PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=4713}

Coś

The Thing
1982
7,5 108 tys. ocen
7,5 10 1 107582
8,3 61 krytyków
Coś
powrót do forum filmu Coś

Miotacze ognia

ocenił(a) film na 8

Film dobry, nawet parę razy się wystraszyłem (bardziej z zaskoczenia, ale też dobrze),
natomiast jedna kwestia nie daje mi spokoju.

Jak dynamit jestem w stanie zrozumieć (kruszenie lodu itp), to skąd w stacji arktycznej 3(!)
miotacze ognia?! (pomijam paliwo do nich)

użytkownik usunięty
Barcelus

A do czego się używa miotaczy ognia i palników gazowych/naftowych w bazach maszynowych i zakładach na Syberii? Jak przy -60 stopni chcesz uruchomić ciągnik gąsienicowy? Trzeba przecież jakoś wytopić lód, młotkiem się nie da go zbić. Dawniej rozpalano ogniska pod ciężarówkami.

Do tego używa się palników gazowych. Miotacze na paliwo płynne to całkiem inne zabawki.

użytkownik usunięty
fenio_px

w Norylsku lod z podjazdów dla maszyn ściąga sie miotaczami, brykietami, olejem, nafta itp... tak samo z pasami startowymi. Ropy i nafty używa sie masowo w fugasach przeciwmgielnych na starcie. Palnikami to mogli by sobie podłubać w nosie.

Chcesz mi powiedzieć że pojazd polewa się łatwopalną substancją i podpala ? A pas startowy jest polany olejem lub olejem z benzyną ?

użytkownik usunięty
fenio_px

PODJAZDY.
Wzdłuż pasów.

Podzielam opinię Tinnga odnośnie dyskusji swoją drogą tyle razy oglądałem ten film i ngdy nie zastanawiałem się skąd tam miotacze ponieważ wydawało mi sie to logiczne . Jak chcecie oglądnijcie nową wersję tam babka sprawdza ząbki i przyświeca sobie nowiutką latareczką LED :) nieźle jak na 82 rok co nie ??

użytkownik usunięty
AlpaChino

Jako ciekawostke dodam ze w II WS w tych celach używano plecakowych miotaczy w Luftwaffe (ponad1200 szt), Kriegsmarine (niecałe 900 sztuk), straży pożarnej (okolo 100 sztuk). W GB powstał system Fog Intensive Dispersal który stwozyl polak, niestety zarlo to 1'136'500 litrów na godzine paliwa (straszne koszty) - ale dzięki temu bombowce mogly lądować, pomimo deficytu surowcow takich jak paliwa.

Czytamy ze zrozumieniem panowie...?

...appear to be those propane powered models sold currently, used for burning weeds, removing ice from planes and other equipment...

Jak na horror to takie wytłumaczenie powinno wszystkich zadowolić - to nie są wojskowe miotacze - nie ten zasięg i rodzaj paliwa itp itd.

użytkownik usunięty
krakowsk

i tu jest pewien jak by problem...bo owszem - one sa propanowe...(czyli takie duze jak by palniki), ale w filmie działają jak fugasowe... (czyli takie jak by miotacze z agentem płynnym).... - prawdopodobnie dodali to na potrzeby scenariusza, ale przez to ludzie zachodza w głowe co jest grane...

O co chodzi - "czytamy ze zrozumieniem panowie?" Kobiety czytaja bez zrozumienia?

ocenił(a) film na 9
Barcelus

W wywiadzie z fanami Stuart Cohen (współproducent The Thinga ) zapytany o sens trzymania miotaczy ognia w bazie odpowiada,że takowego sensu nie ma i że zostały dodane tylko dla podkreślenia metafory ognia i lodu :).

(org.)
B:"WHAT WAS THE LOGIC BEHIND HAVING FLAMETHROWERS IN ANTARCTICA? Even Child's sounded surprised."

SC: None – but we liked the visual metaphor – fire and ice…

Cały wywiad jest tutaj jak ktoś chce sobie poczytać.Facet wyjaśnia parę ciekawych kwestii fabularnych
http://www.outpost31.com/QAStuartCohen.shtml

użytkownik usunięty
timcer

Jeśli to nie jest wypowiedz kolesia od scenariusza to można ją zignorować. Miotaczy faktycznie się używa do topienia sniegu - czasami służby komunalne nawet z nich korzystają (w przeddzień nominacji Kennediego armia posłała drużyny miotaczy do topienia sniegu w Washingtonie).

ocenił(a) film na 9

Scenariusza Lancastera oczywiście nie czytałam, ale w domu mam opowiadanie Johna W. Campbella, na którym tenże scenariusz do filmu zdaje się oparto i tam w jednym zdaniu pada wzmianka, że nie mieli na stanie miotaczy tylko palniki używane do rozmrażania powierzchni.

użytkownik usunięty
pikering

No to nie wiem. Palniki tlenowe mają z 3000 stopni, tną stal jak masło, dural lotniczy jak wodę. Nie wiem jak miałoby wyglądać to podgrzewanie powierzchni. Może wpierw jakaś blachę i przez nią? Albo coś w rodzaju palnika gazówki?

użytkownik usunięty
pikering

Chyba ze nie chodzi ci o takie zwykłe palniki gazowe, a raczej maszynki na sama naftę? Musiałabym obejrzeć jeszcze raz film bo nie pamiętam szczegółów, ale nie chce mi się szczerze mówiąc. Zakładam teraz że istniał racjonalny powód dla którego mieli miotacze.

ocenił(a) film na 10

Jako zadeklarowany fan filmu też mam trochę literatury z nim związanej.
W opowiadaniu Johna Campbella ani razu nie pada słowo "miotacz płomieni". Na opowiadaniu tym jak wiadomo oparto scenariusz. Podobnie w książce „The Thing” wydanej przez MCA autorstwa Alana Fostera, którą z kolei oparto na scenariuszu. Szczęśliwie mam obie rzeczy w oryginale. W obu pojawiają się wyłącznie palniki przemysłowe (torch, burner, u Fostera nawet torch carriage – czyli ciężkie palniki na dwukołowych wózkach – jak uściśla w scenie pierwszego ataku obcego w psiarni).
Raz u Fostera pada określenie miotacz płomieni (flamethrower – p. 243), ale jestem więcej jak pewny, że to wyłącznie zabieg kosmetyczny autora, aby nie powtarzać się na jednej stronie z trzecim, czy czwartym z rzędu określeniem „palnik”.
Ci co pisali starali się oddać rzecz realnie, ale filmowcy musieli rzecz pokazać tak, aby się dopasowała do akcji filmu i dobrze sprzedała widzowi odbierającemu obraz wizualny a nie literki. A wyobrażacie sobie bohaterów filmu Carpentera jak finiszują sprintem z wężami przemysłowych palników, które targają za sobą na wózkach ścigając z takim balastem kosmitę. Filmowcy z miejsca nie zaakceptowali podobnego rozwiązania i zapewne stąd te plecakowe miotacze ognia.
Więc pewnie prawda jest prozaiczna i tym, co stwierdził w wywiadzie współproducent filmu należałoby chyba zamknąć temat.
Film rządzi się swoimi prawami, więc mamy plecakowe miotacze płomieni.
Słowo pisane (które było przed filmem) swoimi – więc w tym drugim występują palniki.
Można też być może trochę nagiąć wyobraźnię i zaszarżować zakładając, że może na potrzeby realiów funkcjonowania bazy przerobili nieporęczne, ciągnione palniki na ich bardziej funkcjonalną odmianę w wersji plecakowej, ale to nieprawdopodobne. Zwłaszcza jak się patrzy, co w filmie potrafią te „palniki” i jak funkcjonują.
Prześledziłem całą powyższą dyskusję i z lekka mi zmroziło krew w żyłach, gdy przeczytałem, iż ktoś podawał, że za braci Kennedych użyto miotaczy ognia do odśnieżania (roztapiania nadmiaru śniegu) w terenie zurbanizowanym. Miotacz płomieni w wydaniu bojowym to cholernie niebezpieczna w użyciu broń. Mało precyzyjna. Dająca spory, nie zawsze dobrze kontrolowany rozrzut. Podczas WWII na Pacyfiku w Korpusie, który używał najwięcej tego typu broni w dziejach zanotowano między styczniem 43, kiedy zainicjowano ich użycie w akcji a wrześniem 45 trzy razy więcej wypadków niż z granatami ręcznymi.

ocenił(a) film na 10
jabu

Ale oczywiście w realu wszystko jest możliwe a życie pisze czasami scenariusz bardziej zaskakujący niż w filmie Sci-Fi. Widziałem 20 lat temu pod Płockiem rolnika oporządzającego pole z użyciem T-55 (ze zdjętą wieżą – można je było kupić za śmieszne pieniądze, gdy jednostka z Płocka ulegała rozwiązaniu – i jak widać niektórzy skorzystali, tylko po co…), więc i służby odśnieżania używające zamiast łopat miotaczy ognia mogę od biedy zaakceptować.
Ale na czas odśnieżania zabrałbym rodzinę do domku na wsi…

użytkownik usunięty
jabu

Czyli sprawa jasna - potrzeby filmu. Zawsze to lepiej wygląda jak ktoś biega z miotaczem ognia, niż z butlami gazowymi udając spawacza. Palnik oczywiście znajduje się jako wyposażenie bazy remontowej stacji.

O miotaczach użytych przez korpus inżynieryjny w mieście podczas inauguracji prezydenta Knnedyego pisał washington post, na pewno to jest gdzieś na necie. Na lotniskach były często wykorzystywane przez Niemców podczas II WŚ, czy to jako oświetlenie dodatkowe lini pasów, czy po to by podnieś mgłę, czy tez to do topienia zasp.

Walka - środowisko stresowe - rządzi się innymi prawami więc wypadków, kontuzji, zdarzeń jest o wiele więcej niż w "czasach pokoju", często się nawet ich nie zgłasza.

Z miotaczami jest ten problem, że starając się strzelać "krótkim seriami" - dla "oszczędności" lub z nawyku - (czyli naciskając spust i z powrotem szybko go zwalniając) strużka niezupełnie się odrywa i "chlapie" pozostawiając na ziemi takie ścieżki w kierunku celu, gdzieniegdzie palące się. Trochę zawsze zostaje też na broni, spływając po niej i kapiąc podłoże. Najłatwiej się wtedy poparzyć. Trzeba pamiętać żeby strzelać długimi seriami (nie rwanymi) i za każdym razem kiedy się kończy kierować bron ku ziemi by mieszanka mogła spłynąć. Jest to zupełnie inna technika strzelania jak w przypadku broni palnej, wiec nawyki w stresie robią swoje (podobnie jak ktoś się przesiądzie z samolotu czy szybowca na motolotnie - odwrotne sterowanie i tak dochodzi najczęściej do wypadków). Wielu tego nie kontroluje, a nawet po strzale podnoszą automatycznie lufę ku gorze, jak po strzale z karabinu. Jeśli jednak warunki bezpieczeństwa strzału z miotacza są spełnione to ktoś odważny może strzelać nawet prawie pionowo z wiatrem - nic nie powinno się stać.

ocenił(a) film na 10

Tak – faktycznie trochę o tym „odśnieżaniu dla Kennedy;ego” w sieci jest, ale jak zauważysz oni w tych wszystkich notkach nie piszą dosłownie o użyciu miotaczy podczas odśnieżania. Miotacze pojawiają się w przeglądzie wyposażenia jednostek Gwardii Narodowej, gdy w notkach prasowych podaje się jaki sprzęt te pododdziały miały na stanie, gdy ruszyły do odśnieżania. Oczywiście, że to nie jest „mocny” argument, bo o niczym nie przesądza, niemniej zwróciło to moją uwagę.
Nie chciałem tematu ciągnąć bo to przecież o filmach powinniśmy gadać.
Ale wydaje mi się taka forma odśnieżania mocno nieekonomiczną. Maksymalny czas strzału ogniowego wszystkich znanych mi plecakowych miotaczy ognia to 6-9 sekund (choć przyznam, że posiadam jakąś tam przyswojoną wiedzę względem sprzętu maksymalnie do wojny w Korei. Może współczesne miotacze deklasują to co znam). A z relacji i pamiętników wiem, że przygotowywanie takiej dwuskładnikowej „galarety” było „żmudne, nudne i czasochłonne”.
Poza tym w amerykańskich miotaczach, o których mówimy (choć może za Kennedych już tego typu problemy należały do przeszłości) problem stanowił system zapłonu wykorzystujący mechanizm z rewolweru pozwalający na oddanie 6 strzałów. Potem trzeba było załadować nowe naboje. Jeśli w amerykańskich miotaczach z rodziny M2 długość strzału ogniowego wynosiła 8-9 sekund to pewnie oddawali te 6 strzałów tak, aby opróżnić pojemniki w całości – stąd może te „krótkie serie dla oszczędności” jak to ujęłaś.

użytkownik usunięty
jabu

„In the end the task force employed hundreds of dump trucks, front-end loaders, sanders, plows, rotaries, and flamethrowers to clear the way.” – zdanie rozumiem dosłowne – ten sprzęt został użyty, a nie że znajdował się na stanie zespołu.

Na stronie korpusu inżynieryjnego była informacja, że ponieważ nie było możliwości wywiezienia śniegu z centralnych ulic, spychano go na jakieś place i rowy, a następnie topiono na miejscu w miarę oczyszczania centrum. Nie wiem dlaczego teraz nie mogę wejść na tą stronę – link nie działa, ale skoro była mowa o topieniu śniegu, to logicznym wydaje mi się, że użyto właśnie miotaczy. Pozostały sprzęt raczej się do tego nie nadaje.
Oczywiście ta metoda nie jest ekonomiczna i ekologiczna, ale zastosowano ją w wyjątkowych okolicznościach.

Miotacz który miałam okazję obejrzeć miał system zapłonu od zapalarki gazowej.

Jako ciekawostkę dodam że Rosjanie używali silników odrzutowych montowanych na autach do oczyszczania torów kolejowych i pasów lotnisk ze śniegu, nie wiem tylko czy zdmuchiwali go czy topili, pewnie i to i to.

ocenił(a) film na 10

Metoda nie ekonomiczna, nie ekologiczna i w sumie bezsensowna, ale gdy w grę wchodzi polityka - pieniądze i logika schodzą na plan dalszy o ekologii nie wspominając…

ocenił(a) film na 9
Barcelus

W latach 80/90 nie słyszeli o ochronie środowiska. Potrzeba matką wynalazków. Potrzeba było szybko wytopić śnieg, lód bo coś zamarzło lub zasypało to ogień, nikt nie będzie machał kilofem, toporem młotem przy -20. Oczywiście standardowo tylko kilku pracowników miało przeszkolenie do tego, prawdopodobnie byli wojskowi.

Barcelus

Bo to są Amerykanie. A oni nie pójdą do sklepu po fajki bez gnata w kieszeni i shotguna na plecach.

A miotaczami ognia rozpalają grilla i odstraszają skunksy i inne szkodniki, nie wiedziałeś o tym?

ocenił(a) film na 10
Barcelus


'Film dobry, nawet parę razy się wystraszyłem (bardziej z zaskoczenia, ale też dobrze), "
No to dobrze ja to sie zawsze wystraszam z premedytacją

ocenił(a) film na 6
Barcelus

Miotacze ognia w stacji badawczej na Antarktydzie to straszna bzdura.
Dlaczego?

Otóż na Antarktydzie jest bardzo sucho, przez co bardzo łatwo można wywołać pożar.
W stacjach zazwyczaj jest bezwzględny zakaz palenia. Mimo to czasami dochodzi do ich
pożarów. Np. nie tak dawno doszczętnie spłonęła stacja rosyjska (w 2008) i stacja brazylijska (w 2012):
http://en.wikipedia.org/wiki/Comandante_Ferraz_Antarctic_Station_fire

Tu można poczytać więcej o pożarach na Antarktydzie:
http://www.coolantarctica.com/Antarctica%20fact%20file/antarctica_fire_history.h tm

Posumowując:
- miotacz ognia na takiej stacji byłby jedynie bezpośrednim zagrożeniem dla życia załogi. Odśnieżanie? A od tego sprzęt, te wszystkie maszyny, ratraki.
- nawet palenie jointów na stacji w rzeczywistości byłoby nie do pomyślenia (oczywiście czarni muszą palić skręty, bo hollywoodzkie scenariusze nie mogą się obejść bez stereotypów)
- oczywiście niedorzeczne jest też to, że na stacji wszędzie walały się beczki z paliwem.

Niestety Coś jest pełen różnego rodzaju niedorzeczności - wygląda na to, że albo scenarzyści nie odrobili zadania domowego, albo chcieli żeby było widowiskowo, a ówczesna publiczność była mniej wymagająca niż dzisiaj. Stawiam na to drugie.