bo przegrało z E.T. Z tym ckliwym, rozwlekłym badziewiem E.T., który nudził mnie śmiertelnie nawet
za dzieciaka! Spytacie, co tu takiego genialnego? Niemal wszystko! Klimat, zdjęcia, tempo narracji,
postacie będące prawdziwymi ludźmi, a nie tylko slasherowymi debilami do odstrzału, aktorstwo,
muzyka, i te EFEKTY SPECJALNE!!! Naprawdę, kto nie widział, a kocha z filmy z niesamowitą
atmosferą (lub po prostu filmy), niech nadrobi to dzieło!
A to rzeczywiście poniosło klęskę? nawet nie słyszałem, przecież to zaj... film! Muzyka jest genialna, napięcie, od samego początku się czuje, że "coś" wisi w powietrzu. Uwielbiam ten film! Ta scena jak badają krew, k... wymiata
też nie rozumiem o co chodzi z tą klęską. E.T. wiadomo gówienko dla dzieci, szow taki sam jak Król Lew. Porównanie do "Coś" to błąd.
Klęska w tym znaczeniu, że mało zarobił w kinach. Sam Carpenter obwiniał o to E.T. Po prostu w lecie 1982 roku do kin weszły 2 filmy o spotkaniu człowieka z obcym, a ludzie woleli wydać kasę na ckliwą bajeczkę E.T., a nie na mocne, brutalne kino. Popatrzcie sobie po imdb (w kwestii budżetu i przychodów), Wikipedii (także polskiej) - tam wszystko jest.
Blade Runner z tego samego roku również klapa w kinach, a po latach jak The Thing klasyk przez duże K.
Święte słowa. "Coś" to wg mnie najwybitniejszy horror wszech czasów, a zaraz za nim Egzorcysta. Potem długo, długo nic, aż wreszcie Obcy i Lśnienie, a potem długo długo nic i nic już chyba nie będzie. Dlaczego ten film jest wyśmienity? Bo ma wszystko. Genialnie dobrane postacie. Atmosfera odosobnienia, zaszczucia, niemalże klaustrofobiczna. Niewidoczne zagrożenie, które może zaatakować w każdej chwili, nie wiadomo kto jest sobą, a kto udaje. Muzyka Morricone to w tym wypadku arcydzieło. Minimalizm, który tak podkręcił film, że bania mała. Z błahej sceny, w której z pozoru nic nie wyniknie w sekundę rozpętuje się piekło. Element zaskoczenia na najwyższym poziomie. "The Thing" Carpentera powinno mieć tu średnią 8.0 albo i lepiej. No kur wa. Przecież ten film razem z Egzorcystą to dwa najlepsze horrory w historii kina. Czy głupki tego nie kumają? Dzisiaj ludzie zachwycają się Obecnością albo Naznaczonym. Szkoda gadać.
"Coś" to rzeczywiście niesamowite dzieło. Co do klęski kasowej, to filmy Carpentera nigdy nie miały powodzenia w kinach (może oprócz "Halloween"). A szkoda, bo twórca to niebanalny.
To częste niestety, że dobre filmy nie robią kasy, a gnioty zarabiają krocie - widać wiekszość widowni nie należy do najwybredniejszych
Et jest filmem dla dzieci więc do kina szly cale rodziny. Trudno zeby ktos zabierał osmiolatka na horror Carpentera
ET jest bardzo dobrym filmem, nie lekceważyć wartości jednego z lepszych filmów Spielberga w karierze. Choć też wolę Cosia. Ale lepsze ET niż jakieś Forresty Gumpy.