To remake filmu H.Hawksa z 1951 roku pod tym samym tytułem.W świetle tego mówienie,że film się zestarzał nie jest argumentem przeciw obrazowi Carpentera-obejrzyjcie oryginał."Coś" jest bardzo dobrą produkcją,która zaakcentowała wszystkie najważniejsze elementy pierwowzoru.Mistrz Carpenter zrobił film na miarę własnego,niepowtarzalnego stylu.Jeżeli lubi się kino tego reżysera to film obejrzy sie z wielka przyjemnością.
Z tego co zdołałem wyczytać tu i ówdzie, co mówią twórcy, to "Coś" nie jest remak'iem, tylko adaptacją opowiadania. Jednak mimo to, wielu patrzy na ten film jako na remake.
http://www.outpost31.com/movie/trivia.html- 3 myślnik :)
Cała stronę też polecam, zresztą wcześniej wrzuciłem temat, gdzie dałem link do tej strony. Można również przeczytać co twórca "Rzeczy" z 11951 r. myślał o filmie Carpentera- przykre, ale niestety każdy ma prawo do swojego zdania.
Oglądałem film z 51 roku i powiem szczerze,że późniejszy "Thing" to wg mnie powstał w oparciu o ten właśnie obraz.Chyba , że jak piszesz inspiracją obu reżyserów niezależnie od siebie było opowiadanie.Jednak podobieństwa w obu filmach są uderzające.
To zależy jak będziemy rozumieć słowo remake. Wiele osób rozumie go szeroko, tj. zarówno jako film który powstał w oparciu o scenariusz pierwszego filmu, jak i film, który powstał w oparciu o opowiadanie, na którym pierwszy film się opierał. A że sprawa nie jest prosta proponuję przestudiować dwie pary filmów:
http://lsnienie.filmweb.pl/
http://www.filmweb.pl/f34327/L%C5%9Bnienie,1997
http://www.filmweb.pl/f32633/Nawiedzony+dom,1963
http://www.filmweb.pl/f776/Nawiedzony,1999
Proszę zwrócić uwagę jak powstawały te filmy i kto pisał do nich scenariusze.
Ale tu nie ma co zagłebiać się w jakieś poważne studium analizy filmów z zakresu wtórnego wykorzystania pomysłu czy dzieła w szerokim tego słowa znaczeniu.(czyt.plagiat.)Sprawa jest oczywista;Carpenter jako adept sztuki reżyserskiej musiał siłą rzeczy zetknąć się z obrazem filmu z 1951r.lub też jego pierwowzorem literacki-opowiadanie lub scenariusz-jeżeli nawet nie było jego zamysłem tworzenie remake'u to wyreżyserował dzieło wtórne a więc coś co w swoim pierwotnym zamyśle zawierało wszystkie wykorzystane w "Thing" elementy.Wiem że może to trochę skomplikowałem ale sprawa jest prosta.Dwóch reżyserów-jeden film;dwóch scenarzystów-jedno opowiadanie na którym sie obaj opierają
co z tego wychodzi? Dwa oddzielne filmy ale ze wspólnymi elementami.Tak to działa.Jeżeli jestem w błędzie-choc jeśli chodzi o ten przykład to nie sądzę-to sprostujcie mnie.
Oczywiście, że nie ma co się zagłębiać. Właśnie dlatego przytoczyłem te przykłady. Dzielenie włosa na cztery i spieranie się o to, czy film jest ekranizacją, adaptacja, czy remakiem będzie prowadzić do nieporozumień, co wykazałem rozmówcy na forum "Lśnienia" Garrisa. Wiele osób, aby uniknąć niepotrzebnej polemiki mówi po prostu "nowa wersja". A więc "Coś" Carpentera jest nową wersją filmu z 1951 roku:)
Jestem tego samego zdanie.A tak na marginesie to można też porównać "Mgłę" z 2005r z obrazem Carpentera z 1980 r.Moim skromnym zdaniem niepotrzebna i nieudana powtórka,któraniczego nowego nie wniosła.
Moim skromnym zdaniem większość tego typu zabiegów to jedynie chęć zarobienia na znanej marce. Te nowe wersje starych filmów w większości nie mogą się równać z oryginałami.
Jedyny wyjątek to odświeżanie w latach 70/80 tytułów z lat 50-tych. Takie zabiegi w większości przypadków były zasadne, a wręcz potrzebne.
Nakręcanie ,nazwijmy umownie "Nowych wersji starych filmów" jest uzasadnione wtedy,kiedy dzięki nowym środkom techniczny można uzyskać lepsze efekty Np.FX,dżwięku,obrazu,itp.które w pierwowzorach były bardzo ograniczone,żeby nie powiedzieć;ubogie.Wtedy jak najbardziej niektóre "nowe wersje" filmów lepiej oddają pierwotny zamysł twórców,którzy byli ograniczeni przez stronę realizacyjno-techniczną.Jednak trzeba obiektywnie powiedzieć,że wiele "starych" filmów dzięki swojemu technicznemu ubóstwu posiada własny,niepowtarzalny klimat.