowisku 'nie podoba ci się, bo jesteś ignorantką' ewentualnie 'nie mam pojęcia jak może ci się nie spodobać, skoro wszystkim/mnie/mojemu kuzynowi się podoba'.
Pozostaje mi życzyć powodzenia w tak wytrwałym obstawianiu przy swoim w innych dziedzinach życia. ;)

ocenił(a) film na 8
spider_cider

"czymże jest życie jak nie wieczną dyskusją o gustach" tako rzecze stary dziad z wąsem! Kupiłem "Coś" za 10 zł z gazetą "Tina"(sic!)...jedyne co odstrasza mnie w tym filmie jako fizycznej całość to fakt, że na płycie widnieje "TINA"...eh porządne kino (sztuka) leży u boku masowych tworów popkultury! niedowład mózgu, zez na plecach, starość i tak obdarzy was garbem!